W finałowej, czwartej rundzie wyborów na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zwyciężył chadek Antonio Tajani, który pokonał innego Włocha - socjalistę Gianniego Pittellę. Wybory szefa PE mogą, ale nie muszą, skomplikować brukselską układankę - Tajani na czele europarlamentu może oznaczać, że utrudnione może być pozostanie na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, również chadeka. Tajani zastąpi na stanowisku niemieckiego socjalistę Martina Schulza, który kierował pracami PE przez ostatnie pięć lat.
W przedostatnim głosowaniu kandydat Europejskiej Partii Ludowej Antonio Tajani zebrał 291 głosów poparcia, natomiast reprezentant Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów Gianni Pittella - 199 głosów.
W czwartej, finałowej rundzie były unijny komisarz ds. transportu i przemysłu zdobył 351 głosów poparcia, pokonując Pittellę, który uzyskał 282 głosy.
Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników eurodeputowani przywitali nowego szefa PE oklaskami, gdy wchodził on na salę plenarną. Jego koledzy z izby podchodzili do niego, ściskali, gratulowali i robili sobie z nim zdjęcia. Z kolei Tajani uciskał swojego rywala z frakcji socjalistycznej, za co obaj zebrali gromkie oklaski.
- Będę przewodniczącym, który szanuje wszystkich członków Parlamentu Europejskiego i wszystkie frakcje - oświadczył nowy przewodniczący tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. - Dziś zaczyna się nowa epoka - dodał.
Dlaczego Tajani?
Gdy rano w sojusz z chadekami weszli liberałowie (wycofując swojego kandydata Guy Verhofstadta), zaczęły się zabiegi o wsparcie Tajaniego ze strony liczącej 74 eurodeputowanych frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Chadecy przeliczyli się zakładając, że europosłowie EKR mając do wyboru Tajaniego i Pittellę postawią na reprezentanta centroprawicy.
Musimy szanować zasady wobec każdego kraju członkowskiego. Bez dowodów nie ma sankcji Antonio Tajani
Konserwatyści, do których należą europosłowie PiS, byli niezadowoleni z ogłoszonego rano porozumienia wyborczego chadeków i liberałów, w którym znalazło się wezwanie do Komisji Europejskiej w sprawie stworzenia podstaw prawnych dotyczących procedury ochrony praworządności w UE, a także realizacji elementów programu federalistów. EKR zażądał, żeby Tajani odciął się od tego stanowiska publicznie. Krótko po tym Włoch, który cały dzień unikał mediów, spotkał się z polskimi dziennikarzami i zadeklarował w świetle kamer, że będzie neutralny jako szef Parlamentu Europejskiego. - Będę prezydentem każdego europosła, będę prezydentem każdej grupy. Mój program to program Parlamentu Europejskiego. Tylko to mnie obowiązuje - oświadczył włoski polityk. Pytany, czy jako szef PE poparłby ewentualne sankcje wobec Polski, odpowiedział, że jako prawnik z wykształcenia jest przeciwny karom, jeśli nie ma dowodów. - Musimy szanować zasady wobec każdego kraju członkowskiego. Bez dowodów nie ma sankcji - podkreślił.
Tajani zastąpi na stanowisku niemieckiego socjalistę Martina Schulza, który kierował pracami PE przez ostatnie pięć lat.
Kim jest Tajani?
Pochodzący z Rzymu konserwatywny polityk ukończył prawo na Uniwersytecie Sapienza w tym mieście. W młodości służył we włoskich siłach obrony przeciwlotniczej jako operator radaru. Pracował jako dziennikarz; był prezenterem programu informacyjnego w radiu RAI oraz szefem rzymskiej redakcji gazety "Il Giornale". Jako jej specjalny wysłannik pisał korespondencje z Libanu, Związku Radzieckiego i Somalii. Karierę polityczną zaczynał w młodzieżówce partii monarchistycznej. W 1994 r. został jednym z członków założycieli ugrupowania Forza Italia Silvio Berlusconiego. W pierwszym rządzie Berlusconiego, w latach 1994-1995, był jego rzecznikiem prasowym.
Również w 1994 r. po raz pierwszy Tajani został wybrany do Parlamentu Europejskiego i utrzymał swój mandat w kolejnych wyborach w 1999 i w 2004 roku. W polityce krajowej nie wiodło mu się równie dobrze. W 1996 nie dostał się do włoskiego parlamentu, a w 2001 r. przegrał w wyborach burmistrza Rzymu. Gdy wiosną w 2008 r. we Włoszech ponownie do władzy doszedł Silvio Berlusconi, eurodeputowany Tajani został nominowany przez włoski rząd do Komisji Europejskiej. Zastąpił w niej Franco Frattiniego, który z kolei został nowym ministrem spraw zagranicznych. Tajani objął tekę związaną z transportem. Zasiadł również w drugiej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Portugalczyka Jose Barroso, która rozpoczęła prace w 2009 r. Został jednym z wiceprzewodniczących i odpowiadał za sprawy przemysłu i przedsiębiorczości. W październiku 2012 r., gdy UE wciąż zmagała się ze skutkami kryzysu finansowego i gospodarczego, Tajani rozpoczął kampanię na rzecz reindustrializacji. Argumentował, że zwiększenie produkcji przemysłowej w UE jest sposobem na wyjście z kryzysu. Strategia KE zakładała zwiększenie udziału przemysłu w PKB Unii z 15,6 proc. do 20 proc. w 2020 r.
Jeszcze przed zakończeniem kadencji KE w 2014 r. Tajani przestał być komisarzem, bo ponownie wystartował w wyborach do europarlamentu i w lipcu 2014 r. przyjął mandat europosła. Został jednym z wiceprzewodniczących PE. Ogłosił on też wówczas, że w obliczu kryzysu i trudnej sytuacji wielu mieszkańców UE zrzekł się wysokiej odprawy, która przysługiwała mu przez trzy lata po odejściu z Komisji. W grudniu ubiegłego roku Tajani był jednym z czterech kandydatów na nowego szefa PE, którzy wystartowali w prawyborach we frakcji chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej. Uzyskał zdecydowanie największe poparcie już w pierwszej rundzie, co skłoniło pozostałych kandydatów do wycofania się z wyborów i dało mu zwycięstwo. Według nieoficjalnych informacji uzyskał on poparcie przede wszystkim europosłów z południa UE.
Wybory szefa PE mogą skomplikować brukselską układankę - jeśli na czele europarlamentu stanie Tajani, utrudnione może być pozostanie na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, również chadeka. "Polska i Świat" z 16 stycznia
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP