Wtorek, 11 październikaPrzyszedł z żoną i córką do szpitala. W trakcie badania czekał na korytarzu. Nagle zdjął ze ściany pluszowego bociana - który ma być ozdobą szpitalnych ścian - i schował ją pod kurtkę, potem wziął krokodyla - scenę kradzieży zarejestrowały kamery placówki w Grudziądzu. Jej dyrektor zdecydował się film upublicznić. Dlaczego? - Bo to jest po prostu barbarzyństwo - tłumaczy Marek Nowak.
Sprawa na pierwszy rzut oka może i wygląda zabawnie, ale dyrektor szpitala w Grudziądzu postanowił potraktować ją arcypoważnie. Wprawdzie kradzieże w szpitalu to nie nowość, ale kradzież na oddziale dziecięcym przelała czarę goryczy.
"To jest barbarzyństwo"
- Dziecko przychodzi tu w lęku. Te zabawki i ten oddział dla dzieci jest skonstruowany w ten sposób, żeby odwrócić uwagę dziecka od istoty sprawy, jaką jest lęk w kontakcie ze szpitalem - tłumaczy Marek Nowak, dyrektor szpitala w Grudziądzu.
Kradzież sprzed kilku dni dyrektor postanowił upublicznić. Na nagraniu z monitoringu widać jak mężczyzna najpierw zdejmuje pluszowego bociana i chowa pod kurtkę. Gdy okazuje się, że pluszak się nie zmieścił wpada na pomysł, by ukryć go w rękawie kurtki. Pomysł na tyle mu się spodobał, że postanawia wykorzystać też drugi rękaw. Tym razem do bociana dołącza pluszowy krokodyl.
"Wandalizm"
- Wandalizm. Żeby dzieciom zabawki zabierać? - mówi mama jednej z małych pacjentek szpitala, która nie może uwierzyć, że ktoś odważył się na taki czyn.
Lekarze podkreślają, że kradzież zabawek to nie tylko kwestia ich wartości materialnej. Chodzi o coś ważniejszego niż pieniądze. Pluszaki odgrywają ważną rolę psychologiczną w tak trudnym dla dziecka miejscu jak szpital.
- Dla dziecka to jest skojarzenie jedno: igła i ból. Ten stres może być zamknięty poprzez zbliżenie do świata fantazji. Do tego co dziecko zna - tłumaczy dr Mirosław Jarzębski, pediatra.
"Mózg mu chyba odjęło"
Mężczyzna, który ukradł pluszaki na pewno nie zrobił tego dla dziecka. Jego córka - jak widać na nagraniu - z zabawy maskotkami dawno już wyrosła. O szlachetnych motywach nie ma więc mowy.
Próbowaliśmy porozmawiać z mężczyzną przez telefon. Ale żona stanowczo podkreślała, że mąż rozmawiać nie może. Pytana o to dlaczego mężczyzna to zrobił odpowiada: "Nie wiem, ja tego nie widziałam" i dodaje: "może nieumyślnie to zrobił. Mózg mu chyba, rozum odjęło".
"Atak na spokój i bezpieczeństwo dziecka"
Sprawą zajęła się prokuratura. - W tej chwili oczekujemy na uzupełnienie tego zawiadomienia poprzez podanie szkody, jaka powstała. To jest o tyle ważna informacja, że od tego zależy czy w grę wchodzi kodeks wykroczeń czy kodeks karny - tłumaczy Agnieszka Reniecka z Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu
Dyrektor szpitala obawia się, że sprawa zostanie potraktowana jak wiele innych. Czyli opatrzona hasłem "znikoma szkodliwość społeczna czynu". Dlatego sam zamierza publicznie piętnować takie zachowania. Każdą kradzież będzie pokazywał na stronie internetowej szpitala. Nawet nie zasłaniając twarzy sprawcy. - Jestem chirurgiem dziecięcym i uważam, że atak na spokój i bezpieczeństwo dziecka jest po prostu barbarzyństwem - tłumaczy Marek Nowak.