Kolumbijskiemu piłkarzowi Carlosowi Sanchezowi grożono śmiercią po czerwonej kartce, jaką został ukarany już w trzeciej minucie inauguracyjnego meczu mistrzostw świata z Japonią. Właśnie jemu koledzy zadedykowali niedzielną wygraną z Polską.
Piłkarz Fiorentiny, który wiosną był wypożyczony do Espanyolu Barcelona, został ukarany czerwoną kartką za zagranie ręką w polu karnym na samym początku spotkania z Japonią i nie mógł wystąpić przeciw Biało-Czerwonym. Wskutek tego zachowania Shinji Kagawa z rzutu karnego zapewnił Azjatom prowadzenie. Ostatecznie wygrali oni 2:1.
Kibice reprezentacji Kolumbii byli wściekli. Winą za porażkę najbardziej obarczali 32-latka. Nie oszczędzili go w mediach społecznościowych. Obecnie kolumbijska policja prowadzi dochodzenie w sprawie pogróżek pod jego adresem.
- Mamy pewne informacje na ten temat, ale nie mogę ich ujawnić. Myślę, że w takich sytuacjach piłka nożna schodzi na dalszy plan. Na pewno takich sygnałów nie można lekceważyć. Czy ostatecznie pogróżki się potwierdzą, czy nie, to wszystko jest bardzo bolesne - podkreślił trener Kolumbijczyków Jose Nestor Pekerman.
Pamiętając Escobara
W 1994 roku świat futbolu zszokowało morderstwo kolumbijskiego obrońcy Andresa Escobara, który został zastrzelony w ojczyźnie kilka dni po powrocie z mundialu w USA.
Po wyjściu z grupą przyjaciół z klubu w Medellin został otoczony przez grupę mężczyzn, a po chwili jeden z nich oddał w jego kierunku sześć strzałów. Motywem zbrodni miał być odwet za samobójcze trafienie w starciu z ekipą gospodarzy, przegranym 1:2, co zminimalizowało szanse Los Cafeteros na wyjście z grupy. Według innych źródeł mogło też chodzić o zemstę za stracone pieniądze u bukmacherów. W pogrzebie Escobara uczestniczyło ponad 100 tysięcy osób.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP