- Sytuacja nie jest tragiczna, ale ciężka - powiedział Zbigniew Boniek w środę na konferencji prasowej. Prezes PZPN wciąż wierzy w awans z grupy. - Cały czas jesteśmy w grze - zaznaczył.
Decyzja o zwołaniu konferencji została ogłoszona w środę przed południem. - Piłka nożna wzbudza wiele emocji i uznaliśmy, że należy się spotkać z przedstawicielami mediów. Nie ma co ukrywać, że inaczej sobie wyobrażaliśmy początek mundialu. Jednak wciąż wszystko jest w naszych rękach. Charakter ludzi poznaje się, jak wychodzą z trudnych sytuacji - powiedział Boniek na spotkaniu z przedstawicielami mediów.
Jest jedność, bez obwiniania
Tematem numer jeden była oczywiście wtorkowa porażka z Senegalem 1:2. - Przegraliśmy mecz grając słabo, ale tracąc bramki w sytuacjach bardzo dziwnych. Wydaje mi się, że wczoraj byliśmy trochę zamuleni i to nie taktyka była problemem. Niuanse i błędy zadecydowały, że musimy żyć z porażką - stwierdził prezes.
Nie chciał jednak wystawiać indywidualnych ocen poszczególnym zawodnikom. - Zagraliśmy spotkanie, które nam nie wyszło, ale nie będziemy szukali winnych. Jesteśmy jedną drużyną. Nie możemy mówić, że pięciu grało słabo, a sześciu dobrze. Jako drużyna wygrywamy i jako drużyna przegrywamy. Jesteśmy absolutnie spokojni, nie ma gwałtownych ruchów - dodał prezes.
W niedzielę Polacy zagrają w Kazaniu z Kolumbią, która niespodziewanie uległa Japonii 1:2. - Cały czas jesteśmy w grze i skupiamy się na tym meczu. Sytuacja nie jest tragiczna, ale jest ciężka. Wygrywamy i przegrywamy wszyscy. Jesteśmy jedną rodziną. Mamy sztab ludzi, którzy pracują nad meczem z Kolumbią. Jestem przekonany, że czysto piłkarsko nie jesteśmy od nich słabsi. Wariantu pesymistycznego w ogóle nie bierzemy pod uwagę - podkreślił.
Ciągle w grze
Boniek twierdzi, że Polacy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. - Wierzę w tę drużynę, wierzę w tych chłopaków. Czasem po porażkach im mniej się mówi, tym jest lepiej. Drużyna przegrywa i wygrywa razem. To nie jest tak, że jeden gra dobrze, a dziesięciu słabo. Zawiedliśmy wszyscy razem, ale to nie była ostatnia wieczerza. Po mistrzostwo nie przyjechaliśmy, ale wierzę, że stać nas na zrealizowanie zadania postawionego przed drużyną, czyli wyjście z grupy - ocenił.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl