Do ataku na polskiego obywatela doszło w poniedziałek w stolicy Gruzji, Tbilisi. Jak dowiedziała się TVN24 BiS w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Polak przebywa w szpitalu i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Również w Tbilisi doszło do ataków na biuro tamtejszych aktywistów LGBT+, którzy planowali zorganizować w poniedziałek marsz równości. Marsz został odwołany.
Aktywiści rozpoczęli obchody pięciu dni dumy LGBT+ w zeszły czwartek. Na poniedziałkowy wieczór zaplanowali "Marsz dla godności", który miał przejść przez centrum Tbilisi. Marsz został zakłócony w poniedziałek przez kontrprotestujących, zanim jeszcze się zaczął.
Od rana setki przeciwników organizowania marszu równości osób LGBT protestowało przed parlamentem w Tbilisi. Jak wynika z nagrań publikowanych przez lokalną telewizję, niektórzy z nich atakowali policję i dziennikarzy. O atakach skrajnie prawicowych bojówek na co najmniej 20 dziennikarzy informowały także gruzińskie media.
Na nagraniu wideo opublikowanym przez aktywistów LGBT+ można zobaczyć, jak niezidentyfikowani mężczyźni wspinają się po budynku, gdzie znajduje się biuro aktywistów, aby dostać się na balkon. Następnie zerwali zawieszone na balkonie tęczowe flagi. Weszli też do biura i splądrowali je. Na kolejnym nagraniu widać mężczyznę z zakrwawionymi ustami i nosem, prawdopodobnie dziennikarza.
Atak na turystę z Polski
Na ulicach stolicy Gruzji w poniedziałek doszło do starć między grupami zwolenników marszu równości a jego przeciwnikami. Został też zaatakowany polski obywatel, o czym informowała w mediach społecznościowych miejscowa aktywistka Mariam Kwaraczkelia. Napisała, że mężczyzna został dźgnięty nożem z powodu kolczyka, który dla napastników miał oznaczać, że jest on homoseksualistą.
Jak dowiedziała się TVN24 w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zaatakowany Polak przebywa w szpitalu i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie jest mu też potrzebna operacja. Polski konsul pozostaje w kontakcie z rodziną rannego mężczyzny. Według prognoz lekarzy w ciągu 5-7 dni powinien zostać wypisany - przekazało Polskiej Agencji Prasowej źródło w Tbilisi.
Gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Gruzji poinformowało, że zatrzymało na miejscu obywatela Gruzji pod zarzutem usiłowania zabójstwa. Raport policyjny nie potwierdził, czy w incydencie uczestniczyli jacyś inni napastnicy i czy brali udział w kontrmanifestacji zorganizowanej przeciwko marszowi równości, który w efekcie został odwołany.
W oświadczeniu gruzińskiego resortu spraw wewnętrznych zacytowano krewnych zatrzymanego, którzy powiedzieli, że napastnik cierpiał na problemy psychiczne. Według lokalnych mediów policja nie traktuje zdarzenia jako przestępstwa z nienawiści. Wszczęto śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa, za co grozi do 15 lat więzienia.
Premier Gruzji: marsz jest nieakceptowalny
Ministerstwo wezwało aktywistów do rozwiązania marszu ze względów bezpieczeństwa. W oświadczeniu napisano, że w poniedziałek zbierały się i protestowały różne grupy, a także, że ofiarami przemocy padli dziennikarze.
Wcześniej premier Irakli Garibaszwili powiedział, że uważa marsz za "nierozsądny", dodając, że grozi to publiczną konfrontacją i jest nie do zaakceptowania dla większości Gruzinów - donosi prowadzony przez Gruzińskie Stowarzyszenie Organizacji Pozarządowych ONZ w Gruzji serwis internetowy "Civil Georgia". Garibaszwili został skrytykowany za to przez aktywistów.
Wcześniej władze Kościoła prawosławnego wezwały swoich wiernych do zgromadzenia się w poniedziałkowe popołudnie w celu wspólnej modlitwy przeciwko paradzie równości.
Reakcja misji dyplomatycznych
Po poniedziałkowych zajściach ambasada USA w Gruzji wydała wspólne oświadczenie z misjami dyplomatycznymi UE, ONZ, Izraela, Norwegii, Wielkiej Brytanii i 14 państw unijnych w Tbilisi potępiające zajścia w stolicy.
W Gruzji już wcześniej kilkukrotnie odbywały się parady równości.
Źródło: Reuters, PAP, civil.ge, TVN24