Marek Falenta, biznesmen podejrzany o zlecenie podsłuchiwania polityków, rezygnuje z ochrony wizerunku i w radiu RMF FM przyznaje, że zna Łukasza N., ale ze sprawą nie ma nic wspólnego. I mówi, iż "wrobili go baronowie węglowi". Nie wierzy też, że jego znajomy nagrywał ważne osoby w państwie. Pracownicy warszawskich restauracji do winy się jednak przyznają - za nagrania mieli dostać ponad sto tysięcy złotych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24