Środa, 19 października Czternastoletni Gracjan z Gryfic od siedmiu miesięcy jest sparaliżowany po tym, jak na samochód, którym jechał, spadło drzewo. Rodzina przez kilka miesięcy walczyła o odszkodowanie od gminy. Całą batalię będzie musiała rozpocząć od nowa. Okazało się, że to nie gmina jest właścicielem drzewa.
Gracjan Weiler siedem miesięcy temu miał wypadek samochodowy. Na auto, którym jechał, spadło ogromne drzewo. 14-letni chłopak został poważnie ranny i sparaliżowany. Jego rodzice złożyli wniosek o odszkodowanie do zarządcy drogi, czyli do gminy. Ten przyjął wniosek o odszkodowanie i przez kilka miesięcy wymieniał korespondencję z Weilerami.
W lipcu przyszła odpowiedź. Odmowna. Po interwencji TVN24 urzędnicy obiecali jeszcze raz przyjrzeć się sprawie. Przez dwa miesiące jednak sprawa nie została rozpatrzona. Za to prokuratura ustaliła, że drzewo, które spadło na chłopaka, nie stało na terenie gminy. Formalnie więc należało do Skarbu Państwa.
- To chyba tylko w Polsce takie rzeczy są możliwe - mówi załamana matka Gracjana, Agnieszka Weiler. - Straciliśmy 7 miesięcy. Gdybyśmy wiedzieli, od razu skierowalibyśmy się do innej instytucji - dodaje ojciec Gracjana, Marian Weiler.
Sam burmistrz nie wie, czyje było drzewo
Na czyim terenie stało drzewo, nie wie nawet sam burmistrz Gryfic. Tłumaczy, że nie wystarczy spojrzeć w odpowiednie dokumenty. - To nie jest takie proste - mówi burmistrz Andrzej Szczygieł.
Rodzinie Weilerów trudno zrozumieć, że przez kilka miesięcy nikt nie sprawdził tego, co można było ustalić o wiele szybciej. - Przykro mi, że jesteśmy tak odsyłani. Pomału kończą się nam pieniądze - mówi Gracjan.
Urzędnicy nadal sprawdzają, na czyim terenie stało drzewo. Gdy ich ustalenia się skończą, rodzina Weilerów dowie się, od kogo ma domagać się odszkodowania za wypadek, który wywrócił życie ich syna do góry nogami.
jk/fac