Środa, 28 września Jest marzec 2008 roku, do szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Kartuzach wbiega matka z półrocznym, ciężko chorym chłopcem. Dziecko nie zostaje jednak przyjęte na oddział. Pielęgniarka odesłała go do przychodni. Dawid umiera w trakcie reanimacji. Dziś przed kartuskim sadem rozpoczął proces pielęgniarki oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka.
Od śmierci chłopca minęło ponad trzy lata, ale dla rodziny to wciąż tak, jakby się to stało wczoraj. - To było straszne. Pogrzebu dorosłego nie przeżywa się tak, jak takiego dziecka. Cały czas chodzę na cmentarz i nie mogę się z tym pogodzić. Jak człowiek pójdzie na cmentarz, zapali znicz i porozmawia to tak lepiej się robi od razu - wspomina babcia Dawida Grażyna Szuta.
W drodze...
Chłopiec zmarł w marcu 2008 roku w drodze po skierowanie. Przez kilka godzin Dawid wraz z matką i babcią krążył pomiędzy przychodniami a szpitalem. Dziecko nie zostało przyjęte na oddział, bo zabrakło skierowania. W środę rozpoczął się proces byłej oddziałowej pielęgniarki Bożeny S., która taką decyzję podjęła. Rodzina ma nadzieję, że pielęgniarka zostanie ukarana. - Może niech nie idzie do więzienia, bo to przecież też jest matka, ale żeby jakoś ją ukarali. Żeby na drugi raz wiedziała, że tak się nie robi - apeluje babcia chłopca.
Pielęgniarka oskarżona o nie udzielenie pomocy Dawidowi pytana o to, czy teraz zmieniłaby swoją decyzję ws. chłopca powiedziała tylko, że trudno jej na to pytanie odpowiedzieć. Co ciekawe, kobieta wciąż pracuje w kartuskim szpitalu. - Nie wiedziałem ani przeszkód formalnych, ani zawodowych, żeby ta pani nie pracowała i dlatego pracuje. Kobieta została przesunięta na inne miejsce pracy, bo myślałem, że sprawa zostanie szybciej wyjaśniona. Niestety trwa to już 3,5 roku - tłumaczy prezes szpitala w Kartuzach Karol Góralski.
- W chwili obecnej jest już akt oskarżenia i kobieta nie powinna już być zatrudniona w tym szpitalu - podkreśla pomorski lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński.
Poważna sprawa
Wniosku o wydanie zakazu wykonywania zawodu nie wykluczają prokuratorzy badający sprawę, ponieważ akt oskarżenia brzmi poważnie. Śledczy zarzucają Bożenie S., że poprzez nie udzielenie pomocy dziecku nieumyślnie doprowadziła do jego zgonu. Kobiecie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Od śmierci chłopca szpital przeszedł gruntowną reorganizację. Zmieniły się władze placówki, obsada oddziału ratunkowego oraz zasady przyjmowania pacjentów.