Mający już tylko mikroskopijne szanse na wyjście z grupy B Australijczycy, w zamykającym pierwszą fazę mistrzostw pojedynku z Hiszpanami będą musieli radzić sobie bez swojego najskuteczniejszego strzelca - Tima Cahilla, który w środę popisał się najpiękniejszą bramką tegorocznego mundialu. Podobny los spotkał innego "bombardiera" - Holendra Robina van Persiego. Środowy mecz pokazał, że to ogromna strata nie tylko dla obu ekip, ale również dla całych mistrzostw.
Spotkanie Holendrów z Australią to jak na razie jedno z najlepszych spotkań mundialu. Obie ekipy zaprezentowały w Porto Alegre ofensywny futbol. Pod bramkami imponowali szczególnie Robin van Persie i Tim Cahill, którzy spotkanie zakończyli z golem na koncie. Ostatecznie zespół Oranje wygrał 3:2. Pojedynek momentami przypominał prawdziwą piłkarską wojnę. Niestety, obaj zawodnicy zobaczyli po żółtej kartce, co oznacza, że nie będą mogli wystąpić w ostatniej kolejce spotkań grupowych. Zarówno dla Hiszpanii jak i Australii to spore osłabienie. Van Persie zdobył do tej pory na mundialu trzy gole, Cahill ma jedno trafienie mniej.
Cahill jak wino
Analizując dotychczasowe spotkania MŚ, większą stratą wydaje się być nieobecność Cahilla. Mimo 34 lat i gry w lidze dla piłkarskich emerytów (jest piłkarzem New York Red Bull w amerykańskiej MLS) to wciąż najważniejsza postać w drużynie "Socceroos". W dalszym ciągu imponuje szybkością i skutecznością w walce o górne piłki. Pod bramką rywali wciąż to on sprawia największe zagrożenie. W środowym pojedynku z Oranje to po jego kapitalnym uderzeniu wolejem "Kangury" zdobyły bramkę na 1:1. Już dziś wiadomo, że gol ten będzie kandydował do miana najładniejszego całego mundialu.
O Cahillu można powiedzieć, że jest zawodnikiem turniejowym. W rozgrywkach klubowych nigdy nie był superstrzelcem. W swoim najlepszym sezonie w Evertonie ( grał w nim osiem lat) tylko raz przekroczył barierę dziesięciu goli, do siatki trafiając jedenaście razy. To on zdobył jednak dla reprezentacji "Socceroos" pierwszą historyczną bramkę w mistrzostwach świata i to on jest jej najskuteczniejszym graczem.
Ma nawet swoją ulicę
Australijczycy potrafili go docenić. Po pierwszym meczu mistrzostw, z Chile (1:3) jedną z głównych ulic Sydney, na 48 godzin stała się Tim Cahill Expressway.
Wiele wskazuje na to, że lider Kangurów swojego dorobku na tych mistrzostwach nie poprawi. Australijczycy mają jeszcze szanse na wyjście z grupy, ale prawdopodobieństwo, że im się to uda jest niemal zerowe.
Zdobywając gola przeciwko Australijczykom, van persie zrównał się w liczbie trafień z Niemcem Thomasem Muellerem i Arjenem Robbenem (w środę strzelił na 1:0). Po dwa trafienia mają oprócz Cahilla: Nemyar (Brazylia) i Benzema (Francja).
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl