22 szyickich pielgrzymów zginęło w zasadzce, w zamieszkanej głównie przez sunnitów prowincji Anbar na zachodzie Iraku. Pielgrzymi podróżowali autobusem z miasta Karbala do sąsiedniej Syrii.
- Dwoma autobusami jechało w sumie 30 osób, w tym 22 mężczyzn i 8 kobiet - podał szef policji w prowincji Anbar, Hadi Razidż. - Na fałszywym punkcie granicznym grupa napastników zatrzymała ich pojazd - dodał.
Napastnicy nakazali kobietom wysiąść, po czym odjechali autobusem z mężczyznami kilka kilometrów od autostrady między Bagdadem a granicą z Jordanem. Następnie porwani pielgrzymi musieli wysiąść z pojazdu i zostali zastrzeleni.
Patrol irackiego wojska znalazł rozpaczające kobiety przy autostradzie i sprowadził je do stolicy prowincji Ramadi. Ciała ofiar znaleziono w poniedziałek późnym wieczorem. Według jednej z kobiet, napastników było czterech, byli ubrani w wojskowe mundury.
Wzbudzając przemoc
Pielgrzymujący szyici stanowią częsty cel ataków sunnickich rebeliantów, którzy próbują doprowadzić do wybuchu przemocy między tymi odłamami islamu.
Prowincja Anbar była matecznikiem rebeliantów sunnickich po inwazji wojsk USA.
Ataki na irackie wojsko i policję wciąż trwają w sytuacji, gdy po ponad ośmiu latach żołnierze USA przygotowują się do opuszczenia Iraku. Termin, w którym ok. 47 tys. amerykańskich żołnierzy ma wyjechać z Iraku, mija z końcem roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24