Antonioni nie żyje

 
Michelangelo Antonioni (Fot. EAST NEWS/AFP/GERARD CERLES)

Zmarł włoski reżyser, scenarzysta i producent filmowy Michelangelo Antonioni. Odszedł w dzień po śmierci innego giganta kina - Ingmara Bergmana. W kinie "powstaje obszar pustki" - skomentował reżyser Jan Jakub Kolski.

Antonioni zmarł po południu w poniedziałek "spokojnie, w swoim fotelu, u boku żony Enriki Fico" - podała agencja ANSA. Miał 95 lat. Trumna z ciałem zmarłego zostanie w środę rano wystawiona na Kapitolu w Rzymie - poinformowały władze Wiecznego Miasta. Następnie trumna zostanie przewieziona do rodzinnego miasta reżysera - Ferrary na północy Włoch, gdzie w czwartek odbędzie się jego pogrzeb.

Był jednym z najwybitniejszych i najciekawszych twórców filmowych ubiegłego wieku; mistrzem w odsłanianiu tajników psychiki, uczuciowości, zwłaszcza kobiecej. W swych filmach dawał wszechstronny opis miłości w aspekcie filozoficznym, psychologicznym, moralnym i obyczajowym.

Michelangelo Antonioni urodził się 29 września 1912 roku w Ferrarze we Włoszech. Ukończył Wydział Ekonomii i Handlu Uniwersytetu Bolońskiego w 1935 roku. W tamtym okresie zorganizował studencki zespół teatralny. Wystawiał sztuki Ibsena, Pirandella i Czechowa.

W 1940 roku wyjechał do Rzymu, by studiować reżyserię. Działał jako scenarzysta, a także krytyk filmowy w czasopiśmie ''Cinema''.

Zaczynał od krótkometrażówek i dokumentów w duchu neorealizmu ("Ludzie znad Padu",1943 i "Czyściciele ulic", 1948). W 1950 roku zrealizował pierwszy pełnometrażowy film fabularny "Kronika pewnej miłości", będący zapowiedzią charakterystycznego dla tego twórcy stylu, sposobu obrazowania, przedstawiania fabuły i konstrukcji postaci.

Sławę przyniosła mu w 1960 roku "Przygoda", stanowiąca początek trylogii, w skład której weszły też "Noc" (1961) z Jeanne Moreau i Marcello Mastroiannim oraz "Zaćmienie" (1962) z Moniką Vitti i Alainem Delonem. "Przygoda" należy do jego najważniejszych dzieł, dzięki niej Antonioniego zaliczono - obok Felliniego i Viscontiego - do grona największych indywidualności włoskiego kina.

Stworzył własny styl ekspresji filmowej. Reżyser, uznając za niemożliwe poznanie i wyjaśnianie świata, skupił się na zewnętrzności, zrywając z tradycyjnie pojmowanym prowadzeniem linii fabularnej; ukazywał w swoich filmach jałowość emocjonalną nowoczesnego społeczeństwa.

"Powiększenie" z 1966 roku przyniosło mu Złotą Palmę w Cannes i francuską nagrodę krytyki za najlepszy film zagraniczny oraz nominację do Oscara. Inne znane filmy to "Zabriskie Point" (1970) - film stanowiący manifestację ducha młodzieżowej rewolty i próbę zrozumienia jej przyczyn, oraz "Zawód: Reporter" (1975).

W 1995 roku po kilkunastoletniej przerwie w pracy spowodowanej chorobą, Antonioni zaprezentował publiczności film "Po tamtej stronie chmur", który został uznany przez krytykę za najbardziej osobiste dzieło reżysera.

Był laureatem wielu nagród, w tym specjalnego Złotego Lwa w Wenecji, honorowego Felixa w 1993 roku, Oscara za całokształt twórczości w 1995 oraz wyróżnienia Narodowego Stowarzyszenia Krytyków Amerykańskich za 50-lecie pracy twórczej w 2001 roku. Reżyser Jan Jakub Kolski na wieść o śmierci Antonioniego powiedział, że w kinie "powstaje obszar pustki, bo pozostaje coraz mniej tych, którzy mają dość zuchwałości i mądrości, żeby zadawać pytania tej kategorii", z jakimi zmagał się w swoich filmach włoski filmowiec. - Wczoraj byłem zrozpaczony, a dziś jestem już tylko zmartwiony, dlatego że panu Bergmanowi przybędzie tam w górze fantastyczny rozmówca i oni będą zadawali ważne pytania tam, a zabraknie tutaj, pośród nas, wielkich artystów zadających wielkie i ważne pytania - zauważył Kolski.

Kolski podkreślił, że obaj filmowcy "póki żyli, byli strażnikami takiego poczucia, że kino jest właśnie od tego, żeby formułować naprawdę ważne pytania wobec ludzkości: o to, co jest prawdą, a co nie jest, pytania o religię, o naturę związków między ludźmi, szczególnie dociekliwe pytania dotyczące natury kobiecości".

- "Zawód: Reporter" - to jest mój ukochany film - zaznaczył Kolski. - Szczególnie z tego względu, że artysta tak dojrzały miał taką zuchwałość, jeśli idzie o eksplorację języka filmowego. To było zuchwałe jak u małego chłopca - to poszukiwanie sposobu wyrażenia myśli zawartych w tym filmie - tłumaczył. Kolski zaznaczył, że wrażenie na nim zrobiły także m.in. filmy "Czerwona pustynia", "Powiększenie", "Zaćmienie" i "Przygoda" w reż. Antonioniego.

Źródło: PAP, IAR, Gazeta Wyborcza