Afront dla Merkel. Eurosceptycy wyprzedzili CDU w Meklemburgii

Aktualizacja:

Prawicowa, antyislamska Alternatywa dla Niemiec (AfD) odniosła spektakularny sukces, wyprzedzając po raz pierwszy CDU w niedzielnych wyborach do regionalnego parlamentu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Najsilniejszą partią w tym kraju związkowym pozostała SPD.

Meklemburgią-Pomorzem Przednim od 10 lat rządziła koalicja socjaldemokratów (SPD) i chrześcijańskich demokratów (CDU).

CDU na trzecim miejscu

Z danych szacunkowych, aktualizowanych sukcesywnie po obliczeniu kolejnych partii głosów przez stacje telewizji publicznej ARD i ZDF, wynika, że AfD zdobyła od 21,1 do 21,9 proc. głosów. Współrządząca w tym landzie CDU uzyskała natomiast wynik poniżej 20 proc. - od 19,0 do 19,8 proc.

Najsilniejszą partią w Meklemburgii-Pomorzu Przednim pozostała mimo strat SPD z 30 proc. - to pięć punktów procentowych mniej niż w poprzednich wyborach. SPD i CDU będą dysponować łącznie 40-42 mandatami w liczącym 75 miejsc landtagu, co pozwoli im na kontynuowanie wspólnych rządów. Obie partie rządzą landem od 10 lat. Porażkę poniosła Lewica, zdobywając 12,5 proc., czyli niemal 6 punktów procentowych mniej niż pięć lat temu. Nie wiadomo, czy do parlamentu wejdą Zieloni, którzy osiągnęli wynik w granicach 5-procentowego progu wyborczego. Do landtagu w Schwerinie nie wejdzie z pewnością neonazistowska NPD, która miała ostatnio trzech posłów.

Walczą o to, by "Niemcy pozostały krajem Niemców" i zdobywają głosy

Meklemburgia jest dziewiątym landem, w którym istniejąca dopiero od trzech lat AfD zdobyła miejsca w regionalnym parlamencie. - Nasza partia tworzy historię - powiedział pierwszy na liście AfD w Meklemburgii Leif-Erik Holm. Prawicowe ugrupowanie domaga się natychmiastowego zamknięcia granic dla imigrantów z krajów muzułmańskich. - Walczymy o to, by Niemcy pozostały krajem Niemców - mówił Holm w kampanii wyborczej. Partia uznaje islam za zagrożenie dla Niemiec i domaga się dymisji kanclerz Angeli Merkel jako osoby odpowiedzialnej za politykę imigracyjną. Z analizy głosów wynika, że AfD zawdzięcza dobry wynik przede wszystkim zmobilizowaniu osób, które dotychczas nie brały udziału w wyborach. 23 tys. wyborców przeszło do AfD z CDU, tłumacząc to sprzeciwem wobec polityki uchodźczej. Straty na rzecz AfD poniosły też SPD i Lewica.

"Być może początek końca Merkel"

Leif-Erik Holm, kandydat startujący z pierwszego miejsca na liście wyborczej AfD w Meklemburgii, powiedział po ogłoszeniu wyników, że "ten dzień jest być może początkiem końca Merkel jako niemieckiej kanclerz". Przebywająca na szczycie G20 w Chinach Merkel zapowiedziała, że jeszcze przed powrotem do Niemiec wypowie się na temat powyborczej sytuacji. Komentatorzy zwracają uwagę, że jest to złamanie zasady, iż szefowa rządu nie wypowiada się za granicą na tematy krajowe, co może świadczyć o powadze sytuacji.

- W tych wyborach argumenty merytoryczne nie odgrywały żadnej roli - mówił rozgoryczony szef CDU w Meklemburgii Lorenz Caffier. - Zdecydowały emocje, a przede wszystkim sprzeciw wobec polityki migracyjnej rządu w Berlinie - tłumaczył chadek, który w koalicyjnym rządzie kieruje resortem spraw wewnętrznych. W zeszłym roku do Niemiec przyjechało ponad milion imigrantów z zamiarem ubiegania się o status azylanta bądź uchodźcy. Do liczącej 1,6 mln mieszkańców Meklemburgii trafiło zaledwie kilka tysięcy obcokrajowców.

"Żółta kartka" dla Merkel?

W komentarzu przed ogłoszeniem wstępnych wyników wyborów komentatorka ARD Tina Hassel powiedziała, że jeśli AfD wyprzedzi CDU, będzie to "polityczne trzęsienie ziemi", które "wstrząśnie partią chadecką". W tym landzie swój okręg wyborczy ma Merkel, dlatego słaby wynik jej partii jest uważany także za afront wobec szefowej rządu.

Wynik wyborów w Meklemburgii traktowany jest przez analityków jako referendum w sprawie polityki migracyjnej rządu. Z sondażu wynika, że 75 proc. wyborców chciało w ten sposób pokazać rządowi "żółtą kartkę".

Autor: kg//gak / Źródło: reuters, pap