Takiego rozstrzygnięcia mało kto się spodziewał. W niedzielnym szlagierze grupy F Meksyk pokonał na moskiewskich Łużnikach mistrzów świata Niemców 1:0.
Faworyt meczu mógł być jeden. Niemcy. Oni przyjechali do Rosji z misją obrony tytułu, a trzeba pamiętać, że nie zwykli zawodzić w pierwszych meczach mistrzostw świata. Siedem ostatnich takich spotkań zawsze wygrywali. Nie tym razem.
Meksyk nacisnął
Meksykanie od początku meczu nie zamierzali klękać przed mistrzami. Grali odważnie. Ich pomysł na spotkanie był jasny: szczelnie ustawić obronę i ruszać co sił z kontrami. Tych w pierwszej połowie było mnóstwo. Swoje sytuacje mieli Javier Hernandez, Carlos Vela i Miguel Layun.
Trafił dopiero Hirving Lozano w 35. minucie meczu. Zaczęło się od prostej straty Niemców w środku boiska, z piłką popędził Hernandez. Kapitalnie podał do Lozano. Skrzydłowy PSV Eindhoven oszukał jak dziecko Mesuta Oezila i strzelił nie do obrony. Zapachniało sensacją. Faworyci w pierwszych 45 minutach groźni byli tak naprawdę tylko raz, tuż przed przerwą, gdy Toni Kroos huknął z rzutu wolnego w poprzeczkę. Trochę za mało jak na mistrzów świata.
Niemiecki napór
Po zmianie stron Meksykanie oddali inicjatywę, a Niemcy starali się przełamać obronę rywali atakiem pozycyjnym. Długo nie wyglądał on jednak najlepiej. Niemcy owszem, docierali pod pole karne Meksyku, ale brakowało im wykończenia lub doskonale bronił Guillermo Ochoa (dziewięć razy zatrzymał rywali). Bez powodzenia strzelali Joshua Kimmich, Timo Werner, Marco Reus czy Toni Kroos. Wprowadzony Julian Brandt trafił nawet w słupek. 26 uderzeń na bramkę przeciwnika i nic.
Tymczasem niewiele brakowało, a Niemcy straciliby drugiego gola. Najbliżej powodzenia Meksykanie byli w 57. minucie. Wyszli z kontrą dwóch na jednego obrońcę, ale "Chicharito" Hernandez źle podał do kolegi. Do końca meczu było jeszcze kilka takich błyskawicznych ataków skazywanych na pożarcie.
Bez efektu bramkowego, ale Meksyk i tak wygrał 1:0. Sensacja stała się faktem.
Autor: twis, dasz / Źródło: sport.tvn24.pl