Gortat i Waszyngton pękają z dumy. Pogrom i pierwszy taki awans w historii!

Wielka noc w Waszyngtonie. Koszykarze Wizards zmietli z powierzchni ziemi Toronto Raptors i awansowali do drugiej rundy play-off nie ponosząc przy tym żadnej porażki - to pierwszy taki przypadek w 54-letniej historii klubu. Kolejny znakomity mecz rozegrał Macin Gortat.

Czwarte spotkanie serii Czarodzieje wygrali na własnych śmieciach 125:94 i odprawili Raptorsów z kwitkiem nie ponosząc po drodze żadnych strat. Cztery mecze, cztery zwycięstwa i to bez atutu własnego parkietu - taki wynik tej rywalizacji na Wschodzie musi budzić szacunek, zwłaszcza że Wizards wcale nie byli faworytami z kanadyjską ekipą.

Tymczasem koszykarze ze stolicy zaskoczyli wszystkich i w osiem dni zwyciężyli czterokrotnie, dzięki czemu po raz pierwszy w historii swoich występów w play-offach zapewnili sobie awans do zera.

Waszyngtończycy drugi rok z rzędu awansowali w play-off do kolejnej rundy, co ostatni raz zdarzyło się im w 1979 roku, gdy występowali jeszcze jako Bullets.

Gortat straszy rekordem

Kolejny świetny występ, bodaj swój najlepszy w play-off, ma za sobą Marcin Gortat. "Polish Hammer" zagrał z niszczycielską siłą - był drugim strzelcem (21 punktów, dwa mniej od najlepszego pod tym względem Bradleya Beala) i najlepiej zbierającym (11 zebranych piłek) spotkania.

- Uznali mnie za najsłabsze ogniwo i zostawili mi dużo przestrzeni. Pewnego dnia, gdy to się powtórzy i znów będę tak dysponowany, to może i pobiję rekord Wilta Chamberlaina - pękał z dumy polski środkowy i wypomniał rywalom zlekceważenie. Oczywiście nie miał na myśli rekordu Chamberlaina w podbojach miłosnych ("Szczudło" chwalił się swego czasu, że zaciągnął do łóżka 20 tys. kobiet), tylko o liczbę punktów zdobytych w meczu (2 marca 1962 roku zdobył 100 punktów!).

W następnej rundzie Wizards zagrają ze zwycięzcą serii Atlanta Hawks - Brooklyn Nets. Póki co na prowadzeniu są najlepsi na Wschodzie w sezonie zasadniczym Jastrzębie (2-1).

Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: