Zalany łzami mistrz olimpijski broni brata. "Ta Brazylia to jest trzeci świat"

Adrian Zieliński popłakał się przed kamerami
Adrian Zieliński popłakał się przed kamerami
Źródło: nc+

Sztangista Adrian Zieliński broni swojego brata Tomasza, w którego organizmie wykryto doping. - Od dziesięciu lat jeżdżę z nim na zgrupowania i wszystko robimy razem. I to jest po prostu niemożliwe. Musiałby być skończonym idiotą - nie wierzy w winę brata mistrz olimpijski z Londynu.

Tomasz Zieliński, tegoroczny mistrz Europy w kategorii 94 kg, został poddany badaniu antydopingowemu 31 lipca, krótko po przylocie do Brazylii. W jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję - nandrolon. Próbka B potwierdziła pierwszy wynik. Zawodnik został wyrzucony z reprezentacji.

Zastrzyk przed wyjazdem

Teraz 25-latka broni jego brat - Adrian Zieliński. Razem mieli wystartować na pomoście w Rio w kat. 94 kg.

- Dla mnie jest to jedno wielkie nieporozumienie - mówi Adrian Zieliński. - Przed samym wyjazdem byliśmy co tydzień badani. I to jest niemożliwe, żeby brat tutaj wpadł na kontroli. Dla mnie jest to niewytłumaczalne. Z tego co nam powiedział kontroler tu na miejscu, to brat musiał zrobić sobie zastrzyk tuż przed wyjazdem. A przecież od dziesięciu lat jeżdżę z nim na zgrupowania, zawsze mieszkamy razem i wszystko robimy razem. I to jest po prostu niemożliwe. Musiałby być skończonym idiotą, by wziąć substancję, która na dodatek działa po 6-8 tygodniach, a utrzymuje się w organizmie do 18 miesięcy. To jest nielogiczne - analizuje sytuację mistrz olimpijski w kat. 85 kg.

Po Polsce można jechać na każdą kontrolę

Zieliński uważa, że polskie kontrole antydopingowe są jednymi z najlepszych na świecie. - Mamy tak dobre maszyny, że w naszym świecie ciężarowym krąży opinia, że jeśli przeszedłeś polską kontrolę, to możesz jechać na każdą kontrolę świata, bo jesteś czysty - zapewnia ciężarowiec.

Co się zatem stało, że u Tomasza Zielińskiego wykryto doping?

- Nie wiem, to jest trzeci świat po prostu, ta Brazylia. Nie wiemy, jak to jest możliwe, że brat w Polsce jest czysty, a tu jest brudny. Jakim cudem? Ja jestem załamany. Leżę czasami i płaczę. Nawet teraz mi się chce płakać - zakończył sztangista, po czym rozpłakał się jak bóbr.

Autor: dasz / Źródło: sport.tvn24.pl, nc+

Czytaj także: