Wtorek, 14 grudnia Zwolniona tancerka, która walczyła przez trzy lata z rakiem, może wrócić do pracy. Krakowska opera, która zatrudniała Emilię Lorenc, ugięła się pod presją opinii publicznej. Wcześniej informowaliśmy, że po powrocie do zdrowia tancerka otrzymała wypowiedzenie z powodu "nieobecności w pracy".
W poniedziałek informowaliśmy o kłopotach Emilii Lorenc. Kobieta, tancerka krakowskiej opery, przez trzy lata walczyła z rakiem. Kiedy udało jej się pokonać chorobę i nawet otrzymać specjalne zaświadczenie o możliwości wykonywania zawodu, spotkało ją gorzkie rozczarowanie. Jej pracodawca wręczył jej wypowiedzenie. Powód? "Nieobecność".
Ona podczas trzech lat terapii opuściła osiem miesięcy pracy. Jeden z zabiegów przełożyła nawet ze względu na premierę sztuki.
Dyrektor opery w liście otwartym tłumaczył, że powodem zwolnienia nie był stan zdrowia. Kiedy jednak reporter "Prosto z Polski" usiłował porozmawiać z kierowniczką zespołu, ta nie zgodziła się na wypowiedź przed kamerę. Dyrektor opery także nie znalazł czasu na rozmowę.
"Pisali, żebym się nie poddawała"
Po wyemitowaniu poniedziałkowego materiału odzew był ogromny, szczególnie na portalach społecznościowych. - Ludzie mnie wyszukiwali i pisali do mnie. Pisali też ludzie z fundacji, którzy przeszli to samo. Tylko, że oni nie mieli siły bądź odwagi walczyć. I pisali, żebym się nie poddawała - mówi Lorenc.
Dziesiątki maili przyszły również na Kontakt 24. - Otrzymałem zaświadczenie, iż stan mojego zdrowia pozwala mi na podjęcie pracy zawodowej na stanowisku, na którym pracowałem przed chorobą. Jakież było moje zdziwienie i zaskoczenie, kiedy po przyjściu do pracy i oświadczeniu, że jestem gotowy, dowiedziałem się, że będę zwolniony. I wręczono mi wypowiedzenie - napisał Stanisław.
- Wygrałem (tymczasem) z rakiem, mam nową aortę, ale nie mam pracy. Szef pierwszego dnia po powrocie do pracy poinformował mnie o zwolnieniu - podzielił się swoimi doświadczeniami Andrzej.
Może wrócić do pracy"
We wtorek Emilia Lorenc rozmawiała ze swoimi przełożonymi. - Kierowniczka zespołu powiedziała mi, żebym odpowiedziała sobie na pytanie, czy zrobiłam wszystko jeżeli chodzi o ten zawód, czyli czy dałam z siebie wszystko pracując w operze - mówi tancerka.
Rozmawiała też z dyrektorem. Usłyszała, że może wrócić do pracy, ale powinna odpowiedzieć sobie na pytanie, czy "chce na pewno wrócić do takich warunków".