Barack Obama zaatakował Rosję w swoim oświadczeniu po katastrofie malezyjskiego samolotu, w której zginęło 298 osób. Amerykański prezydent przyznał, że maszynę zestrzelono z terenów opanowanych przez separatystów, "uzyskujących stałe wsparcie od Rosji, m.in. ciężki sprzęt i broń przeciwlotniczą". Obama mówił również, że największy wpływ na sytuację na wschodzie Ukrainy ma Władimir Putin, który jednak nie próbuje zakończyć trwającego tam konfliktu. Zdaniem Jarosława Sellina z PiS, amerykański przywódca swoim oświadczeniem "dał do zrozumienia, że mamy do czynienia z wojną ukraińsko-rosyjską." Sytuację po katastrofie samolotu komentował także Jacek Saryusz-Wolski z PO, według którego "wzmocni się trend wprowadzania sankcji wobec Rosji".
Autor: TVN24 / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24