Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, komentując przygotowania do wyborów parlamentarnych i prezydenckich oświadczył, że jego dzieci "nie szykują się do żadnego przekazania władzy". - Będą ze mną, jak wcześniej, pracować ci, co chcą - podkreślił. Łukaszenka poruszył także temat urzędników. - Jeśli nie zostaną zrealizowane wskaźniki gospodarczego rozwoju w 2019 roku, to wszystkie odpowiedzialne osoby zostaną zwolnione - zapowiedział.
Temat swoich dzieci Łukaszenka poruszył podczas narady poświęconej gospodarce.
- Piszą w internecie: "Łukaszenka, tranzyt władzy, kto będzie u władzy...", zaczynają wyliczać dzieci. Posłuchajcie, (…) żadne moje dzieci nie szykują się do żadnego przekazania władzy. Będą ze mną, jak wcześniej, pracować ci, co chcą. I którzy potrafią słuchać i wypełniać moje polecenia - oświadczył. Prezydent ma trzech synów: Wiktara, który jest doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego i członkiem Rady Bezpieczeństwa, Dzmitryja i najmłodszego, 15-letniego Mikałaja, który jest ulubieńcem ojca i pojawia się z nim podczas większości oficjalnych wydarzeń i wizyt.
W listopadzie na Białorusi odbędą się wybory parlamentarne, a w przyszłym roku - prezydenckie.
Łukaszenka, który piastuje urząd prezydenta nieprzerwanie od 1994 roku, zamierza po raz kolejny startować w wyborach.
Prezydent odrzuca oskarżenia o nepotyzm i zapowiada zwolnienia
Prezydent Białorusi odniósł się także do możliwych obaw białoruskich urzędników, dotyczących tego, czy po wyborach pozostaną na stanowiskach. - Publicznie odpowiadam: ten, kto dzisiaj pracuje i realizuje prognozy, plany, przynosi korzyść państwu, ten będzie pracować. Nie prowadzę specjalnej polityki dla bliskich i dalszych - zapewniał białoruski lider. Zwracając się do premiera Siarhieja Rumasa, Łukaszenka zagroził konsekwencjami w przypadku złej sytuacji gospodarczej. - Jeśli nie zostaną zrealizowane wskaźniki gospodarczego rozwoju w 2019 roku, to wszystkie odpowiedzialne osoby, począwszy od premiera, zostaną zwolnione - zapowiedział prezydent.
Autor: akw/tr / Źródło: PAP