Gdy psów było za dużo, topił je "z największym trudem". Od 14 lat gmina, sądy i policja są bezradne

Źródło:
tvn24.pl
Półdzikie psy Jana P. jedzą chleb i biegają samopas po wsi
Półdzikie psy Jana P. jedzą chleb i biegają samopas po wsiBartłomiej Plewnia, tvn24.pl
wideo 2/2
Półdzikie psy Jana P. jedzą chleb i biegają samopas po wsiBartłomiej Plewnia, tvn24.pl

Jan P. mówi, że psy są dla niego całym światem, dlatego te, z którymi nie dawał sobie rady, topił "z największym trudem". Sfora chorych i półdzikich zwierząt biega samopas i atakuje mieszkańców, którzy bronią się kijami. Prokuratura, mimo zgłoszeń, przez lata nie dopatrywała się niczego niepokojącego, choć wizyt na posesji P. boją się nawet policjanci. - Jak zrobi kijem tak, psy biegną na ludzi. A jak tak, to wracają – pokazuje nam wymachując ręką wójt Piotr Dudek. Mimo prawomocnego wyroku, który zapadł po kilkunastu latach horroru, nie zmieniło się nic.

  • Policja, sądy, prokuratura i władze gminy od czternastu lat są bezradne wobec jednego starszego pana i stada psów, które trzyma na swojej posesji.
  • Instytucje przerzucają się odpowiedzialnością, a ich przedstawiciele bezradnie rozkładają ręce. Tymczasem psy biegają po miejscowości i wzbudzają strach mieszkańców. Kilkukrotnie kogoś pogryzły, w tym także dzieci.
  • Policja i gmina o prawomocnym wyroku sądu dowiedzieli się od naszego dziennikarza. Wyrok zakazujący mężczyźnie trzymania zwierząt zapadł w lipcu. W listopadzie psy wciąż biegały po posesji.

Trzy zarośnięte rudery, blaszak i stosy śmieci – w takich warunkach żyje 72-letni Jan P. z gminy Żołynia na Podkarpaciu. Razem z nim psy – nieszczepione, chore, półdzikie.

Nikt dokładnie nie wie, ile ich jest. Na pierwszy rzut oka około 30. Będzie więcej, bo część suczek jest w ciąży.

– Młodszy syn już tędy nie jeździ do szkoły. Jedzie rowerem naokoło. Przeskakuje przez ogrodzenie, żeby dostać się do własnego domu. Starszy kilka lat temu był pogryziony, bał się, więc zaczęliśmy go wozić samochodem – relacjonuje pani Ewa.

Kobieta pokazuje nam nagranie, na którym widać sforę biegającą po jej ogródku. Zwierzęta szczekają na psa pani Ewy, zamkniętego w dużym kojcu. – Strach wychodzić z domu. Gdy kiedyś poszłam po zakupy pieszo, to stado mnie okrążyło, musiałam powoli się wycofać. Czasem wracałam z płaczem, bo bałam się przejść przez drogę. Sytuacja się poprawiła, odkąd mam samochód – powiedziała.

Sfora psów w Żołyni wbiegła na posesję sąsiadów. Mieszkańcy boją się o swoje dzieci
Sfora psów w Żołyni wbiegła na posesję sąsiadów. Mieszkańcy boją się o swoje dzieciarchiwum prywatne

- Ta sprawa jest okropna. Po 13 latach męczenia się ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Nasze dzwonienie na policję przez tyle lat nie przyniosło efektów. Chodzimy naokoło albo z gazem pieprzowym – mówi inna mieszkanka. Chce zostać anonimowa.

- Te psy są wygłodniałe. Niszczą worki ze śmieciami, szukając pożywienia. Nie daj Bóg, żeby wieczorem tamtędy przechodzić. Biegają samopas po ulicy i gryzą – opowiada pani Beata.

Czasem Jan wsiada na rower i jeździ po okolicznych miejscowościach w poszukiwaniu nowych czworonogów. Chodzi z nimi po polach, po lesie, po ulicy. Do sklepu pod oknami urzędu gminy idzie z psią obstawą.

- Jak zrobi kijem tak – wójt Żołyni unosi rękę – to psy biegną na ludzi. A jak tak – wójt opuszcza rękę – to wracają. Nie mogę kopnąć psa, nie mogę mu nic zrobić.

Suczki co jakiś czas rodzą, więc stado regularnie się powiększa. Czasem było tak duże, że pustelnik nie dawał sobie rady. Co wtedy robił?

– Topiłem. Z największym trudem to robiłem – przyznał w rozmowie z inspektorkami Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Mieszkańcy podkarpackiej Żołyni zgłosili się o pomoc do Krakowa, bo u siebie na pomoc już nie liczą. Wyznanie Jana inspektorka KTOZ Joanna Repel pokazuje nam na nagraniu, zarejestrowanym przed domem 72-latka.

Policja, sąd, prokuratura

Policjanci pod posesją pana Jana w Żołyni są częstymi gośćmi. Wzywają ich mieszkańcy, a czasem i sam wójt, urzędujący niespełna dwa kilometry dalej. Zdarza się, że prosi o patrol, który ma upewnić się, że dzieci bezpiecznie przejdą obok domu Jana P. w drodze do szkoły.

Podkomisarz Wojciech Gruca, oficer prasowy policji w Łańcucie, w odpowiedzi na pytania tvn24.pl poinformował, że od stycznia 2020 roku mundurowi interweniowali w tym miejscu 29 razy. 27 przypadków dotyczyło "niezachowania ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia". W tych przypadkach policjanci kierowali wnioski do ukaranie do sądu. Tylko w tym roku mundurowi wszczęli już 12 takich postępowań. Ostatnie w listopadzie.

Psy ujadają na każdego, kto przechodzi w okolicyBartłomiej Plewnia, tvn24.pl

Co dzieje się z wnioskami wysyłanymi przez policję?

W przesłanym nam przez rzecznika Sądu Okręgowego w Rzeszowie, sędziego Tomasza Muchę wykazie widzimy, że najczęściej za swoje występki mężczyzna miał płacić po 100 czy 200 złotych grzywny. Faktycznie jednak często P. był zupełnie bezkarny, bo z 76 wniosków o ukaranie sąd aż 27 spraw umorzył, trzy razy odmówił wszczęcia postępowania, a raz udzielił mężczyźnie nagany.

Sprawą zajmowała się też prokuratura. Śledczy sprawdzali, czy w latach 2012-2017 Jan P. znęcał się nad psami "poprzez utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa". Stwierdzili, że nie, choć psy były chore i nieleczone, miały wady genetyczne, rozmnażały się bez kontroli i jadły co popadnie.

Spytaliśmy, ile razy od 2010 roku do Prokuratury Rejonowej w Łańcucie wpływały zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jana P. Rzecznik rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej Krzysztof Ciechanowski nie odpowiedział wprost - zamiast tego poinformował tylko, że toczyły się wobec niego dwa postępowania. W tym jedno, wspomniane powyżej, umorzone.

Dopiero w 2021 roku Jan P. usłyszał dwa zarzuty karne – do tego jeszcze wrócimy.

Rzecznik łańcuckiej policji twierdzi też, że przy interwencjach nie było podstaw prawnych do odebrania zwierząt, ale jednocześnie mówi, że informacje o skandalicznych warunkach, w jakich żyją psy, były przekazywane do Urzędu Gminy Żołynia. 

- W okresie mojego urzędowania nie otrzymałem informacji od policji w sprawie skrajnie złych warunków w jakich żyją psy – mówi wójt gminy Piotr Dudek, który rządzi gminą od 2018 roku.

Dwa razy policjanci asystowali inspektorom Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. KTOZ odbierał interwencyjnie część psów ze względu na złe warunki ich przetrzymywania.

Policjantka boi się o życie

Jedną ze wspólnych interwencji KTOZ-u i policji widzieliśmy na własne oczy. Po rozmowie z wójtem przedstawiciele krakowskiej organizacji poprosili funkcjonariuszy o asystę w odebraniu najbardziej zaniedbanych psów, z których część spodziewała się wkrótce potomstwa.

Patrol z dwojgiem policjantów przyjechał na miejsce. Ujadanie psów słychać było z daleka. Na posesję prowadzą dwie furtki. Żeby przejść od jednej do drugiej, potrzeba około 10 sekund.

To wystarczyło, by Jan P. na widok policjantów wyszedł niestrzeżoną akurat furtką. Nikt mu nie przeszkodził.

Psy są zaniedbane, zachowują się jak półdzikieBartłomiej Plewnia, tvn24.pl

Jak się później okaże, w momencie interwencji P. miał orzeczony prawomocny zakaz posiadania zwierząt. Policjanci nawet nie wylegitymowali 72-latka, więc nie mogli tego wiedzieć. Nie podeszli do niego, nie zawołali, nie próbowali zatrzymać.

Dlaczego? Asystująca inspektorom towarzystwa policjantka niechętnie przyznała, że podjęcie jakichkolwiek działań wobec Jana P. i jego psów to w przypadku dwuosobowego patrolu "zagrożenie życia lub zdrowia". Podkreśliła, że podczas ostatniej interwencji – oboje mundurowych wielokrotnie przyjeżdżało pod ten adres w przeszłości – psy szarpały ją za nogawkę. Stwierdziła, że dwuosobowy patrol nie dałby sobie rady z kilkudziesięcioma psami, nawet gdyby policjanci bronili się gazem pieprzowym.

- Postawa policjantów była całkowicie bierna, nie powinni byli tak się zachować. Zwłaszcza, że poprosiłam ich, żeby obstawili jedno z wejść. Oni jednak poszli za nami do drugiego, tym sposobem pan Jan uciekł. Ich tłumaczenie, że boją się o swoje bezpieczeństwo, nie ma sensu. Nie mieli łapać psów, tylko wylegitymować tego mężczyznę – skomentowała nam Joanna Repel z KTOZ-u.

Jan P. skazany

Wróćmy do działań wymiaru sprawiedliwości. Kilka lat po umorzeniu pierwszego postępowania, w 2021 r., Prokuratura Rejonowa w Łańcucie podjęła temat psów Jana p. po raz drugi i postawiła mężczyźnie zarzut znęcania się od 2017 roku nad "bliżej nieustaloną liczbą psów", nie mniejszą niż 27 sztuk. Chodziło o "rażące zaniedbanie" zwierząt, które nie miały odpowiedniego schronienia przed zimnem i jadły co popadnie. Niektóre, w wyniku niekontrolowanego rozmnażania się, miały wady genetyczne. Chore zwierzęta były nieleczone, niemal wszystkie miały pasożyty, u części z nich stwierdzono wrzodziejące zapalenie skóry. Pustelnikowi zarzucono też, że przez pogryzienie przez jego psy naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo dwoje chłopców z okolicy. Obaj musieli zostać przewiezieni do szpitala, bo Jan P. szczepień psów nie potrafił udowodnić.

Śledczy w akcie oskarżenia zaznaczyli, że Jan P. był częściowo niepoczytalny.

W październiku 2023 roku zapadł nieprawomocny wyrok skazujący, a następny – już prawomocny, po odwołaniu obrońcy Jana P. – przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie 31 lipca 2024 roku.

Psy są zaniedbane, zachowują się jak półdzikieBartłomiej Plewnia, tvn24.pl

Sąd drugiej instancji złagodził wyrok. Uznał Jana P. winnego znęcania się nad zwierzętami i skazał go na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Co najistotniejsze – sąd orzekł wobec pustelnika zakaz posiadania psów na dwa lata.

Uniewinnił natomiast 72-latka w sprawie narażenia zdrowia i życia ugryzionych chłopców. Dlaczego? Bo – jak tłumaczy rzecznik prasowy rzeszowskiego sądu, żaden z psów Jana P. nie był chory na wściekliznę. - Nawet ewentualne pogryzienie nie mogło zarazić pokrzywdzonych tą chorobą – odpowiedział na nasze pytania sędzia Mucha.

Prawomocny wyrok zakazujący mężczyźnie posiadania zwierząt nie wpłynął na rzeczywistość w żaden sposób. Choć zapadł pod koniec lipca 2024 r., to jeszcze we wrześniu policjanci o nim nie wiedzieli i twierdzili, że wyrok wciąż jest nieprawomocny.

W listopadzie psy wciąż biegały po posesji Jana P.

Bezradna gmina

Problem próbowali rozwiązać, również nieskutecznie, urzędnicy gminy.

- Z pierwszym wnioskiem o odebranie psów wystąpiliśmy w 2011 roku. Z ostatnim - 5 czerwca 2024 roku. Za każdym razem zwracaliśmy się w tej sprawie do wójta gminy – powiedział nam Leszek Bar, powiatowy lekarz weterynarii w Łańcucie. W obu przypadkach chodzi oczywiście o zupełnie inne psy; prawdopodobnie wszystkie, których dotyczyło pismo sprzed 13 lat, już nie żyją.

Jak na wnioski szefa powiatowego inspektoratu reagował wójt Żołyni? – pytamy. – Ostatnio po kilku dniach odpisał nam, że choć swobodnie biegające po okolicy psy mogą stanowić zagrożenie dla mieszkańców, to nie stanowi to podstawy do odebrania tych zwierząt – twierdzi Bar.

Wójt Żołyni uważa jednak, że zgłoszenie od inspektoratu otrzymał tylko raz. Było to właśnie w czerwcu.

- Nie posiadam kompetencji, które znajdują się po stronie policji w postaci mandatów karnych dla właściciela psów. Z przykrością muszę stwierdzić, że ustawodawca nie przewidział możliwości odebrania psów na podstawie zagrożenia dla ludzi. Podstawą do odebrania psów jest krzywda zwierząt – odpowiedział Dudek.

O tym, że krzywda zwierzętom się działa, jest przekonana Halina Derwisz, prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. – Widzieliśmy na posesji Jana P. szczątki szczeniąt. Nie wiadomo, jak umarły, pewnie z powodu chorób – mówi nam Derwisz.

Sfora psów w Żołyni biega po okolicy, strasząc mieszkańcówJoanna Repel, KTOZ

Ile psów w ogóle odebrano Janowi P. na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat - nie sposób już zliczyć. Halina Derwisz uważa, że "w kilku interwencjach było to ponad 20 zaniedbanych psów".

Jedną z największych przeprowadzono jeszcze w 2014 roku. Wtedy RSOZ przy asyście urzędników gminy i powiatowego lekarza weterynarii skonfiskowało prawie całe stado. "Stan psów był tragiczny, psy cierpiały z powodu rozległego stanu zapalnego skóry, były bez sierści. Właściciel, pomimo, że zdawał sobie sprawę, iż zwierzęta są chore, nie podejmował żadnych kroków naprawczych" – informowało wówczas rzeszowskie stowarzyszenie. 

Problem w tym, że interwencja niewiele dała. Wystarczyło kilka miesięcy, a Jan P. jeżdżąc po okolicznych wsiach znalazł i sprowadził do siebie kolejne psy. Taki schemat powtarzał się kilka razy.

Gazetką w pustelnika

Z wójtem Żołyni Piotrem Dudkiem rozmawiamy w jego urzędowym gabinecie. Niemal pod oknami urzędu jest sklep, do którego Jan P. ma chodzić w "obstawie" kilku psów. Reszta wygląda jego powrotu na zarośniętej posesji, ogrodzonej prowizoryczną siatką (postawioną zresztą przez gminę).

