|

"Na 8 września było bardzo ładnie zielono. A potem to wszystko diabli wzięli"

Imprezę transmitowano w telewizji
Imprezę transmitowano w telewizji
Źródło: Jakub Grelowski/PAP

Towarzysz Gierek "był skrajnie zadowolony". Trudno, żeby nie był, skoro na jego widok młodzież wypełniająca murawę stadionu stanęła na baczność. Gdyby tylko wiedział, że wcale go nie widzieli… Miasto błyszczało, tonęło w dekoracjach i miało czym się pochwalić. A że przy okazji malowano trawę i eksmitowano mieszkańców? Tego przecież kamery nie pokazały.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Tomasz Kolańczyk usypywał skarpy, potem na nich siano owies. Byle było zielono.

Tomasza Mikszę wysłano na obóz, gdzie uczył się, jak tworzyć głowę orła z dziesiątek ciał.

Krzysztof Romanow dostał do ręki wielki karton, którym na umówiony znak miał wymachiwać w odpowiednią stronę.

Jakub Stojanowski stał między żołnierzami i też na znak wpadał w euforię.

Rodziców Doroty Smoleń eksmitowano.

Edward Gierek się cieszył.

A Dorota Półchłopek podziwiała jego… dublera.

50 lat temu Poznań zorganizował Centralne Dożynki.

Dziś organizuje Dożynki Miejskie i Święto Chleba. Nieporównywalne w rozmiarze i rozmachu.

Święto skradzione

Tradycyjne święto, które było podziękowaniem za tegoroczne plony na polskich wsiach, w okresie PRL zawłaszczyła władza i ograbiła ze świętości. Odsunięto od niego Kościół, chleba dożynkowego - przynajmniej oficjalnie - już nie święcono. Od 1946 roku z wielką pompą organizowano centralne dożynki, w których uczestniczyły najwyższe władze, a wszystko rejestrowały kamery Polskiej Kroniki Filmowej, a z czasem relacjonowała Telewizja Polska. To miała być opowieść o wielkości Polski Ludowej, słusznej linii programowej partii oraz o sile sojuszu robotniczo-chłopskiego.

Centralne Dożynki w Warszawie w 1958 roku
Centralne Dożynki w Warszawie w 1958 roku
Źródło: archiwum Zbyszka Siemaszki / NAC

Poznań pierwszy raz był ich gospodarzem w 1951 roku. Stalinizm w pełnej krasie, dożynki wprost ociekały propagandą. Do stolicy Wielkopolski zjechało 150 tysięcy chłopów z całej Polski. Ich defiladę ulicą Czerwonej Armii (dzisiaj ulica Święty Marcin) z portretami przywódców komunistycznych z całego świata, takich jak Mao Zedong, Kim Ir Sen czy Wilhelm Pieck podziwiali z trybun prezydent Bolesław Bierut, premier Józef Cyrankiewicz i marszałek Polski Konstanty Rokossowski.

Gazeta Poznańska pisała: Do schodzącego z trybuny ob. Prezydenta Bolesława Bieruta podbiegają ze wszystkich stron gromady dzieci – barwny tłumek najmłodszych obywateli kraju. Stojąca obok nas mała, może pięcioletnia dziewczynka wyrywa się mamie; – Puść mnie, mamuś, ja chcę też do Prezydenta, ja chcę też powiedzieć Prezydentowi "do widzenia"… Matka uśmiechnęła się i pobiegła wraz z nią.

Propaganda sukcesu

W 1974 roku, na XXX-lecie PRL, Centralne Dożynki znów organizował Poznań.

- Odbyły się w momencie idealnym. Polska rosła w siłę, ludziom żyło się dostatniej, socjalizm był w swoim zenicie. Towarzysz Gierek był skrajnie zadowolony - wspominał Wiesław Kot, publicysta i autor książek o życiu codziennym w PRL.

Wybór miasta-gospodarza nie był przypadkowy. - Działy się tu wtedy rzeczy arcyważne. Urodził się półmilionowy poznaniak. Zakłady Cegielskiego wypuściły setną spalinową lokomotywę najwyższej jakości. Oddano do użytku odcinek paraautostrady między Poznaniem a Warszawą na odcinku Poznań - Września, w tym węzeł komunikacyjny Poznań-Antoninek, który był arcydziełem budowy autostrad jak na tamte czasy - opowiadał Kot.

Przekazanie PKP setnej lokomotywy serii SP45 wyprodukowanej w Zakładach Przemysłu Metalowego H.Cegielski
Przekazanie PKP setnej lokomotywy serii SP45 wyprodukowanej w Zakładach Przemysłu Metalowego H.Cegielski
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Ale to nie wszystko.

Poznań był dumnym posiadaczem własnego samochodu. Rolnicza Wielkopolska produkowała tarpana - samochód dla rolników. Prototyp polskiego pickupa dwa lata przed dożynkami testował sam towarzysz Gierek. Fabryka Samochodów Rolniczych w 1973 roku wyprodukowała 250 sztuk tarpanów. W roku dożynkowym produkcja raptownie przyspieszyła. Do końca roku gotowych było ich 1600.

Setny tarpan na linii produkcyjnej w Fabryce Samochodów Rolniczych
Setny tarpan na linii produkcyjnej w Fabryce Samochodów Rolniczych
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

27 stycznia ostatnie przedstawienie w budynku przy ulicy Czerwonej Armii (dziś ulica Święty Marcin) zaprezentował Teatr Lalki i Aktora "Marcinek". Zespół przeniósł się do Zamku, gdzie funkcjonuje do dziś jako Teatr Animacji. Ten wkrótce został wyburzony pod budowę dwupasmowej Trasy Piekary ze skrzyżowaniami dwupoziomowymi, która miała pionowo przeciąć centrum miasta z północy na południe. Ta nigdy nie powstała. Na szczęście.

Poznań wymienił tabor tramwajowy - pod koniec 1973 roku dotarły tramwaje 102Na, dzięki czemu mógł pochwalić się, że wszystkie pojazdy kursujące po mieście powstały po wojnie. 23 lutego, w rocznicę wyzwolenia miasta, otwarto nową trasę tramwajową przez ulicę Murawa do pętli Serbska. Miała obsługiwać powstające dopiero osiedla na Winogradach. Druga "sypialnia" dla Poznania powstawała równolegle na Ratajach.

Ostatnie prace przy nowej trasie tramwajowej. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się rondo Solidarności i rzędy wieżowców
Ostatnie prace przy nowej trasie tramwajowej. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się rondo Solidarności i rzędy wieżowców
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

W pierwszy dzień wiosny władze przeprowadziły w mieście akcję "Porządek". Wszystko w ramach czynu społecznego.

W czerwcu otwarto dwa ważne obiekty. Pierwszy to hotel Polonez, 14-piętrowy wieżowiec z wielkiej płyty, w którym znalazło się 408 pokoi, 612 miejsc noclegowych, a do tego restauracja na 854 miejsca, sala bankietowa, nocny lokal, kawiarnia i bar. Drugi - hala widowiskowo-sportowa Arena.

Członkowie delegacji KPZR z Charkowa z wizytą na budowie hotelu Polonez
Członkowie delegacji KPZR z Charkowa z wizytą na budowie hotelu Polonez
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL
Hala Widowiskowo-Sportowa Arena w dniu uroczystego otwarcia
Hala Widowiskowo-Sportowa Arena w dniu uroczystego otwarcia
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Miasto na błysk

W wakacje trwały już ostatnie gorączkowe przygotowania. - Dożynki były organizowane ekstatycznie, całe miasto stało na baczność od wielu miesięcy. Bez żadnej przesady malowano co się tylko dało na zielono, włącznie z trawą - wspomina mówi Wiesław Kot.

Dekorowanie kwiatami placu Mickiewicza z okazji Centralnych Dożynek
Dekorowanie kwiatami placu Mickiewicza z okazji Centralnych Dożynek
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Tomasz Kolańczyk pracował wtedy w zakładach Cegielskiego. Przed dożynkami wysłano jego i kolegów do prac porządkowych przy nowej dwupasmowej ulicy Dąbrowskiego. - Chyba dwukrotnie pod fabrykę podstawiono autobus i zabierano nas na "wycieczkę", na której w czynie społecznym grabiami i łopatami poprawialiśmy skarpy. Ulica Dąbrowskiego jako arteria dwupasmowa to była wtedy wielka rzecz - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl.

Potem na tych skarpach siano owies zamiast trawy. - Wszystko było na ostatnią chwilę i na łapu-capu. Owies rósł szybko. Oczywiście żaden z niego trawnik, ale obowiązywała zasada jak w pokerze: "pic jest duszą gry!". Na 8 września było bardzo ładnie zielono, towarzysze mogli z daleka podziwiać. A potem to wszystko diabli wzięli. Oczywiście jak już skończyły się dożynki, to nikt się tym już więcej nie przejmował - wspomina.

Dodaje, że dzięki dożynkom zyskały też bardziej odległe miejsca. - Położono wtedy asfalt na ulicy Podjazdowej od Kobylnik do Kiekrza - precyzuje.

