W 16 kolejkach bieżącego sezonu T-Mobile Ekstraklasy padło 350 bramek, co daje średnio ponad 2,7 gola na spotkanie. Wojciech Kowalczyk uważa, że nie jest to efektem ofensywnej taktyki czy skuteczności napastników, ale coraz gorszych obrońców.
Były napastnik warszawskiej Legii podkreślił, że w T-Mobile Ekstraklasie napastnicy mają wyjątkowo łatwe zadanie. Z roku na rok w polskiej lidze grają bowiem coraz słabsi obrońcy. "Kowal" uważa nawet, że średnia goli na spotkanie byłaby jeszcze większa, gdybyśmy mieli snajperów z prawdziwego zdarzenia. - W naszej ekstraklasie pada coraz więcej bramek. Nie jest to jednak efekt jakiejś powalającej na kolana wirtuozerii napastników, a miernych obrońców. Strzelców mamy w lidze jakich mamy. Żaden jeszcze nie przekroczył bariery dziesięciu goli. Dziwne, bo w obronach zespołów ekstraklasy gra po dwóch, trzech gagatków, którzy robią prezenty przeciwnikowi, w sezonie nawet kilkanaście - powiedział "Przeglądowi Sportowemu". Jaka liga, taka kadra Kowalczyk dodał, że poziom ligi przekłada się także na dokonania reprezentacji. Kadra nie może bowiem liczyć na sukcesy, jeśli zasilana jest przeciętnymi piłkarzami. - Często powtarza się hasło i ono jest aktualne – jaka liga taka reprezentacja. Szczerze powiedziawszy ja już do tego się przyzwyczaiłem i nie liczę na żaden cud. Tak jest na dziś z naszą piłką i tego nie przeskoczymy, przynajmniej w najbliższym czasie - kończy srebrny medalista olimpijski z Barcelony.
Autor: ekstraklasa.tv / Źródło: "Przegląd Sportowy"