Pierwszy celny strzał i gol. Drugi - też gol. W cztery minuty po przerwie Portugalia wywalczyła przepustkę do wielkiego finału Euro 2016. Na Stade de Lyon Walijczycy próbowali odpowiedzieć, na całego walczyli do samego końca. Nie dali rady.
Dla Walii był to najważniejszy mecz piłkarski w jej dziejach. W telewizji śledzić go miała ponad połowa 3-milionowej populacji, do Lyonu kibice docierali drogą powietrzną, wodną i lądową. Wybrańcom Chrisa Colemana, trenera 46-letniego, kibicował nawet Charles Philip Arthur George, czyli Karol, książę Walii, syn królowej Elżbiety II. - Każdy z nas będzie trzymał za nich kciuki. Jestem pewien, że szanse na pokonanie Portugalii są duże - oświadczył książę. Portugalia do środy nie wygrała w tym turnieju w podstawowym czasie gry. W fazie grupowej trzy mecze zremisowała, Chorwatom wcisnęła gola w końcówce dogrywki, Polskę odprawiła w rzutach karnych. Prawda, wybrańcy Fernando Santosa doszli do półfinału, ale po drodze nie zachwycali. Nie błyszczał Christiano Ronaldo, czyli as nad asami, a on takiej sytuacji bardzo nie lubi.
Pepe kontuzjowany, Ramsey zawieszony
Asem reprezentacji Walii jest Gareth Bale. Grzecznie prosił przed meczem, by nie mówić tylko o nim i Ronaldo. Przekonywał, że to starcie dwóch krajów, dwóch reprezentacji i 22 piłkarzy. Mało kto go słuchał, światła i tak wycelowano w kolegów z Realu Madryt, w dwie najjaśniejsze gwiazdy, w gigantów. Który z nich będzie górą. Który zaleje się łzami? Walijczycy już płakali w czasie tego Euro, po ćwierćfinale. Ze szczęścia, ze wzruszenia. Mieli prawo, zadziwili po raz kolejny, 3:1 pokonali Belgię - było nie było drugą drużynę rankingu FIFA. - Dla każdego z nas zakładanie narodowej koszulki to największy zaszczyt - oświadczył Bale.
Wielkim osłabieniem w półfinale był dla nich brak Aarona Ramseya, który musiał pauzować za kartki. Pauzował też Ben Davies. Przed pojedynkiem okazało się, że do gry nie jest zdolny i portugalski obrońca Pepe - kompan gigantów z Realu Madryt. On przegrał z urazem uda, Santos wysłał zatem do boju Bruno Alvesa.
CR7 leżał, sędzia nie gwizdał
Ronaldo szybko leżał na murawie po starciu z walijską obroną. Szwedzki sędzia Jonas Eriksson na ten upadek nie zareagował. Chwilę potem Joe Allen skosił jednak Naniego tak ostro, że zobaczył żółtą kartkę. W ataku walijski pomocnik popełniał błędy, niecelnie podawał. Nie było Ramseya, były więc kłopoty z przenoszeniem się pod bramkę strzeżoną przez Ruiego Patricio. Przy wrzutce w pole karne CR7 był wyraźnie trzymany przez Jamesa Collinsa, nawet za szyję, chwytem ze sztuk walki. Znowu leżał, Eriksson znowu nie zagwizdał.
W 17. minucie, dopiero wtedy, groźnie uderzył Joao Mario. Spudłował. Odpowiedział Bale, po rzucie rożnym też przestrzelił. Spróbował szarży prawym skrzydłem, uciekł rywalom i dośrodkował. Andy King nie sięgnął piłki, złapał ją Patricio.
Cztery minuty, dwa strzały
Walijczycy spokojnie wymieniali podania na własnej połowie i czekali. W obronie byli bardzo pewni, a Portugalczycy w swoich atakach chaotyczni. Postawili na główkowe pojedynki, które raz za razem przegrywali.
Do 50. minuty. Po rzucie rożnym Ronaldo poszybował jak koszykarz lub skoczek wzwyż i mocnym strzałem głową pokonał Wayne'a Hennesseya. Ma dziewiątego gola w historii swoich występów w ME, zrównał się zatem z rekordowym osiągnięciem Michela Platiniego.
Walia musiała odpowiedzieć, a po tym, co robiła na francuskich boiskach wiadomo, że potrafi to robić. Trzy minuty po pierwszej bramce straciła jednak drugą, Portugalczykom tym razem pomogło szczęście i przypadek. Zza pola karnego przymierzył CR7, Nani przeciął to uderzenie i wpakował piłkę do siatki. To były dwa pierwsze celne strzały ekipy Santosa w tym spotkaniu.
Coleman nie czekał, zdjął z boiska Joe Ledleya, wprowadził na nie Sama Vokesa. Zdjął też Hala Robsona-Kanu i Collinsa, a postawił na Simona Churcha i Jonathana Williamsa. Trzeba było ryzykować.
Ronaldo i jego koledzy chcieli więcej. Mieli okazje, nękali Hennesseya. W walijskiej drużynie za dwóch harował Bale - biegał, szarpał, strzelał. Nic to nie dało.
2:0 dla Portugalii. To ona jest w wielkim finale. O złoto mistrzostw Europy grała u siebie w roku 2004. Uległa wtedy Grecji. Teraz - w tym najważniejszym meczu - zmierzy się albo z Niemcami, albo z Francją.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl