- To ja zwołałam wybory, ja prowadziłam kampanię, więc biorę na siebie odpowiedzialność i przepraszam, że wielu dobrych posłów straciło swoje mandaty - mówiła w niedzielę w wywiadzie dla telewizji BBC szefowa brytyjskiego rządu, Teresa May
May przekonywała jednak, że jej gabinet jest "zjednoczony w swojej misji", pomimo narastających podziałów wewnątrz rządzącej Partii Konserwatywnej.
Wystąpienie brytyjskiej premier w porannym programie politycznym BBC było elementem ofensywy medialnej szefowej rządu wokół rozpoczynającej się konferencji partyjnej torysów w Manchesterze, pomimo wielotysięcznych protestów lewicowych aktywistów przeciwko rządowi w pierwszym dniu wydarzenia.
Konferencja programowa Partii Konserwatywnej potrwa do środy. W poniedziałek i wtorek weźmie w niej udział także polski wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich Konrad Szymański, który będzie uczestniczył w jednej z dyskusji panelowych.
Jedna partia, dwie wizje
Teresa May zmaga się od czerwcowych przedterminowych wyborów parlamentarnych z konfliktami wewnątrz partii, a media nie przestają spekulować o napięciach w rządzie, w szczególności pomiędzy zwolennikami tzw. miękkiego i twardego Brexitu. Partia Konserwatywna straciła wówczas niespodziewanie samodzielną większość w Izbie Gmin i musi polegać na wsparciu 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP).
Johnson premierem?
Tuż przed rozpoczęciem konferencji w Manchesterze obchodząca w niedzielę 61. urodziny May po raz kolejny musiała się zmierzyć z pytaniami o swoją przyszłość, a także o pozycję ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona, który w wypowiedziach w ostatnich kilku tygodniach wielokrotnie odbiegał od linii rządowej, sugerując m.in. w niedzielę rano "czerwone linie", których jego zdaniem premier nie powinna przekroczyć w trakcie negocjacji z Brukselą.
Na niespełna tydzień przed wystąpieniem May we Florencji, gdzie nakreśliła swoją wizję przyszłych relacji pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską, Johnson przedstawił w dzienniku "Telegraph" swoją konkurencyjną propozycję, co zostało odebrane przez wielu komentatorów jako rzucenie wyzwania szefowej rządu i zapowiedź możliwej rywalizacji o stanowisko premiera.
May zaprzeczyła w wywiadzie spekulacjom na temat możliwego zwolnienia Johnsona ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, odpowiadając, że wyborcy są "bardziej zainteresowani swoimi własnymi miejscami pracy".
W opublikowanym w niedzielę rano wywiadzie z gazetą "Sunday Telegraph" brytyjska premier zapowiedziała także, że "będzie walczyła w kolejnych wyborach" i "nie jest osobą, która się poddaje".
Autor: momo / Źródło: PAP