Po zwycięstwie 4:0 nad Mołdawią reprezentacja Anglii awansowała na pierwsze miejsce w grupie. Ale... dość dziwny to lider, bo trochę wybrakowany, a już na pewno daleko mu do przodownika pracy, takiego z krwi i kości. W ostatnich tygodniach furorę w kadrze robi napastnik Rickie Lambert.
Nie wygrała bowiem Anglia jeszcze ani jednego meczu z zespołami zajmującymi miejsca od drugiego do czwartego. Zbiła na kwaśne jabłko słabeuszy z San Marino i Mołdawii, ale już z Czarnogórą, Ukrainą i Polską musiała zadowolić się zaledwie remisami. A przecież w ekipie selekcjonera Roya Hodgsona grają tylko i wyłącznie piłkarze z Premier League, uważanej za jedną z najsilniejszych lig na świecie. Tyle, że o jej renomie coraz częściej decydują zagraniczne, a nie rodzime gwiazdy. Anglików w Premier League gra coraz mniej, w podstawowych składach średnio po trzech czy czterech, ale zdarza się, że trudno znaleźć jednego. Piłkarze uciekają z silniejszych drużyn do słabszych, byle grać, byle nie stracić szansy na występy w reprezentacji Anglii. Dziennikarze i kibice biją na alarm, bo w letnim transferowym okienku kluby ekstraklasy kupowały głównie obcokrajowców (78 procent wszystkich transakcji!). Aż dziewięć z nich, w tym Arsenal, Chelsea, Manchester United, Manchester City, Liverpool i Tottenham nie sprowadziły ani jednego angielskiego piłkarza! Niewykluczone więc, że wkrótce w poszukiwaniu kandydatów do kadry Hodgson zacznie odwiedzać stadiony klubów z Championship. W narodowym zespole Anglików od pewnego czasu, z różnych względów, nie chcą już grać John Terry i Rio Ferdinand, a do końca zbliżają się reprezentacyjne kariery Franka Lamparda i Stevena Gerrarda. Liczba ewentualnych następców, a zwłaszcza ich jakość, na kolana fachowców raczej nie powalają. Chociaż…
Zakręcał słoiki z buraczkami
W ostatnich tygodniach furorę w kadrze robi napastnik Rickie Lambert, a jego historia przypomina nieco amerykański mit - od pucybuta do Rockefellera. Najpierw bowiem nie poznano się na jego talencie w szkółce Liverpoolu, a potem, gdy miał 18 lat, zwolniono - ze względu na brak postępów - z trzecioligowego Blackpool. Pracę znalazł więc Rickie w... zakładach przetwórstwa warzyw i owoców, gdzie przez bite cztery miesiące zakręcał słoiki z buraczkami, za co dostawał 20 funtów dziennie. Na piłkę się jednak Lambert nie obraził, bo na boisko wrócił, choć przez kolejne lata tułał się w IV, III i II lidze – w Macclesfield, Stockport, Rochdale, Bristol Rovers i Southampton (z tym ostatnim w sezonie 2011/2012, już po swoich 30. Urodzinach, awansował do Premier League). Zaczął też wreszcie zdobywać bramki i robił to jak najęty, bo w niższych ligach zdobył trzy razy koronę króla strzelców.
W tym miejscu nasuwa się porównanie z naszym Grzegorzem Piechną z Korony Kielce, który też przed laty seryjnie zdobywał tytuły króla strzelców, i też - na pewnym etapie kariery – pracował w miejscu nietypowym dla piłkarza, bo… w masarni. Z tego powodu Polak dorobił się nawet boiskowego przydomku "Kiełbasa" , ale na Anglika nikt "Burak" jednak nie woła.
Jak kaczka do wody
Miesiąc temu Lambert po raz pierwszy otrzymał powołanie do reprezentacji. Wszedł do niej tak płynnie, jak… kaczka do wody – napisał jeden z brytyjskich dziennikarzy. Powszechnie uznano, że napastnik skorzystał na nieszczęściu Daniela Sturridge'a i Andy'ego Carrolla, którzy kontuzjowani, nie mogli znaleźć się w kadrze. Ale selekcjoner upierał się, że snajper "Świętych", choć już 31-letni, zasłużył na awans do narodowego zespołu. Bo w ubiegłym sezonie zdobył, już na poziomie ekstraklasy, aż 15 bramek (żaden Anglik nikt nie strzelił od niego więcej goli, a tylko Lampard tyle samo co on). I w debiucie ze Szkocją, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych, Rickie zdobył zwycięską bramkę (Piechna też w debiucie w narodowym zespole zdobył bramkę, ale drugi raz w kadrze już nie zagrał). W ten sposób załatwił sobie kolejne powołanie i już nikt nie mówił, że dostał je dlatego, bo nie mógł zagrać Wayne Rooney. Z Mołdawią wystąpił już Lambert w podstawowym składzie. Strzelił gola, zaliczył dwie asysty i wybrano go najlepszym piłkarzem meczu. Co dalej? We wtorek Rickie na pewno zagra z Mołdawią, a potem powalczy o… miejsce w wyjściowej jedenastce Southampton. Jego klub bowiem właśnie pobił transferowy rekord, kupując z AS Roma za 15 milionów funtów, supersnajpera Pablo Osvaldo. A jak menedżer Maurizio Pochettino zechce grać tylko jednym napastnikiem i postawi na Argentyńczyka z włoskim paszportem, to Lambert może mieć pod górkę. Oj, ciężko być Anglikiem w angielskiej Premier League...
Autor: Rafał Nahorny / Źródło: Canal+ Sport, nc+