20 ofiar zamachu bombowego na hotel. Wśród zabitych posłowie


20 osób zginęło, a 60 zostało rannych w zamachu na hotel w stolicy Somalii Mogadiszu, do którego doszło w środę. Zamach z użyciem samochodu pułapki przeprowadzili somalijscy talibowie z ugrupowania Al-Szabab. Zginęło w nim m.in. dwóch posłów do parlamentu.

Bojownicy Al-Szabab, organizacji związanej z Al-Kaidą szybko przyznali się do ataku na Hotel Ambassador.

Wcześniej informowano, że w zamachu na hotel zginęło 15 osób, a 20 zostało rannych. Jak podaje agencja dpa, wśród zabitych jest co najmniej dwóch terrorystów.

Pułkownik Ali Mohamed z policji w Mogadiszu powiedział, że zamachowcy wtargnęli do budynku po tym, jak hotelowa brama została staranowana przez pojazd z ładunkiem wybuchowym. - Naszym celem są członkowie rządu - mówił agencji Reutera szejk Abu Musab Abdiasis, rzecznik Al-Szabab.

Strzały w mieście słychać było jeszcze wieczorem, co zdaniem agencji sugeruje, że wciąż trwała operacji sił specjalnych przeciwko napastnikom.

Atak na jednej z najważniejszych ulicy miasta

Al-Szabab została wypchnięta z Mogadiszu przez siły pokojowe Unii Afrykańskiej w 2011 roku, ale stanowi silne zagrożenie w Somalii, gdzie organizuje częste ataki terrorystyczne. W ten sposób chcą obalić wspierany przez Zachód somalijski rząd. Organizacja stoi za atakami także w Kenii i Ugandzie, w krajach, które wspierają siły pokojowe Unii Afrykańskiej.

Maka Al Mukaram, ulica, przy której doszło do środowego zamachu, jest jedną z głównych w samym sercu Mogadiszu, która łączy ważną arterię miasta K4 z pałacem prezydenta. Znajdują się przy niej liczne banki, hotele, restauracje.

Zanim doszło do zamachu rząd somalijski ogłosił dwie operacje antyterrorystyczne. W jednej z nich zginął szef wywiadu Al-Szabab. W drugiej - osoba podejrzewana o kierowanie zamachem na uniwersytet w Kenii w zeszłym roku, gdzie zginęło 148 osób.

Autor: tmw,kło//rzw,mtom / Źródło: Reuters