Najpierw niemiłosiernie pudłowali, aż w końcu przypadkowo trafili. Ten jeden gol wystarczył i Szwecja zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata. W Petersburgu Skandynawowie pokonali Szwajcarię 1:0.
Helweci po raz pierwszy od 1954 roku stanęli przed szansą znalezienia się wśród ośmiu najlepszych drużyn globu.
Żeby tego dokonać, musieli sobie poradzić z kłopotami kadrowymi. Z powodu nadmiaru żółtych kartek we wtorek zabrakło w ich składzie dwóch podstawowych obrońców - kapitana Stephana Lichtsteinera i Fabiena Schaera.
Daleko i wysoko
I od pierwszych minut było to wyraźnie widać. To, że nie tracili bramek, to jedynie "zasługa" Szwedów. Fantastyczne okazje na gole dla Trzech Koron mieli Marcus Berg i Albin Ekdal, ale ci postanowili sobie urządzić zabawę: kto kopnie mocniej i wyżej. Który z nich oddał bardziej niecelny strzał, trudno rozstrzygnąć.
Berg mógł strzelić więcej niż jednego gola, ale kiedy zrobił wszystko jak należało, fantastyczną interwencją popisał się Yann Sommer.
Bramkarz Helwetów był w doskonałej formie. Sporo gorzej wyglądali jego koledzy z formacji ofensywnych. Sherdan Shaqiri i spółka próbowali się odgryzać rywalom, ale poważniejszego zagrożenia stworzyć nie potrafili.
W samo okienko
Na jedynego gola trzeba było poczekać ponad godzinę. Szczęście uśmiechnęło się do Szwedów, było 1:0. Sprzed pola karnego lekko i mało precyzyjnie kopnął Emil Forsberg, ale tor lotu piłki przeciął Manuel Akanji. Futbolówka zamiast w rękach Sommera wylądowała w samym okienku.
Szwajcarzy byli jedną nogą poza turniejem. Musieli ruszyć do przodu i tak zrobili. Starali się, bardzo chcieli, ale to nie wystarczyło. W turnieju zostaje Szwecja!
Rywalem Trzech Koron, w ich pierwszym od 1994 roku mundialowym ćwierćfinale, będzie Kolumbia lub Anglia.
Autor: pqv/twis / Źródło: sport.tvn24.pl