Poniedziałek, 10 sierpnia Mieszkańcy wsi Stara Dąbrowa na Pomorzu od miesięcy są terroryzowani przez młodych chuliganów. Większość z nich jednak milczy ze strachu. Obalić mur milczenia postanowiła w końcu jednak Alicja Adamkiewicz, która została przez nich okradziona. Zgłosiła sprawę na policję, a złodziei złapano. Sytuacji to jednak nie poprawiło, ponieważ przestępców - po raz kolejny - wypuszczono
Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Kilku młodych mężczyzn włamywało się do domów i gospodarstw, kradli wszystko co popadło. Kiedy wpadli w ręce sprawiedliwości, ta okazała się dla nich łaskawa - dostali wyrok, ale w zawieszeniu.
Od tamtego czasu we wsi zapanował strach - podpalono i okradziono kilka gospodarstw. I choć wszyscy mieszkańcy Starej Dąbrowej wiedzieli, kto przestępstw dokonał, nikt nie miał odwagi się przeciwstawić.
Ktoś się jednak wyłamał
Pod koniec lipca tego roku miarka się jednak przebrała. Przestępcy włamali się do domu Alicji Adamkiewicz. Ukradli jej biżuterię, pamiątki i sprzęt elektroniczny. Poszkodowana oszacowała straty na 10 tysięcy złotych. Wtedy postanowiła stanąć do walki z chuliganami.
Zgłosiła włamanie i kradzież na policję. Sprawców złapano na gorącym uczynku, kiedy próbowali sprzedać skradzione przedmioty. Jednak po raz kolejny nie poszli do więzienia - po 24 godzinach zwolniono ich z aresztu.
Aresztu nie ma
Dlaczego prokuratura nie wystąpiła o areszt chuliganów? Tak zadecydował sąd. - Przyznali się do jego popełnienia, mienie zostało częściowo odzyskane. Obaj podejrzani złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze - argumentuje Małgorzata Wojciechowicz Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Alicja Adamkiewicz nie może pogodzić się, że złodzieje którzy ją okradli, są bezkarni. - Wie pan, jak się czuję, kiedy wchodzę do sklepu i go (złodzieja - red.) widzę, że płaci moimi pieniędzmi, a ja nie miałam później na chleb. Bardzo paskudnie. Odwracam głowę, co mogę zrobić? - mówi załamana.