Prokuratura, która zajęła się sprawą psów Jana P., prowadziła swoje pierwsze śledztwo jeszcze w czasach poprzednika Dudka - Andrzeja Benedyka. Postępowanie obejmowało lata 2012-2017 i w listopadzie 2017 roku zostało umorzone. - Prokuratura przyznała, że psy przebywają w złych warunkach, ale jednocześnie stwierdziła, że ich właściciel celowo ich nie dręczy i nie ma wobec nich złych zamiarów – tłumaczy Benedyk.

- Jedynym rozwiązaniem jest skierowanie właściciela tych psów na przymusowe leczenie – mówił dziennikarzom Benedyk.

Gmina, rękami ośrodka pomocy społecznej, złożyła odpowiedni wniosek do sądu i wiosną 2016 roku Jan P. trafił na niecały rok na oddział psychiatryczny. Potem wrócił do swojej pustelni. I znowu zebrał wokół siebie sforę psów. Władze gminy były załamane. Na jednej z ostatnich przed wyborami samorządowymi 2018 r. sesji rady gminy, wójt powiedział, że w sprawie psów Jana P. nic nie da się zrobić.

A sekretarz gminy Waldemar Natoński dodał, że w najbliższym wydaniu gazety gminnej ukaże się artykuł przypominający o obowiązkach właścicielskich związanych z posiadaniem psów.

Są pieniądze, nie ma schroniska

Piotr Dudek, który jest wójtem od 2018 roku, problem otrzymał w spadku od innych instytucji i od poprzednika. W połowie września – po naszych pytaniach – żołyńscy radni zabezpieczyli w budżecie gminy 100 tysięcy złotych na sfinansowanie umieszczenia psów w schronisku. A właściwie schroniskach, bo jedno nie jest w stanie przyjąć na raz trzydziestki czworonogów. Psy muszą przejść kwarantannę, powinno się je rozwieźć do kilku placówek.

- Jesteśmy w trakcie poszukiwania miejsca, w którym psy zostaną umieszczone, co nie jest sprawą prostą ze względu na ich liczbę – odpowiedział nam wójt Dudek.

Samorządowiec podkreślił natomiast, że teraz, po otrzymaniu zapadłego w lipcu 2024 prawomocnego wyroku zakazującego mężczyźnie posiadania zwierząt - o którym zresztą wójt dowiedział się od nas – urzędnicy zamierzają złożyć zawiadomienie o nieprzestrzeganiu przez Jana P. sądowego zakazu posiadania zwierząt. Mowa o złamaniu artykułu 244 kodeksu karnego, za co grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Adwokat: postawa państwa i samorządu "powinna zostać zbadana"

- W dalszej kolejności o losie psów decyzję będzie podejmował sąd – dodał wójt Żołyni. Zdaniem mecenas Karoliny Kuszlewicz, adwokatki specjalizującej się z prawach zwierząt i autorki podcastu "Kuszlewicz w imieniu", decyzja powinna zapaść jak najszybciej, bo zwierzęta Jana P. "cierpią każdego dnia i każdej minuty".

- Psy trzeba jak natychmiast od tego człowieka odizolować, leczyć, socjalizować i zapewnić im godne życie. One są skrajnie zaniedbane. Mimo że sam żyje w takich warunkach, to nie chciał przyjąć żadnej pomocy, dlatego można go uznać za winnego znęcania się nad zwierzętami - skomentowała w rozmowie z tvn24.pl adwokatka.

Zdaniem prawniczki postawa organów państwa i samorządu w sprawie sfory psów w Żołyni "powinna zostać dogłębnie zbadana". Dlaczego?

- Ludzie, mówię to z przykrością, zaniedbują zwierzęta jak Polska długa i szeroka. Nadzwyczajne jest to, że ta sytuacja trwa latami i nic z tym nie zrobiono. Państwo jest kompletnie bierne. I to jest dla mnie ważniejsze, bardzo niebezpieczne. Widzimy tu lekceważenie, podejmowanie niewłaściwych kroków prawnych i pomijanie procedur. W niektórych aspektach działanie przedstawicieli władzy, jeśli polegałoby na świadomych zaniechaniach w obszarze ratowania tych zwierząt, powinno być nawet rozważone pod kątem odpowiedzialności karnej. Ponieważ znęca się nie tylko ten, kto bezpośrednio zaniedbuje czy bije, ale także ten kto świadomie do tego dopuszcza, czyli nie podejmuje działań, które są jego obowiązkiem - podkreśliła mecenaska.

Nasza rozmówczyni odniosła się też do postawy łańcuckiej prokuratury, która wcześniej umorzyła postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Gdyby taka decyzja nie zapadła, możliwe, że P. straciłby psy lata temu; a sąsiedzi odzyskaliby spokój.

- Nie znam akt sprawy, która została umorzona, ale zakładam, że nastąpiło to z powodu uznania, że nie można temu człowiekowi przypisać winy, bo przecież nie dążył wprost do znęcania się nad tymi psami. Jeśli tak, to chętnie udzielę lekcji organom ścigania, które prowadziły tę sprawę: takie umorzenie postępowania jest niezgodne z orzecznictwem Sądu Najwyższego, który wielokrotnie wyjaśniał, że winę ponosi również ten, kto w przypadku chorych zwierząt nie udziela im pomocy, a nie tylko ten, kto sadystycznie czerpie radość ze znęcania się - podkreśliła mecenaska w rozmowie z tvn24.pl.

Zdaniem Kuszlewicz "ustawa jest po to, by reagować na przejawy krzywdzenia zwierząt nie tylko dręczycieli zwierząt, ale także tych, którzy wskutek np. odmowy przyjęcia pomocy dla zwierząt, sprawiają, że zwierzęta są zmuszone znosić cierpienie".

- Tak było przecież w tej sprawie. Przypuszczam, że organy ścigania nie przestudiowały tego, jak należy rozumieć ustawę. Dziś w Polsce prokuratorzy w stosunku do około 80 proc. spraw dotyczących krzywdy zwierząt wydają decyzje o odmowie wszczęcia postępowania bądź jego umorzeniu - podkreśliła Karolina Kuszlewicz. Dodała, że niedopuszczalne są tłumaczenia wójtów o trudności w znalezieniu miejsc w schroniskach. - Obowiązkiem wójta jest posiadanie podpisanej umowy ze schroniskiem. Nie ma mowy, żeby wójt w taki sposób mógł się wytłumaczyć - skomentowała.

Trzy postępowania karne

Gdy w drugiej połowie listopada o sprawę pytaliśmy policjantów, psy wciąż - blisko pięć miesięcy po wyroku - znajdowały się na posesji Jana P. Dotąd nikt ich 72-latkowi nie odebrał.

"Po zapadnięciu i uprawomocnieniu się wyroku w powyższej sprawie łańcuccy policjanci wszczęli już 3 postępowania karne dotyczące złamania sądowego zakazu przez właściciela psów. Na bieżąco podejmowane są również interwencje dotyczące niezachowania ostrożności przy trzymaniu zwierząt" - odpisał na nasze pytania podkomisarz Wojciech Gruca z łańcuckiej policji.

- Temu panu już nie są potrzebne kolejne kary. Potrzebne jest odebranie tych zwierząt. Jeśli dana osoba mimo prawomocnego zakazu nie wydaje zwierząt w przewidzianym przez sąd terminie, to sąd powinien wydać postanowienie o czasowym odebraniu tego zwierzęcia. Ten dokument przesyła się wójtowi i to on wydaje decyzję, w której określa miejsce przekazania zwierzęcia, najczęściej schronisko. Ponownie, zadziwia bierność państwa w tym zakresie - wyjaśniła mec. Karolina Kuszlewicz.

Kiedy ostatecznie zwierzęta trafią pod opiekę lekarzy i pracowników schroniska?

Na to pytanie odpowiedzi nie zna nikt.

Autorka/Autor:Bartłomiej Plewnia

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Plewnia, tvn24.pl

Pozostałe wiadomości
Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski poinformował, że z jego zawiadomienia zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski wszczął śledztwo w sprawie "zamachu stanu", którego mieliby dokonać rządzący. Jarosław Kaczyński komentował, że "przyjął tę inicjatywę z satysfakcją". Na to zareagował premier Donald Tusk.

Kaczyński o "zamachu stanu", Tusk: daj spokój, my tu mamy poważne sprawy

Kaczyński o "zamachu stanu", Tusk: daj spokój, my tu mamy poważne sprawy

Źródło:
TVN24

Do 15 maja administracja Donalda Trumpa zamierza prowadzić konsultacje dotyczące limitów czipów - przekazał w środę wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. To reakcja na limit eksportu amerykańskich komponentów, nałożony między innymi na Polskę, przez administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena.

Limit czipów dla Polski. "Trwają konsultacje"

Limit czipów dla Polski. "Trwają konsultacje"

Źródło:
PAP

Pożar magazynu na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku. Z ogniem walczy około 150 strażaków. Przed przyjazdem służb z budynku ewakuowało się około 60 osób. Jeden mężczyzna jest poszkodowany - brał udział w ratowaniu mienia, zgłosił się do ratowników. W hali znajdowało się m.in. 1500 rowerów miejskich, w tym 1300 elektrycznych, oraz 1000 akumulatorów. Pożarem objęte są dwie trzecie budynku. W powietrzu nie wykryto substancji toksycznych.

W pożarze hali poszkodowany został mężczyzna. "Brał udział w ratowaniu mienia"

W pożarze hali poszkodowany został mężczyzna. "Brał udział w ratowaniu mienia"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24/ PAP

Ciało jednej osoby znaleźli strażacy w płonącym domu w miejscowości Kolonia Bogoria w woj. świętokrzyskim. Trwa akcja gaśnicza i ewakuacja zwierząt z sąsiedniego budynku inwentarskiego.

Znaleźli ciało w płonącym domu. Trwa gaszenie pożaru i ewakuacja zwierząt

Znaleźli ciało w płonącym domu. Trwa gaszenie pożaru i ewakuacja zwierząt

Źródło:
tvn24.pl

Kierowca volkswagena jazdę zakończył w szybie stacji metra Rondo ONZ. Po drodze skosił słupki i kosz, który spadł po schodach. Sekwencja zdarzeń zaczęła się od zderzenia z hondą.

Zderzył się z innym samochodem i wjechał w stację metra Rondo ONZ

Zderzył się z innym samochodem i wjechał w stację metra Rondo ONZ

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jak w końcu będzie z kominkami opalanymi drewnem? W mediach społecznościowych internauci nie zostawiają suchej nitki na propozycjach rzekomych nowych przepisów, alarmując, że w całym kraju zacznie obowiązywać zakaz używania kominków na drewno. Jednak są już kolejne propozycje zmian w programie "Czyste Powietrze", a Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uspokaja.

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

Źródło:
Konkret24

Stwierdzenie, że "18 tysięcy złotych na metr kwadratowy (za mieszkanie - przyp. red.) w Warszawie to jest maksimum", niestety jest zbyt optymistyczne - mówi na antenie TVN24 dr Łukasz Drozd, politolog i urbanista z Uniwersytetu Warszawskiego, zapytany o to, czy ceny mieszkań osiągnęły maksimum. Kamil Sobolewski, główny ekonomista z Pracodawców RP dodaje, że mogą one jeszcze zdrożeć, bo są "wciąż tanie w stosunku do płac".

Eksperci: mieszkania to nie towary, a ich ceny nie osiągnęły jeszcze maksimum

Eksperci: mieszkania to nie towary, a ich ceny nie osiągnęły jeszcze maksimum

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Miniona noc była wyjątkowo intensywna dla ratowników Grupy Karkonoskiej GOPR. Przeprowadzono trzy różne akcje, w tym jedną we współpracy z czeską Horská služba Krkonoše.

Wyjątkowo intensywna noc dla ratowników GOPR

Wyjątkowo intensywna noc dla ratowników GOPR

Źródło:
GOPR

Liczba zwierząt ginących na drodze wojewódzkiej numer 579 znowu przekroczyła 60. Jako główną przyczynę Kampinoski Park Narodowy, który droga przecina, wskazuje nieprzestrzeganie ograniczeń prędkości przez kierowców.

Kampinoski Park Narodowy alarmuje: zwierzęta nadal giną na "gilotynie"

Kampinoski Park Narodowy alarmuje: zwierzęta nadal giną na "gilotynie"

Źródło:
 tvnwarszawa.pl

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ocenił słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa - o stworzeniu w Strefie Gazy "riwiery Bliskiego Wschodu" - jako "odważne". Dodał, że jeżeli "USA chcą przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo, odbudowę, wyżywienie ludności Gazy, to jest to propozycja, którą powinniśmy rozważyć".

Co Trump miał na myśli? Sikorski: o to trzeba zapytać Stany Zjednoczone

Co Trump miał na myśli? Sikorski: o to trzeba zapytać Stany Zjednoczone

Źródło:
PAP

Setki martwych traczy długodziobych pojawiło się w ostatnich dniach wzdłuż wybrzeża jeziora Michigan w USA. Jak podają lokalni ornitolodzy, padły na ptasią grypę. Chorobę tę potwierdzono również u gęsi, orłów, myszołowów i sów żyjących w okolicy Chicago.

Setki martwych ptaków. "Nie wiemy, kiedy zakończy się ta epidemia"

Setki martwych ptaków. "Nie wiemy, kiedy zakończy się ta epidemia"

Źródło:
CBS News

Kurs EUR/PLN pogłębił dołek z końca stycznia i znalazł się na poziomie około 4,19 - a więc najniżej od 2018 r. Złoty umocnił się także wobec dolara, kurs USD/PLN na krótko sięgnął 4,025. Rentowności dziesięcioletnich SPW pozostają na poziomie ok. 5,84 procent.

Złoty najmocniejszy od 7 lat

Złoty najmocniejszy od 7 lat

Źródło:
PAP

Funkcjonariusze Centralnego Bura Antykorupcyjnego, na polecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, zatrzymali dwie osoby w związku z podejrzeniem korupcji przy załatwianiu dostaw samochodów dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Informację przekazał Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych i administracji. Według Onetu i Polskiej Agencji Prasowej zatrzymani to ksiądz generał brygady w stanie spoczynku Sławomir Żarski i związany z PiS Ryszard Walczak.

Podejrzenie korupcji przy załatwianiu dostaw dla WOT. Dwie osoby zatrzymane

Podejrzenie korupcji przy załatwianiu dostaw dla WOT. Dwie osoby zatrzymane

Źródło:
TVN24, Onet, PAP

Sejmowa komisja regulaminowa rozpatrzyła w środę wniosek Romana Giertycha i zarekomendowała Sejmowi uchylenie immunitetu byłego ministra sprawiedliwości i posła Prawa i Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Poseł Koalicji Obywatelskiej uważa, że Ziobro pomówił go w 2022 roku, oskarżając o wyprowadzenie pieniędzy ze spółki Polnord.

Immunitet Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji regulaminowej

Immunitet Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji regulaminowej

Źródło:
PAP

W hali płonącego magazynu na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku znajdowało się 1500 rowerów miejskich, w tym 1300 elektrycznych oraz 1000 akumulatorów. - Taki pożar jest szczególnie niebezpieczny, nie tylko dla zdrowia i życia ludzi. Efekty mogą być długoterminowe - powiedział toksykolog Jakub Duszczyk. Jak ocenił ekspert pożarnictwa Przemysław Rembielak, ustalanie przyczyn pożaru w Gdańsku może zająć kilka tygodni.

"Żaden dochodzeniowiec nie zrobi tego po łebkach". Co mogło wywołać wielki pożar w Gdańsku?

"Żaden dochodzeniowiec nie zrobi tego po łebkach". Co mogło wywołać wielki pożar w Gdańsku?

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Wysoki komisarz Organizacji Narodów Zjednoczonych oświadczył w środę, że wszelkie przymusowe przesiedlanie lub wydalanie ludzi z zajmowanego terytorium "jest bezwzględnie zakazane". Volker Tuerk odniósł się w ten sposób do postulatu prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, by USA przejęły kontrolę nad Strefą Gazy i przesiedliły jej mieszkańców.

Wysoki komisarz ONZ o pomyśle Trumpa: bezwzględnie zakazane

Wysoki komisarz ONZ o pomyśle Trumpa: bezwzględnie zakazane

Źródło:
PAP

Lawety, które zabrały auta po wypadkach na S8 w okolicy miejscowości Przyjmy, rozbiły się kilka godzin później także na S8, tyle że pod Wołominem. Kiedy stały na pasie awaryjnym, wjechał w nie kierowca tira. Jedna osoba trafiła do szpitala.

Wjechał w lawety, które wiozły auta z wypadku

Wjechał w lawety, które wiozły auta z wypadku

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował w środę o błędnym wprowadzeniu do sprzedaży wycofanej wcześniej odżywki białkowej "Whey Protein". W produkcie wykryto wcześniej obecność metalowych elementów. "Nie należy spożywać wskazanej w komunikacie partii produktu" - zaapelowano.

Ostrzeżenie przed odżywką białkową. Trafiła do sprzedaży w wyniku "błędu ludzkiego"

Ostrzeżenie przed odżywką białkową. Trafiła do sprzedaży w wyniku "błędu ludzkiego"

Źródło:
PAP

Lód załamał się pod dzieckiem w West Long Branch w stanie New Jersey (USA). Z uwagi na niesprzyjające warunki wezwany na miejsce funkcjonariusz policji musiał sam wskoczyć do jeziora i przebijać się przez lód, by dotrzeć do tonącego. Jak później opowiadał, w takich sytuacjach liczy się każda sekunda.

Wskoczył za tonącym 11-latkiem do lodowatej wody

Wskoczył za tonącym 11-latkiem do lodowatej wody

Źródło:
ABC7 News

  Belgijska policja szuka uzbrojonych mężczyzn po doniesieniach o strzelaninie w pobliżu stacji metra Clemenceau w Brukseli. Po oddaniu strzałów wbiegli oni na stację. Mogli się ukryć w tunelach metra. Belgijska stacja telewizyjna VRT przekazała, że policja ich tam nie odnalazła. Obława wciąż trwa.

Oddali strzały i uciekli. W tunelach metra policjanci ich nie znaleźli

Oddali strzały i uciekli. W tunelach metra policjanci ich nie znaleźli

Aktualizacja:
Źródło:
BBC, Le Soir, tvn24.pl, VRT

Żołnierz, który na początku lutego zmarł przy polsko-białoruskiej granicy, wysłał przed śmiercią wiadomość do kolegów. Prokuratura bada ten wątek, jednak nie ujawnia treści wiadomości. Podkreśla też, że na razie nie ma w planach stawiania komukolwiek zarzutów w związku z tragedią. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną zgonu 19-latka była rana postrzałowa głowy.

Żołnierz przed śmiercią wysłał wiadomość kolegom

Żołnierz przed śmiercią wysłał wiadomość kolegom

Źródło:
tvn24.pl

Obraźliwy baner wymierzony w dziennikarza "Gazety Wyborczej" Piotra Żytnickiego zawisł na trybunie stadionu podczas meczu Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Widzewem Łódź. Transparent miał wisieć kilkanaście minut. Żytnicki złożył zawiadomienie do prokuratury. Nikt z klubu się z nim nie kontaktował ani go nie przeprosił.

Kibole wywiesili transparent obrażający dziennikarza. "To zemsta za opisywanie ich działalności"

Kibole wywiesili transparent obrażający dziennikarza. "To zemsta za opisywanie ich działalności"

Źródło:
tvn24.pl

Tygrys i dzik zostały uwięzione w studni w środkowych Indiach. Zwierzęta wpadły do wody po nieudanym polowaniu, ale w wodzie drapieżnik i ofiara zawarły tymczasowy rozejm. Na pomoc ruszyli im pracownicy pobliskiego parku narodowego. Uwięzionym udało się bezpiecznie opuścić pułapkę.

Drapieżnik i ofiara razem w pułapce. "Misja ratunkowa, jakiej wcześniej nie było"

Drapieżnik i ofiara razem w pułapce. "Misja ratunkowa, jakiej wcześniej nie było"

Źródło:
NDTV, Times of India

Sam zakaz telefonów komórkowych w szkołach nie wiąże się z lepszymi ocenami ani lepszym samopoczuciem uczniów - wynika z nowych badań brytyjskich naukowców. Analiza wskazuje, że wykluczenie smartfonów ze szkół to za mało - podkreśla współautorka nowych badań w rozmowie z BBC, dodając, że "musimy zrobić coś więcej".

Jak zakaz telefonów w szkołach wpływa na uczniów? "Zaskakujące" wyniki badań

Jak zakaz telefonów w szkołach wpływa na uczniów? "Zaskakujące" wyniki badań

Źródło:
BBC, Lancet, tvn24.pl

- Zabiegamy o to, żeby zwiększyć zasiłek dla bezrobotnych. Chodzi o to, aby stanowił co najmniej 50 procent ostatniego wynagrodzenia z okresu poprzedzającego utratę pracy - przekazał w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. - Cztery miliony Polaków zarabia płacę minimalną, a więc po utracie pracy mają problem. Taka sytuacja jest ogromną tragedią przy dzisiejszych kosztach życia - dodał.

