Premium

Stawiała opór, uczynili ją poddaną. Krnąbrna, groźna, pełna blizn, potrzebna, zawsze ta druga

Zdjęcie: Getty Images

Czym była? Domem dla ryb i innych fascynujących zwierząt, nurtem kryjącym historyczne skarby, szlakiem żeglugowym, narzędziem politycznej propagandy, marką. Bywała muzą, która inspirowała artystów. Stworzyła wrocławian – "u siebie", a nie "ze Lwowa, z Wilna, z Tarnopola", poczuli się, gdy przyszło im o swój dom zawalczyć podczas powodzi. Kim się stała? "Odrą, która należy do samej siebie i nas wszystkich, w równym stopniu" – jak piszą twórcy petycji apelujący o nadanie jej osobowości prawnej.  "To prośba o uznanie rzeczywistości: rozpoznanie w Odrze żywej rzeki, której należy się prawo do życia".

- Ale gdzie wy tu macie rzekę? - zapytałam, nieco zaskoczona, pisarkę Annę Cieplak (autorkę m.in. "Ma być czysto" i "Rozpływaj się"), która w tamtym czasie pracowała w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach. Cieplak prowadziła zajęcia edukacyjne z młodzieżą i koordynowała projekty społeczno-kulturalne w mieście. Był czerwiec 2019 roku. A Cieplak całe dnie poświęcała rzece i z pasją mówiła o tym, jak to zakochała się w Odrze. Ja, urodzona w nadodrzańskim Kostrzynie, byłam przekonana, że całkiem nieźle znam tę rzekę. Zaskoczyło mnie to, że nagle zainteresowała się nią pisarka z Zagłębia. Cieplak urodziła się bowiem i wychowała w Dąbrowie Górniczej. Ani tam, ani w Katowicach Odry na oczy nie widziałam.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam