Osiemnastu afgańskich żołnierzy zginęło, a dwóch zostało rannych w ataku talibskich bojowników na ich posterunek w powiecie Bala Buluk w prowincji Farah na zachodzie kraju - poinformowało w sobotę ministerstwo obrony Afganistanu. Na miejsce wysłano posiłki.
Talibowie zaatakowali posterunek afgańskich sił rządowych w nocy z piątku na sobotę - sprecyzował rzecznik resortu obrony Dawlat Waziri, nie podając więcej szczegółów.
Seria zamachów
Tymczasem zamachowiec samobójca wysadził się w sobotę w powietrze w stolicy kraju Kabulu, zabijając co najmniej dwie osoby i raniąc siedem. Do ataku przeprowadzonego w dzielnicy ambasad przyznało się dżihadystyczne tak zwane Państwo Islamskie (IS).
Natomiast w dwóch oddzielnych atakach samobójczych w prowincji Helmand na południu kraju zginęło co najmniej trzech członków sił bezpieczeństwa - poinformował przedstawiciel lokalnych władz, na którego powołuje się agencja Associated Press.
W pierwszym ataku na bazę wojskową w powiecie Nad Aali zginęło dwóch żołnierzy, a jeden został ranny. Żołnierzom udało się zastrzelić zamachowca, który siedział za kierownicą, ale jego samochód uderzył w teren bazy. Z kolei w drugim samobójczym ataku niedaleko bazy wojskowej w stolicy Helmandu, mieście Laszkargah, zginął jeden strażnik, a siedmiu cywili zostało rannych.
Zarówno do ataku w Farah, jak i w Helmandzie, przyznał się rzecznik talibów Kari Jusuf Ahmadi.
Afganistan staje w ogniu
Przemoc nasiliła się w Afganistanie, odkąd prezydent USA Donald Trump przedstawił w sierpniu 2017 roku bardziej agresywną strategię. Dowodzone przez USA siły przeprowadzają więcej ataków lotniczych, a talibowie odpowiadają zamachami bombowymi, zasadzkami i najazdami na siły bezpieczeństwa.
Według niedawno opublikowanego raportu BBC obecnie w Afganistanie bardziej aktywni niż kiedykolwiek wcześniej są dżihadyści z IS, aczkolwiek nadal są mniej wpływowi niż talibowie. Według ONZ prawie dwie trzecie wszystkich ofiar (65 procent) w Afganistanie w 2017 roku przypisywanych jest rebeliantom, w tym 42 procent - talibom, 10 procent - dżihadystom z IS, a 13 procent - niezidentyfikowanym napastnikom. 13 procent ofiar przypisuje się afgańskim siłom rządowym, a 2 procent - siłom międzynarodowym.
Pod koniec stycznia w potężnej eksplozji ambulansu wyładowanego materiałami wybuchowymi w dzielnicy zagranicznych ambasad i budynków rządowych w Kabulu zginęły co najmniej 103 osoby, a 235 zostało rannych. Był to najkrwawszy akt terroru w afgańskiej stolicy od maja 2017 roku, gdy w eksplozji przy ambasadzie Niemiec życie straciło 150 osób.
Z kolei 20 stycznia także w Kabulu doszło do ataku na hotel Intercontinental, w którym zginęło 40 osób, w tym 25 Afgańczyków i 15 cudzoziemców. Do obu zamachów przyznali się talibowie.
Autor: mm//now / Źródło: PAP