Dawid Nowak, napastnik Cracovii, przejdzie operację czyszczenia ścięgna Achillesa i przy czarnym scenariuszu może nie wrócić już na boisko w bieżącym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. - Smutno, że tak to się potoczyło - powiedział portalowi ekstraklasa.tv Rafał Ulatowski, wspominając czasy, w których Nowak uznawany był za jeden z największych talentów polskiego futbolu.
Wychowanek Unii Hrubieszów najlepsze lata kariery spędził w GKS-ie Bełchatów. Początek przygody z wielkim futbolem był dla Nowaka niezwykle udany. W swoim drugim sezonie strzelił dla "Brunatnych" 16 goli w 26 meczach ligowych i pucharowych, zyskując miano jednego z największych talentów polskiej piłki. Niestety, jego rozwój od początku mocno hamowały kontuzje. 77 tygodni bez gry Od momentu debiutu w T-Mobile Ekstraklasie, Dawid Nowak opuścił z powodu kontuzji aż 77 tygodni, co daje niemal półtora roku. Pierwszym poważnym urazem snajpera były problemy z łąkotką, przez które na początku 2008 roku stracił aż 7 tygodni. Tuż po powrocie do treningów zerwał mięsień czworogłowy, który wyłączył go z gry na 17 tygodni. Rok później pauzował 7 tygodni z powodu powiększonych węzłów chłonnych, a w lipcu 2012 roku wypadł z gry na 12 tygodni z powodu kontuzji kolana. Mniejszych urazów nie liczy już pewnie nawet sam piłkarz... Powrót na szczyt i... szybki upadek W lipcu ubiegłego roku Dawid Nowak, po wygaśnięciu kontraktu z GKS-em Bełchatów, zakotwiczył w Cracovii. Pod okiem trenera Wojciecha Stawowego bardzo szybko wrócił nie tylko do zdrowia, ale i do kapitalnej dyspozycji strzeleckiej - w 19 meczach bieżącego sezonu zagrał w 19 spotkaniach, strzelając 7 goli. W listopadzie wrócił nawet do reprezentacji, wyjeżdżając z kadrą Adama Nawałki na sparingowe mecze ze Słowacją i Irlandią. Niestety, napastnik doznał urazu ścięgna Achillesa, który ciągnie się za nim aż do dziś. Początkowo myślano, że kontuzja nie jest zbyt poważna, ale silny ból, uniemożliwiający treningi, sprawił, że Nowak po raz kolejny trafił pod nóż. W skrajnie pesymistycznym wariancie piłkarz może nie zagrać nawet do końca sezonu. Zapowiadał się kapitalnie Historia Dawida Nowaka mocno zasmuciła trenera Rafała Ulatowskiego, który doskonale zna napastnika z czasów pracy w GKS-ie Bełchatów. Ulatowski przyznał w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv, że kontuzje mocno przyhamowały wielką karierę gracza. - Strzelał bramki, asystował, był pierwszoplanową postacią zespołu. Śledzę dalej, co się z nim stało. Smutno, że tak to się potoczyło. Ja miałem to szczęście, że - z tego, co pamiętam - częściej Dawida miałem niż nie miałem, a kiedy był, to należał do najlepszych zawodników Bełchatowa. Dzięki niemu, dzięki jego grze, wszystko nam wychodziło i byliśmy jednym z czołowych zespołów w Polsce - wspomina Ulatowski. Winna... genetyka? Zdaniem Rafała Ulatowskiego, podatność Dawida Nowaka na kontuzje nie jest winą trenerów, ale... genetyki. Piłkarz doznaje bowiem kontuzji, choć przez wszystkich szkoleniowców jest traktowany ze szczególną troską. - Może jego organizm nie jest przygotowany na takie obciążenia, jakie wiążą się z codziennym treningiem. Różni ludzie się rodzą, genetyka ma tutaj duże znaczenie. Bo nie podejrzewam, jeżeli był w rękach pięciu, sześciu czy siedmiu trenerów, a tylu się pewnie przewinęło, żeby każdy z nas źle z nim postępował, bo na pewno każdy z nas wiedział, że jest to zawodnik szczególnego traktowania i trzeba prowadzić go indywidualnie - zakończył Ulatowski.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv