Jerzy Engel, który przełamał "klątwę Bońka" i awansował z reprezentacją Polski na mundial w Japonii i Korei Południowej, powołał na turniej siedmiu graczy z ekstraklasy. Paweł Janas, który prowadził kadrę podczas mistrzostw świata w 2006 roku, wziął z naszej ligi sześciu piłkarzy. Rekordzistą był Leo Beenhakker, który po pierwszym w historii reprezentacji Polski awansie na mistrzostwa Europy wziął do Austrii i Szwajcarii aż dziesięciu graczy z ekstraklasy.Nawet Smuda bardziej ufał ligowcomPiłkarzom z ekstraklasy bardziej ufał nawet Franciszek Smuda. Popularny "Franz", przygotowując kadrę do Euro 2012, na towarzyskie mecze z Serbią i Hiszpanią powołał 12 ligowców, a na sam turniej nie zawahał się wziąć pięciu graczy z ekstraklasy - w tym tak młodych i niedoświadczonych jak Rafał Wolski (wówczas Legia Warszawa) czy Marcin Kamiński z Lecha Poznań.Wyjeżdżają za wcześnie?Na najważniejsze w tych eliminacjach wyjazdowe mecze z Ukrainą i Anglią Waldemar Fornalik powołał zaledwie trzech piłkarzy z T-Mobile Ekstraklasy - Tomasza Jodłowca, Jakuba Rzeźniczaka i Jakuba Wawrzyniaka (wszyscy Legia). Wojciech Łazarek, były selekcjoner, przyznał jednak, że winę ponosi za to nie sam Fornalik, ale fakt, iż polscy piłkarze po kilku dobrych meczach w lidze wyjeżdżają za granicę.
- Młody piłkarz dwa razy prosto kopnie piłkę i wmawia mu się, że jest gotowym produktem na eksport. To jest cały wianuszek ludzi, którzy widzą w tym świetny interes dla siebie. Atmosferka, nawadnianie, kawusia, kontrakcik i piłkarz sprzedany. A potem mnie pytacie, dlaczego tak niewielu piłkarzy dostaje powołania z polskiej ekstraklasy. No to już wiecie, dlaczego - przyznał popularny "Baryła".
Autor: ekstraklasa.tv