Poniedziałek, 11 stycznia - Nie wierzę, że to utrzyma się w Sądzie Najwyższym czy organach międzynarodowych. To byłby powrót do logiki stalinowskiej - mówił o zarzutach prokuratorskich dla reportera TVN24 w programie "24 godziny" publicysta Jacek Żakowski. Dziennikarz śledczy Bertold Kittel zaznaczył: - Sytuacja prawna w Polsce jest właśnie taka, jak Jacek nie wierzy, że może być.
Krzysztof Skórzyński z TVN24 usłyszał zarzut ujawnienia informacji ze śledztwa - chodzi o upublicznienie zeznań prokuratorów ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa, która doprowadziła do dymisji Andrzeja Leppera. W tej sprawie protestował już Rzecznik Praw Obywatelskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Dziennikarz TVN24 został przesłuchany w poniedziałek, usłyszał zarzuty (z art. 241 kodeksu karnego), ale nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.
- Grozi mu grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do lat dwóch - mówi rzeczniczka krakowskiej prokuratury okręgowej Bogusława Marcinkowska. We wtorek na przesłuchaniu w prokuraturze ma się stawić drugi z dziennikarzy, przeciwko któremu toczy się postępowanie - Mariusz Gierszewski z Radia ZET. On także najprawdopodobniej usłyszy zarzuty.
Zasada szeptanki
Zdaniem Jacka Żakowskiego, taka interpretacja tajemnicy państwowej jest nawiązaniem do panującej w czasach stalinowskich konstrukcji szeptanki. - Każdy mógł być skazany za ujawnienie tego, co zdaniem władzy było tajemnicą. Na tej podstawie można było skazywać ludzi "opowiadających sobie sznurkiem" na przykład dowcip - mówił Żakowski.
I podkreślał: Tajemnica przestaje być tajemnicą wtedy, kiedy dowiaduje się o niej osoba nieuprawniona. Obowiązkiem dziennikarza jest ujawnienie takiej informacji, aby dać władzom sygnał, że już nie jest to tajemnica.
Stalinowska wykładnia?
- Muszę sprowadzić Jacka na ziemię - odpowiedział Bertold Kittel. - Sytuacja prawna w Polsce jest dokładnie taka, jak Jacek mówi, że nie wierzy w to, że tak może być - zaznaczył dziennikarz. - Sąd Najwyższy 26 marca ubiegłego roku przyjął taką wykładnię przepisu tajemnicy państwowej, że każdy obywatel, dziennikarz też, odpowiada za jej ujawnienie bez względu na to, czy został do niej dopuszczony w sposób urzędowy, czy nie - opisuje Kittel.
- Prokuratura wnioskowała bardzo usilnie o to, żeby przyjąć taką wykładnię, mimo że od lat sądy konsekwentnie unikały ścigania dziennikarzy za takie rzeczy - dodaje dziennikarz. Według Kittela, Sąd Najwyższy powołał się na wykładnię stalinowskiego sędziego, który odpowiada za śmierć generała Fieldorfa.
- Czyli jednak jest jakiś trop z tą szeptanką - zauważył Jacek Żakowski. - Tak. To tak naprawdę spowodowało, że na wolne media w Polsce został założony kaganiec - uważa Bertold Kittel.
List dziennikarzy
W obronie Krzysztofa Skórzyńskiego i Mariusza Gierszewskiego stają także dziennikarze innych mediów. "Uznajemy to za groźny precedens zmierzający do ograniczenia wolności słowa w Polsce, kontrolowania przepływu informacji, zastraszenia mediów oraz zamknięcia ust dziennikarzom" - piszą w liście skierowanym do prokuratury, opublikowanym w portalu dziennik.pl.
"Przypominamy, że w pierwszym rzędzie obowiązkiem dziennikarzy jest rzetelne i jak najpełniejsze informowanie społeczeństwa. Dziennikarze mają prawo zdobywać wszelkie informacje. Jedynym warunkiem publikacji jest ich wiarygodność" - zaznaczają.
Pod apelem podpisali się już Wojciech Czuchnowski, Marek Balawajder, Roman Osica, Robert Zieliński, Maciej Duda.