Odkąd talibowie przejęli władzę, z Marjan rozmawiałyśmy prawie codziennie. Cały czas powtarzała, że nie myśli o wyjeździe z kraju i nie zaprzestanie swojej pracy. Po kilku tygodniach rzeczywistość zaczyna być dla niej coraz trudniejsza. Pozbawiona pracy, niezamężna, młoda dziennikarka pozostaje bez środków do życia i bez perspektyw na ponowne podjęcie pracy. Jedyne, co ją czeka, to represje ze strony talibów za to, że przez lata współpracowała z zagranicznymi redakcjami. Sytuacja powtarza się w przypadku kolejnej znajomej. Mariam przez lata pracowała w radiu. Po przejęciu władzy przez talibów jej stacja nadal nadawała, choć zmieniono treści i muzykę. Mariam również mówiła, że zostaje. Kilka dni temu i od niej dostałam wiadomość. - Moje życie jest zagrożone, pomóż mi stąd wyjechać - błagała.