Chcą dużej podwyżki zasiłków dla bezrobotnych. Nawet połowa ostatniej pensji

Chcą dużej podwyżki zasiłków dla bezrobotnych. Nawet połowa ostatniej pensji

Źródło:
tvn24.pl/PAP

Rada powiatu kieleckiego zgodziła się na przywrócenie do Świętokrzyskiego Parku Narodowego szczytu Łysiec, wyrwanego z granic parku przez rząd PiS. Klasztor mają tam misjonarze oblaci, którzy upominali się o władzę nad działkami, jednak teraz nie oponują wobec planów resortu. Prace nad rozporządzeniem trwają. Wiadomo już, że nie będzie w nim mowy o planowanym przez ministerstwo powiększeniu parku o 340 hektarów cennych terenów. Nie zgodziły się na to samorządy.

Park narodowy odzyska ziemię wyrwaną przez rząd PiS dla zakonu. Ale granic nie powiększy

Park narodowy odzyska ziemię wyrwaną przez rząd PiS dla zakonu. Ale granic nie powiększy

Źródło:
tvn24.pl

Nie mam z tym nic wspólnego - mówi Robert Makłowicz o kontach sygnowanych jego imieniem i nazwiskiem pojawiających się w serwisach X i TikTok. Na swoim oficjalnym koncie instagramowym zaapelował do obserwatorów o pomoc.

Robert Makłowicz: kradną mój dorobek, powołują się na mnie

Robert Makłowicz: kradną mój dorobek, powołują się na mnie

Źródło:
tvn24.pl

W tragicznym wypadku w miejscowości Dęba koło Radomia, gdzie czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe, zginął ksiądz, proboszcz pobliskiej parafii - poinformowała Diecezja Radomska. Prokuratura ustala, kto siedział za kierownicą drugiego pojazdu.

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. W drugim aucie dwóch mężczyzn i "woń alkoholu"

W czołowym zderzeniu zginął ksiądz. W drugim aucie dwóch mężczyzn i "woń alkoholu"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w sierpniu 2024 roku wyniosła 6697,52 zł brutto i była niższa o 18 procent od przeciętnego wynagrodzenia brutto - podał Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe.

Połowa Polaków zarabia poniżej tej kwoty

Połowa Polaków zarabia poniżej tej kwoty

Źródło:
PAP

Siedmioletni chłopiec ze Stanów Zjednoczonych przeżył wypadek samochodowy, w którym zginęła jego matka. O zdarzeniu poinformowały kalifornijskie służby. Według policji dziecko pozostało przy swojej zmarłej matce przez prawie 12 godzin.

Siedmiolatek przeżył wypadek, 12 godzin siedział przy zmarłej matce

Siedmiolatek przeżył wypadek, 12 godzin siedział przy zmarłej matce

Źródło:
Los Angeles Times, ABC7

Rosja nadal zarabia miliardy euro, sprzedając swoje towary w Europie. Oczywiście nie sama, robi to rękami innych krajów. Materiał Łukasza Łubiana z magazynu "Polska i Świat".

"Krwawa brzoza" zalewa Europę. Polska głównym odbiorcą

"Krwawa brzoza" zalewa Europę. Polska głównym odbiorcą

Źródło:
TVN24

Internauci donoszą, że środki, które mogłyby pójść na wsparcie ofiar powodzi w Polsce, zostały przeznaczone na budowę ośrodka dla migrantów. Sprawdziliśmy, o jaki budynek chodzi.

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24
W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

W szkołach zrobiło się "normalnie". I to niekoniecznie jest dobre

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Sebastian Klauziński z tvn24.pl oraz Tomasz Patora i Joanna Pęcherska-Fiałek z "Uwaga!" TVN są w gronie nominowanych do głównej Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. To jedna z najważniejszych nagród przyznawanych za materiały dziennikarskie. Nominację w kategorii "Dziennikarz dla planety" zdobyła Magda Łucyan z TVN/TVN24.

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Źródło:
Eurozet

Benjamin Netanjahu podarował Donaldowi Trumpowi złoty pager, nawiązując do ubiegłorocznej akcji z wybuchającymi pagerami członków Hezbollahu, podają izraelskie media po spotkaniu prezydenta Stanów Zjednoczonych i premiera Izraela. Politycy rozmawiali w Białym Domu między innymi o przyszłości Strefy Gazy.

Media: Trump otrzymał od Netanjahu wymowny prezent

Media: Trump otrzymał od Netanjahu wymowny prezent

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Meghan Markle opowiedziała, jak sprawiła niespodziankę 15-latce z okolic Los Angeles, której dom po ostatnich pożarach zamienił się w zgliszcza. By zrealizować swój plan, księżna skontaktowała się z piosenkarką Billie Eilish.

Księżna Meghan i Billie Eilish sprawiły niespodziankę nastolatce, która straciła dom w pożarze

Księżna Meghan i Billie Eilish sprawiły niespodziankę nastolatce, która straciła dom w pożarze

Źródło:
"New York Post", TVN24