Lipcowe porządki w pasie zieleni przy ul. Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin)
Lipcowe porządki w pasie zieleni przy ul. Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin)
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Dr Magdalena Mrugalska-Banaszak, kierownik Ratusza-Muzeum Poznania, podkreślała w swojej książce "Poprawiajmy stosunki międzyludzkie. Wilda w czasach PRL", że porządkowe szaleństwo skupiło się przede wszystkim na północnej części tej dzielnicy. To tam znajdował się Stadion im. 22 Lipca, na którym odbywała się impreza.

"Statystyki mówią same za siebie. I tak: otynkowano 34 domy, głównie przy ulicach Dzierżyńskiego (dzisiaj trzy ulice - 28 Czerwca, Górna Wilda i Półwiejska), Gwardii Ludowej (dzisiaj Wierzbięcice) i Dolnej Wildzie, czyli na drogach dojazdowych do stadionu, rozebrano 14 starych budynków, 60 brzydkich szop i płotów, 54 garaże, zmodernizowano i odświeżono 46 placówek usługowo-handlowych, odmalowano 283 bramy wejściowe, 400 parkanów i 160 balkonów, uporządkowano 42 place zabaw, urządzono 15 nowych, posadzono ponad 20 tys. drzew i krzewów i dziesięć razy więcej kwiatów, naprawiono 24 tys. metrów kwadratowych jezdni i 3 tys. metrów kwadratowych chodników" - wyliczyła Mrugalska-Banaszak.

Porządki w okolicy schodów prowadzących od ul. Dolna Wilda do ul. Głębokiej
Porządki w okolicy schodów prowadzących od ul. Dolna Wilda do ul. Głębokiej
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Jak podkreśla, wszystko nastawione było tylko i wyłącznie na szybki efekt. "Wilda miała wypięknieć, na krótko, na czas kiedy pojawią się tutaj najwyższe władze partyjne i państwowe i tylko z okien samochodów spojrzą na mijane ulice" - pisała.

Zakazano m.in. wieszania prania przez mieszkańców przy boiskach hokejowych, które znajdowały się tuż obok stadionu, w miejscu, gdzie dziś stoi Multikino.

Zniknąć miały "obskurne rudery". Do tych zaliczono najwyraźniej też budynek, w którym mieszkali rodzice Doroty Smoleń.

- Mieszkaliśmy przy ulicy Bielniki, w pofabrycznym budynku na terenie dawnej wylęgarni kurcząt, aż któregoś dnia rodzice dostali informacje, że mają się wyprowadzić, bo będą dożynki, przyjedzie Gierek i będzie potrzebny plac wielki pod parking - opowiada.

Podobny los spotkał ich sąsiadów. - Nie oszczędzali nikogo. Na rogu z Drogą Dębińską mieszkali właściciele gręplarni wełny, chyba najbogatsi ludzie w okolicy, i też ich wykwaterowali - mówi Smoleń.

Pani Dorota wspomina z sentymentem miejsce, w którym spędziła swoje dzieciństwo: - Mieliśmy wielkie pokoje, stare, wielkie drewniane meble, których w większości rodzice musieli się pozbyć.

Stracili też własne podwórze. - Do nas na Bielnikach nie można było wejść, teren był ogrodzony. Był tam zakład ślusarsko-stolarski dla jakiejś tam spółdzielni spożywców. Stała taka budka strażnicza, gdzie zawsze był portier, który wpuszczał ludzi do pracy. To był dla nas wielki plac zabawy - wspomina.

Dom, w którym mieszkała Dorota Smoleń
Dom, w którym mieszkała Dorota Smoleń
Źródło: archiwum Doroty Smoleń

Ich sąsiad za płotem miał krowy i kury. - Chodziliśmy do nich po świeże mleko. Mieliśmy też kawałek własnego ogródka, gdzie rosły pory, truskawki czy poziomki. Taki klimat wiejski - opowiada z rozrzewnieniem.

Na stadion mieli blisko. Stąd, gdy wjeżdżali na niego uczestnicy Wyścigu Pokoju, pani Dorota z rodzeństwem mogli ich śledzić z własnego podwórka. Obok były jeszcze ogródek jordanowski i klub wioślarski.

Przed dożynkami jej rodzice dostali przydział na mieszkanie na osiedlu Kosmonautów. - Standard tego mieszkania był dużo wyższy. Mieliśmy cztery pokoje, dużą łazienkę, osobną ubikację - mówi.

A jeszcze mieszkanie na osiedlu Bohaterów II Wojny Światowej na Ratajach dostała jej siostra. - Była wtedy w narzeczeństwie i postanowili bardzo szybko wziąć ślub, by dostać osobny przydział. I dostali - tłumaczy. Nie mogli narzekać.

Wygląd zmienił też sam stadion, na którym grały wtedy Warta Poznań i Lech Poznań, który dopiero co wrócił do ekstraklasy i przyciągał takie tłumy, że nie był ich w stanie pomieścić na swoim stadionie na Dębcu.

