Po trzech znakomitych spotkaniach (zwycięstwa nad Niemcami, Egiptem i Serbią), w czwartym meczu Polacy gładko ulegli Brazylii 0:3. Ta porażka najwyraźniej nie rozbiła jednak podopiecznych Raula Lozano. Po najsłabszym pierwszym secie Polacy grali już znacznie lepiej. Efekt - zwycięstwo w prestiżowym spotkaniu i przypieczętowanie awansu z fazy grupowej. Niestety z trzeciego miejsca, choć z taką samą liczbą zwycięstw jak Rosja i Brazylia - zadecydował o tym bilans tzw. małych punktów.
Polacy na deskach
Początek spotkania był dla Polaków bardzo nieudany. Błędy w przyjęciu i problemy ze zgraniem rysowały fatalny obraz gry "Biało-czerwonych". Tylko dzięki atomowym atakom Mariusza Wlazłego zdołaliśmy wyszarpać Rosjanom 17 punktów. Reprezentanci "Sbornej" z każdą wygraną piłką grali z większą pewnością i luzem, a bezbłędny Aleksander Kosariew co jakiś czas kwitował kolejną udaną akcję kąśliwym uśmiechem. Polacy nie mieli nic do powiedzenia.
Wracamy do gry
W drugim secie. Dobra postawa naszych zawodników w obronie zaowocowała bardziej wyrównaną grą. To był okres świetnych zagrań, ale i karygodnych błędów po których Rosjanie natychmiast doganiali wynik. Wydawało się, że za każdy błąd Polaków Rosjanie zdobywali dwa punkty. Na szczęście układ Świderski, Zagumny, Kadziewicz do samego końca zachował zimną krew i mimo wielkiej presji rywali zdołaliśmy wygrać seta 26:24.
I znowu "Sborna"
Naszą grą w drugim secie wprowadziliśmy zdenerwowanie w szeregach rywali. Bezbłędny do tej pory Kosariew stracił i pewność, i uśmiech na twarzy. Niezawodny serwis Zagumnego dosłownie wyrzucał Rosjanów poza boisko. Jednak w tej części to nie wystarczyło. Traciliśmy punkty jeden po drugim po własnych błędach. "Sborna" ostatecznie wzięła udany odwet za drugiego seta i po bardzo zaciętej walce pokonała nasz zespół 26:24.
Mamy tie-break
W czwartym secie emocje sięgnęły zenitu. Polacy prowadzili od samego początku, ale ponownie to pojedyncze błędy serwisowe, między innymi Kadziewicza, nie pozwalały odskoczyć Rosjanom na bezpieczny dystans. Kosariew swoją zagrywką siał zniszczenie w naszej linii obronnej i ani Marcin Wika ani nasz libero Krzysztof Ignaczak nie potrafili poradzić sobie z przyjęciem. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, a w przerwach technicznych Raul Lozano starał się uspokoić emocje na parkiecie. Udanie. Ostatecznie duet Wlazły - Kadziewicz, po potężnych emocjach, załatwia nam tie-breka.
Tie-break i wielkie zwycięstwo
Ataki Zagumnego i Winiarskiego dały nam dwa punkt przewagi na 2:1 i wielkie nerwy na boisku po stronie Rosjan. Niestety Możdżonek zaserwował w siatkę, i po chwili było już 4:4. Zaczęły nam jednak wpadać punkty po niewymuszonych błędach "Sbornej", a Wlazły dopełniał dzieła zniszczenia. Kiedy Kosariew przekroczył linię przy serwisie, zrobiło się już 8:6, a Polacy nabrali nowego wiatru i świeżości. Na chwilę na boisku pojawił się Gruszka, ale po nieudanym serwisie równie szybko wrócił na "ławę". Z kolei naszego libero po każdej akcji zmieniał długi Wika i tutaj ta taktyka przyniosła efekt - Polak w trudnym momencie zablokował niesamowitego Połtawskiego, który chwilę później "ustrzelił" aut. Wynik 11:8 i już nie mogliśmy przegrać. Wlazły, Zagumny, Kadziewicz - i Polacy mieli pierwszą piłkę meczową. Tym raze nie wyszło. Ale znowu Wlazły, znowu blok Rosjan, tym razem w aut i wielka radość "Biało-czerwonych".
Mecz z podtekstami
Rosjanie nie zdołali wyrównać rachunków. Na pamiętnych mistrzostwach świata w Japonii w 2006 roku górą po dramatycznym meczu byli Polacy. Nasi zawodnicy przegrywali już 0:2, by ostatecznie wygrać 3:2 i awansować do fazy pucharowej, by następnie sięgnąć po srebrny medal. To w tym spotkaniu Daniel Pliński groził palcem butnym Rosjanom. Historia najwidoczniej lubi się powtarzać i oby do samego końca. Polacy znowu górą i są w dobrej sytuacji przed ćwierćfinałem.
Tabela
Kolejno mecze, zwycięstwa, porażki, sety, punkty1. Brazylia 5 4 1 13-4 92. Rosja 5 4 1 14-7 93. Polska 5 4 1 12-6 94. Serbia 5 2 3 9-10 75. Niemcy 5 1 4 6-12 66. Egipt 5 0 5 0-15 5
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA