Anglicy niemiłosiernie męczyli się z Tunezyjczykami. Do doliczonego czasu gry, kiedy błysnął Harry Kane, czyli ten, na którego Wyspiarze liczą najbardziej.
Przy rzucie rożnym w 91. minucie piłka najpierw trafiła Harry'ego Maguire'a. Ten zgrał ją, a Kane był tam, gdzie powinien być napastnik. Głową z bliska wpakował zwycięską bramkę na 2:1 i uratował Anglików.
Wyspiarze, mistrzowie świata z 1966 roku, w XXI wieku tylko dwukrotnie docierali do ćwierćfinału MŚ. Z ostatniego mundialu wrócili już po fazie grupowej. Oczekiwania wobec drużyny narodowej zawsze były ogromne, często ponad stan samych kadrowiczów. Ostatnio na Wyspach coś się jednak zmieniło. Gazety już nie krzyczą, że piłkarze jadą po złoto, kibice również studzą emocje. Jakby byli wyrozumiali dla młodej drużyny, którą zabrał do Rosji Gareth Southgate. Selekcjoner Anglików stworzył zespół według własnego pomysłu, pozbywając się graczy - jak to sam określił - skażonych bolesną historią, na czele z Wayne'em Rooneyem.
Dramat golkipera
I młodzi Anglicy w poniedziałkowy wieczór zaatakowali z rozmachem. Tunezyjczycy bronili się momentami rozpaczliwie. Talentu starczyło im raptem do 11. minuty. Stoper John Stones zmusił do błędu bramkarza rywali, a do wybitej piłki dopadł Kane. Napastnik Tottenhamu ma być twarzą nowej reprezentacji. Przed mundialem dostał od Southgate'a opaskę kapitana. Po dosłownie chwili na afrykański zespół spadło kolejne nieszczęście. Bramkarz Mouez Hassen po przegranym pojedynku z Kane'em padł z bólu i opuścił boisko.
I kiedy wydawało się, że kolejne gole Wyspiarzy to kwestia czasu, Kyle Walker stracił głowę w polu karnym. W walce o pozycję zamachnął się ręką na twarz Fakhreddine'a Ben Youssefa. Z rzutu karnego wyrównał Ferjani Sassi. Później wszystko wróciło do normy. Tunezyjczycy musieli wybijać piłkę z linii bramkowej, bo nacierali i Dele Alli, i Raheem Sterling albo Jesse Lingard. Ten ostatni już pewnie nawet widział, jak piłka po jego dotknięciu toczy się do bramki, ale pech chciał, że zatrzymała się na słupku.
Marna skuteczność
To szaleńcze tempo wyraźnie wypompowało Anglików. W drugiej połowie ich ataki nie miały już takiej szybkości. Na ostatnie 20 minut został rzucony Marcus Rashford, zaledwie 20-letnie złote dziecko Manchesteru United. Wyspiarze nie schodzili z tunezyjskiej połowy, wymieniając mnóstwo podań, ale im bliżej byli wrogiego pola karnego, tym bardziej zawodziła ich skuteczność. Podsumował to Ashley Young, który z rzutu wolnego posłał piłkę wysoko nad bramką. Tak było do 91. minuty, kiedy sprawy w swoje ręce wziął Kane.
Anglicy pokonali ambitnie grających rywali, którzy byli blisko wyraźnego zaznaczenia swojego powrotu po 12 latach na mundial.
Liderem w grupie G po zwycięstwie 3:0 nad Panamą jest jednak Belgia. To o tyle istotne, bo jeden z tych zespołów będzie potencjalnym rywalem Biało-Czerwonych w 1/8 finału, o ile piłkarze Adama Nawałki do fazy pucharowej oczywiście awansują. Do gry z Senegalem wejdą we wtorek.
Autor: kz/TG / Źródło: sport.tvn24.pl