Urugwaj walczył o półfinał mistrzostw świata z Francją, ale ostatecznie okazał się bezradny. Trójkolorowym zadanie ułatwił bramkarz rywali, który w drugiej połowie niemal sam wbił sobie piłkę do siatki. Ekipa z Ameryki Południowej nie zdołała się już podnieść po utracie dwóch bramek.
Oba zespoły przepustkę do ćwierćfinału wywalczyły po ciężkich bojach. Francja od pierwszych minut ruszyła na wymianę ciosów z Argentyną, świetny mecz skończył się wynikiem 4:3. Urugwajczycy walczyli z Portugalią i pokonali ją 2:1. Oba gole strzelił dla nich Edinson Cavani.
Zespół z Ameryki Południowej zachował miano niepokonanej drużyny na turnieju, stracił za to pierwszą bramkę. I ostatecznie Cavaniego, który w spotkaniu z mistrzami Europy doznał kontuzji i na piątkowy mecz nie wyszedł w pierwszym składzie.
Zapasy zamiast piłki
Jego nieobecność nie zmieniła faktu, że kluczem do przejścia Francji miała być solidna, nieustępliwa gra w obronie. Trójkolorowi szybko się o tym przekonali. W pierwszym kwadransie zamiast dobrej piłki więcej było zapasów. Przełamanie mogło nadejść za sprawą Kyliana Mbappe. Bohaterowi starcia z Argentyną zabrakło w polu karnym spokoju. Zamiast nogą w pośpiechu uderzył głową. Bez zagrożenia.
Czas mijał, a Urugwajczycy wciąż nie przebierali w środkach. Z konsekwencjami się nie liczyli. Kilka minut przed przerwą żółtą kartkę za faul na Corentinie Tolisso otrzymał Rodrigo Bentancur. Trójkolorowi mieli rzut wolny w okolicach pola karnego. Antoine Griezmann zagrał w pole karne, w powietrze idealnie wyszedł Raphael Varane, którego piękny strzał głową znalazł drogę do siatki.
Urugwajczycy pierwszy raz w turnieju stracili gola jako pierwsi. Zareagowali odpowiednio, ruszyli do przodu, tyle że gra się im nie kleiła. Wyrównać i tak powinni bardzo szybko. Pokazali, że szczególnie groźni potrafią być po stałych fragmentach.
Tuż przed zejściem do szatni mieli rzut wolny. Bramkarz Hugo Lloris w kapitalny sposób zatrzymał strzał głową Martina Caceresa. Na zbieranie pochwał nie miał czasu, bo do dobitki szykował się już Diego Godin. Kibice widzieli już piłkę w siatce. Urugwajczyk miał do bramki nieco ponad metr, musiał tylko zmieścić futbolówkę między poprzeczką a Francuzem. Huknął z całych sił, ale nad bramką.
Dla Francji to było ostrzeżenie. Wiedziała, że jednobramkowe prowadzenie może okazać się zgubne. Drugą połowę zaczęła tak, jakby wciąż był remis. Starała się kontrolować grę, nie cofała się pod swoje pole karne.
Urugwajczykom brakowało siły rażenia, a nawet spokoju z przodu, żeby przenieść grę na połowę Trójkolorowych. Luis Suarez nie mając obok siebie Cavaniego był niewidoczny. Oscar Tabarez w końcu stracił cierpliwość do Cristhiana Stuaniego, czyli tego, który miał zastąpić kontuzjowanego Cavaniego. Po godzinie gry zdjął napastnika Girony z boiska.
Niedługo potem rozegrał się największy dramat tego spotkania i zarazem jego decydujący moment. Sytuacja wydawała się być niegroźna. Kilkadziesiąt metrów od urugwajskiej bramki był Griezmann. Uderzył idealnie w środek. Stojący na linii Fernando Muslera czekał na futbolówkę z wystawionymi rękami. Nagle ta przelała się po jego rękawicach i wpadła do bramki.
Urugwaj był przybity. Stracił zapał. Francuzi zyskali jeszcze więcej spokoju. Nie dzielili się z rywalem piłką i przez resztę spotkania nie pozwolili mu na stworzenie dogodnej sytuacji. W półfinale zagrają ze zwycięzcą spotkania Brazylia - Belgia.
Autor: TG\kwoj / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ETIENNE LAURENT