Były amerykański astronauta, 90-letni William Anders, zginął w katastrofie samolotu turystycznego, który rozbił się w stanie Waszyngton. W 1968 roku Anders był uczestnikiem misji kosmicznej Apollo-8. Wykonał wówczas słynne zdjęcie "Wschodu Ziemi".
William Anders pilotował mały samolot, który spadł do wody w pobliżu wysp San Juan w stanie Waszyngton. Emerytowany generał dywizji był w tym czasie sam na pokładzie.
Syn zmarłego, Greg Anders, w rozmowie z CBS News potwierdził informację o śmierci ojca.
Świadek katastrofy Philip Person powiedział telewizji King-TV, że widział wypadek - podała BBC. Jego zdaniem "samolot zaczął robić coś, co wyglądało na pętlę, po czym został odwrócony". - Nie mogłem uwierzyć w to, co miałem przed oczami –mówił Person. - Wyglądało to jak w filmie, z efektami specjalnymi. Z wielką eksplozją, płomieniami i w ogóle - relacjonował.
Misja Apollo-8
Według NASA Anders, który w 1964 roku został wybrany do programu szkolenia astronautów, spędził w powietrzu ponad 6 tysięcy godzin. Pełnił m.in. funkcję rezerwowego pilota podczas misji Gemini XI i Apollo-11.
William Anders przyznał w 1997 roku, że nie uważał misji Apollo-8 za całkowicie bezpieczną. Według niego, decyzję o jej przeprowadzeniu podyktowały ważne względy narodowe, patriotyczne i badawcze. Astronauta szacował, że szanse na sukces misji i powrót załogi z orbity okołoziemskiej wynosiły jak jeden do trzech.
Zdaniem Andersa Ziemia obserwowana z kosmosu wydawała się krucha i niepozorna. - Lecieliśmy do góry nogami i na odwrót, nie widzieliśmy Ziemi ani Słońca. Kiedy się obróciliśmy i zobaczyliśmy pierwszy wschód Ziemi, było to zdecydowanie najbardziej niesamowite przeżycie. Widok tej delikatnej, kolorowej kuli, która przypominała mi ozdobę choinkową, wyraźnie kontrastował z surowym księżycowym krajobrazem – cytuje ówczesną wypowiedź Williama Andersa CBS News.
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: NASA