Meksykańska policja dokonała makabrycznego odkrycia w prowincji Michoacan. W kilku punktach miasta Morelia położonego 200 km na zachód od stolicy kraju, znaleziono zwłoki 21 osób, najprawdopodobniej ofiar gangu "La Familia".
Wszystkie zostały uduszone lub utopione, a przed śmiercią przeszły tortury. Wcześniejsze doniesienia miejscowej policji mówiły o nawet 27 ofiarach, dlatego poszukiwania jeszcze nie ustały. Prowincja Michoacan to od wielu lat strefa wpływów "La Familii", jednego z trzech największych karteli narkotykowych w Meksyku.
TIR schowany w krzakach
Tymczasem w pobliżu granicy z Teksasem specjalny oddział meksykańskiej marynarki wojennej zatrzymała pięciu mężczyzn zmierzających do granicy i znalazł przy nich duże ilości broni. Chwilę potem żołnierze zostali doprowadzeni do źródła, z którego pochodziła. W buszu odkryli zakamuflowaną ciężarówkę wyładowaną policyjnym i wojskowym sprzętem, który miał służyć do szkolenia członków kontrolującego region kartelu narkotykowego "Zetas".
Zabezpieczono 204 strzelby i karabiny, 11 pistoletów, 17 granatów i prawie 30 tysięcy sztuk amunicji. Marynarka pochwaliła się potem znaleziskiem publicznie, doprowadzając też oskarżonych przed kamery miejscowej telewizji. Przechwycony skład broni to trzecie takie znalezisko na przestrzeni tygodnia.
Protesty mieszkańców
Publiczne pokazywanie działań policji, wojska i służb specjalnych stało się modne w Meksyku, bo formacje te znajdują się w ogniu ciągłej krytyki. Na początku maja ulicami Mexico City przeszło 100 tysięcy ludzi protestujących przeciwko narastającej fali przemocy w kraju.
Wojny meksykańskich gangów w ostatnich pięciu latach pochłonęły zatrważającą liczbę 40 tysięcy ofiar.
Źródło: APTN