Spośród tysiąca rannych w starciach w Biszkeku, po których opozycja przejęła władzę, dla pięciuset znaleziono miejsce w kilku największych szpitalach stolicy Kirgistanu. Radio nadaje apele o krew, brakuje też opatrunków. Liczbę zabitych ocenia się na 75 osób. Miasto jest plądrowane, nowy rząd nakazał strzelać do rabusiów.