Poniedziałek, 27 lipca Znalazł się w złym miejscu, o złej porze. 55-letni Mirosław Dudeło wyszedł z domu zaczerpnąć świeżego powietrza. Jednak policjanci wezwani do awantury, która rozgrywała się w pobliżu, pomylili go z 20-letnim sprawcą zamieszania. Skuty w kajdanki Mirosław Dudeło trafił na komisariat. A potem na stół operacyjny, bo akcja policjantów odbiła się na jego zdrowiu.
Do tragicznej pomyłki doszło w nocy z 1 na 2 lipca. Na podwórku posesji w Goleniowie awanturował się młody, pijany mężczyzna. Sąsiad Mirosława Dudeły zadzwonił na policję. Znał awanturnika, dlatego też podał dokładny rysopis i nazwisko dwudziestolatka.
Złapali niewinnego
Gdy policjanci przybyli na miejsce zdarzenia, po poszukiwanym awanturniku nie było już śladu. W bramie natknęli się jednak na pana Mirosława, którego wzięli za poszukiwanego 20-latka. Jak opowiadają świadkowie zdarzenia, rzucili go na chodnik, a potem skuli.
Sąsiedzi, którzy zebrali się wokół policjantów, tłumaczyli, że to nie sprawca awantury. Po pewnym czasie do grupy obrońców dołączył nawet sam 20-letni awanturnik! Nawet on tłumaczył, że "skuli nie tego co powinni" - relacjonują sąsiedzi.
Bolesny finał
Funkcjonariusze nie słuchali. Na komisariat zabrali pana Mirosława. Gdy sprawdzono, że jest trzeźwy, zwolniono go do domu.
Dla innej osoby, ten rodzaj interwencji być może nie skończyłby się tak źle. Mężczyzna jednak rok temu miał operowany łokieć i po długiej rehabilitacji właśnie dochodził do zdrowia. Twierdzi, że z komisariatu wrócił z kontuzją lewego barku. W jej wyniku musiał przejść operację. Teraz znów czeka go kilkumiesięczna rehabilitacja.
Policja się broni
Policja odpiera ataki: - Nie byłoby tej całej sytuacji, gdyby mężczyzna poddał się wylegitymowaniu - argumentuje nadkom. Wiesław Zięba. I podkreśla: - Całą tę sytuację wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Goleniowie.