Amerykańscy urzędnicy mają się czego bać?

 
Biały Dom ostrzega swoich urzędnikówwikipedia.org

Przed czyhającym na nich niebezpieczeństwem administracja USA ostrzegła setki urzędników rządowych, działaczy obrony praw człowieka i biznesmenów w obcych krajach, którzy byli źródłem informacji ujawnionych w wielkim przecieku Wikileaks. Niektórym zapewniono nawet przeprowadzkę do bardziej bezpiecznych miejsc w kraju lub za granicą.

O tym, że rząd USA chroni zagraniczne źródła informacji ujawnionych w Wikileaks napisał "New York Times".

Departament Stanu, którego tajne raporty przeciekły do portalu, nie ujawnia szczegółów operacji ochrony swoich źródeł. Informuje, że chociaż nie są np. znane przypadki aresztowań dysydentów informujących dyplomatów amerykańskich ani fizycznej agresji przeciwko nim, to są oni obiektem stałych szykan ze strony swoich rządów.

Wielki przeciek utrudnia kontakty?

Pod koniec listopada portal Wikileaks rozpoczął publikację 250 tys. poufnych depesz dyplomacji amerykańskiej. W ocenie administracji, przecieki nie wywołały poważniejszych negatywnych skutków dla dyplomacji USA.

Jak pisze "NYT", są jednak dowody, że utrudniły one kontakty między dyplomatami amerykańskimi a działaczami praw człowieka, zwłaszcza w takich krajach jak Afganistan i Pakistan.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org