Usain Bolt, który właśnie zdobył swój ósmy złoty medal olimpijski, nie był usatysfakcjonowany uzyskanym czasem w biegu na 200 metrów. Jamajczyk zaznaczył jednak, że dał z siebie wszystko. - Udowodniłem światu, że należę do grona największych sportowców - stwierdził.
Na tym dystansie Bolt został mistrzem olimpijskim po raz trzeci. Trzykrotnie na igrzyskach był najszybszy także na 100 m, a szansę na dziewiąty złoty medal będzie miał w Rio jeszcze w sztafecie 4x100 m, z którą również wygrywał w Pekinie i Londynie.
"Jak Ali i Pele"
- Wszystko, czego chciałem, to wygrać raz podczas igrzysk na 200 m. Wywalczenie ośmiu złotych medali jest szokiem. To potwierdzenie tego, że ciężko trenowałem. Latami pracowałem na to, by być najlepszym i znaleźć się w gronie najwspanialszych sportowców w historii - obok Muhammada Alego i Pelego. Mam nadzieję, że po tych igrzyskach będę zaliczany do tej grupy - powiedział Bolt.
Jego słowa potwierdził Christophe Lemaitre, który w czwartek wywalczył brązowy krążek igrzysk. - To mistrz, niesamowity gość. Nie musi już nic udowadniać - ocenił Francuz. W finale Jamajczyk uzyskał na mokrej bieżni wynik 19,78, zdecydowanie wyprzedzając rywali. Po minięciu mety wyraźnie nie był zadowolony z tego rezultatu. Przyznał, że jego celem było pobicie własnego rekordu świata (19,19). - Chciałem pobiec szybciej. Wiedziałem, że nie będzie o to łatwo. Kiedy wyszedłem z wirażu, to moje nogi zdecydowały: słuchaj, nie pobiegniemy szybciej - przyznał.
W rozmowie z dziennikarzami zapowiedział też, że był to prawdopodobnie jego ostatni występ w rywalizacji indywidualnej na tym dystansie. Dodał jednak, że trener stara się go namówić do zmiany decyzji i chce, by wystartował jeszcze raz na 200 m podczas przyszłorocznych mistrzostw świata, a nie tylko na dystansie o połowę krótszym i w sztafecie.
Pocałował bieżnię
Po początkowym rozczarowaniu wrócił mu jednak dobry humor i zaczął celebrować w swoim stylu sukces, a kibice skandowali jego nazwisko. W tle z kolei leciała piosenka "One Love" Boba Marleya. Lekkoatleta w pewnym momencie uklęknął i pocałował bieżnię. - Umieściłem Jamajkę na mapie światowego sportu. Sprawiłem, że ludzie zwrócili uwagę na to, skąd się biorą sprinterskie talenty. Zrobiłem wszystko, co byłem w stanie. Udowodniłem światu, że można dokonać wielkich rzeczy będąc czystym, za sprawą ciężkiej pracy i determinacji - podsumował. Bolt przyznał też, że jest spokojny o przyszłość rywalizacji sprinterskiej. - Wygląda to dobrze. Młodsi zawodnicy wchodzą na wysoki poziom. Lemaitre i Andre De Grasse są na dobrej drodze. Uważam, że nasza dyscyplina jest w dobrej kondycji i ma się coraz lepiej - ocenił.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP