Mistrzyni chce zepchnąć Kowalczyk z podium

Czas mija - do wieczora można zgłaszać ewentualny protest w sprawie... kilku kroków "łyżwą" Justyny Kowalczyk. Błąd był minimalny i wydaje się, że nikt na takie rozwiązanie się nie zdecyduje, ale protest popiera najlepsza na 15 km Marit Bjoergen. - Są odpowiednie przepisy i uważam, że należy się do nich stosować - mówi. A co by było, gdyby nie wygrała?

O sprawie pierwsza poinformowała... sama Justyna. - Załyżwowałam na klasyku. Chcieli mnie zdyskwalifikować, ale na szczęście nic takiego się nie stało - mówiła polska biegaczka po piątkowym biegu na 15 km, w którym po pasjonującej walce zdobyła brązowy medal.

To nie oszustwo

Biegaczki zaczynały "klasykiem", ale w połowie dystansu musiały zmienić narty i pobiec "łyżwą". Tuż przed strefą zmian Justyna kilka metrów przejechał techniką dowolną, ale taka sytuacja zdarza się prawie zawsze.

Ekipy mają 72 godziny na wniesienie oficjalnego protestu do FIS, więc wszystko wyjaśni się najpóźniej do niedzielnego wieczoru. - Nie wiem czy się na nią zdecydujemy. Jednak stoimy na stanowisku, że zasady zostały złamane - mówi trener Norweżek Egil Kristiansen, tłumacząc, że ostateczną decyzję podejmie menadżer ekipy Aege Skinstad.

Zaraz po biegu Norwegowi złożyli protest u jury sędziowskiego, ale ten został odrzucony.

Pokonana problemów nie robi

Najbardziej dziwi podejście Marit Bjoergen, która w piątek zdobyła swoje drugie złoto w Vancouver. - Popieram każdy protest, jaki może zostać wniesiony - powiedziała. - Widać było jak na dłoni, że Kowalczyk biegła łyżwą jeszcze przed strefą zmian. Są na taką okoliczność odpowiednie przepisy i uważam, że należy się do nich stosować - dodała.

Pokonana przez Polkę o milimetry Kristin Steira problemu nie widzi. - Nic mi na ten temat nie wiadomo. To nie moja sprawa - mówi. Jak widać trzeba umieć i wygrywać i przegrywać.

Źródło: eurosport.pl, tvn24.pl

Czytaj także: