Amatorskie nagranie obnaża słabość rebeliantów


Zbiegli z syryjskiej armii, teraz walczą z reżimem Asada. Armia Wolnej Syrii jest jednak nieliczna i słabo uzbrojona. Wzywa NATO do interwencji, bo sama nie ma szans w starciu z wojskiem. Widać to amatorskim nagraniu z potyczki w górach Jabal Zawiya.

Pierwsze tak dobrej jakości nagranie, na którym widać bojowników Armii Wolnej Syrii, uzyskała agencja Reutera. Zdjęcia kręcono w górach Jabal Zawiya.

Sami nie wygrają

Żądamy strefy zakazu lotów, która zapewniłaby nam ochronę z powietrza. Z taką pomocą będziemy zdolni wyzwolić nasz kraj. kpt. Abu Mujaidin, dowódca Armii Wolnej Syrii

Jabal Zawiya to górski region w pobliżu granicy z Turcją. Tutaj dezerterzy z rządowej armii stworzyli bastion rebelianckiej Armii Wolnej Syrii.

Nagranie wideo ukazuje członków Armii w akcji. Ich twarze zakrywają chusty, dezerterzy nie chcą ujawnić swojej tożsamości z obawy o krewnych.

Na nagraniu pojawia się wojskowy dowódca Armii Wolnej Syrii, który mówi, że nie da się pokonać reżimu Baszara Asada bez wprowadzenia przez NATO strefy zakazu lotów. - Żądamy strefy zakazu lotów, która zapewniłaby nam ochronę z powietrza. Z taką pomocą będziemy zdolni wyzwolić nasz kraj - mówi kpt. Abu Mujaidin.

Z nagrania można też wyciągnąć wnioski na temat siły rebeliantów. Bojownicy są słabo uzbrojeni, głównie w kałasznikowy i strzelby. Nagrano akcję zbrojną w miejscowości Hezareen. Rebelianci próbują przejąć kontrolę nad drogą do Kafr Nabal, ale już po pierwszych strzałach uciekają przed rządowymi oddziałami.

Ofensywa w Idlib

Syryjskie wojsko zabiło we wtorek ponad 100 osób w operacji prowadzonej w prowincji Idlib w północno-zachodniej części kraju. Służby bezpieczeństwa strzelały do ludzi, którzy próbowali uciec z jednej z wiosek - podali w środę obrońcy praw człowieka.

Wtorek, z bilansem 111 zabitych cywilów w prowincji Idlib, był jednym z najbardziej krwawych dni od rozpoczęcia w połowie marca rewolty przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi. Według ONZ w ciągu dziewięciu miesięcy zginęło tam ponad 5 tys. ludzi.

Masakra w Kafr Eid

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie poinformowało w środę, że dzień wcześniej doszło do "masakry" we wsi Kafr Eid, ponad 330 km na północ od Damaszku. Według tej organizacji "dziesiątki cywilów" zostały tam okrążone przez armię.

Obserwatorium poinformowało też, że łącznie w Syrii zginęło we wtorek 123 ludzi: poza Kafr Eid, także w Hims, na środkowym zachodzie kraju.

W środę Syryjska Rada Narodowa, zrzeszająca większość ruchów opozycyjnych, wezwała do pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ i posiedzenia Ligi Arabskiej - jak oświadczono - "w świetle straszliwych masakr" dokonywanych przez reżim Asada na "bezbronnych cywilach w prowincjach Idlib i Hims".

Mimo narastającej presji na Damaszek syryjska armia przystąpiła we wtorek do wojskowych manewrów morskich i powietrznych - po raz drugi w ciągu miesiąca. Celem manewrów jest przetestowanie własnych możliwości na wypadek "jakiejkolwiek napaści na ojczystą ziemię" - podała oficjalna agencja SANA.

Źródło: reuters, pap