- Chodziłem wtedy na Kolejorza. Atmosfera była niesamowita - wspomina Dariusz Gonert, wtedy początkujący nauczyciel. Podobnie jak wielu kibiców nie może wybaczyć jednej rzeczy: wyburzono wtedy jedną z wyższych trybun i wybudowano tam wielką bramę wjazdową. - Wszystko po to, żeby delegacje mogły wejść na murawę i trybuny. Efekt był taki, że stadion oszpecono, a piłkarze narzekali na przeciągi i nie lubili tam grać. Lech zresztą bardzo szybko stamtąd uciekł - wyjaśnia.

Budowa bramy dożynkowej
Budowa bramy dożynkowej
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Odświeżono też resztę stadionu. - Szorowano ławki, wszystko malowano. Stadion miał błyszczeć - mówi Dorota Plura-Nożyńska, wtedy zawodniczka sekcji gimnastycznej Warty Poznań.

Drugi stadion, drugi Gierek

W sierpniu na obóz do Błażejewka ściągnięto grupy młodzieży z Poznania, które miały przygotować układ choreograficzny, jaki zaprezentowany zostanie na imprezie.

"Spędzono tam ileś szkół. Tysiące osób opanowały wtedy Błażejewko. Zajmowaliśmy cały Ośrodek Sportowo-Wypoczynkowy Państwowych Gospodarstw Rolnych" - opowiadał mi w książce "Historie warte Poznania" Tomasz Mikszo, archiwista Międzynarodowych Targów Poznańskich, który jako 17-latek brał udział w tym obozie. "Dla nas, uczniów męskiego Technikum Mechanizacji Rolnictwa i Technikum Melioracji Wodnych na Golęcinie to była spora atrakcja, bo przyjechały dziewczyny z żeńskich szkół" - śmieje się.

Młodzież ulokowano w domkach w ośrodku wypoczynkowym. Obok na trawie wyrysowano obszar odpowiadający wymiarami murawie Stadionu im. 22 Lipca. "W trawę powbijane były szpikulce zakończone kółeczkami, które wskazywały nam, jak zajmować miejsca w danym momencie. Ćwiczyliśmy tam pewnie koło dwóch tygodni. Treningi trwały tak długo, aż osiągnęliśmy poziom wymagany przez twórców układu. Na początku była masa zderzeń i zadeptań. Z czasem szło nam coraz lepiej i zbliżaliśmy się do perfekcji, takiej jak dzisiaj na paradach w Korei Północnej. Wieczorami był natomiast czas na piwo i zabawy" - wspominał Mikszo w "Historiach wartych Poznania".

Plakat reklamowy Centralnych Dożynek przy bramie Zakładów Przemysłu Metalowego H.Cegielski
Plakat reklamowy Centralnych Dożynek przy bramie Zakładów Przemysłu Metalowego H.Cegielski
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Później młodzież bezpośrednio z Błażejewka zabrano autokarami pod stadion. "Każdy z nas przy wejściu otrzymał zestaw rzeczy do przebrania - mieliśmy jednakowe koszulki, spodenki a nawet trampki" - opowiadał Mikszo.

Na stadionie już od 2 września odbywały się próby. - Ćwiczyły różne zespoły ludowe. Co ciekawe, wszyscy uczyli się jednego układu, tańczyli to samo, tylko w różnych strojach ludowych. My maszerowaliśmy i śpiewaliśmy piosenki ludowe, ale też uczyliśmy się krakowiaków i kujawiaków - wspomina Dorota Plura-Nożyńska.

Krzysztof Romanow odpowiadał za oprawę artystyczną na trybunach. Był jedną z osób robiących kartoniadę. - Byliśmy na trybunach jako zorganizowana grupa szkolna z Zespołu Szkół Mechanicznych na Dębcu. Całymi klasami nas tam spędzano. Siedzieliśmy na trybunie naprzeciw wjazdu, po prawej stronie - wspomina.

Montaż instalacji z logotypem Centralnych Dożynek
Montaż instalacji z logotypem Centralnych Dożynek
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Dla niego także był to pierwszy rok nauki w tej szkole. Nowych kolegów poznawał właśnie na stadionie, bo zaraz po inauguracji roku zaczęły się próby. - To była sama przyjemność, cieszyło nas to, że nie mamy lekcji, to było takie przedłużenie wakacji. Do dzisiaj to wspominamy na spotkaniach klasowych - śmieje się.

Na trybunach wręczono im biało-czerwone kartony. - Mieliśmy tworzyć z tego jakiś napis czy symbol. Oprócz kartonów dostaliśmy też szturmówki. Wszystko wydawano nam za poświadczeniem odbioru i potem nas z tego rozliczano - mówi Romanow.

Kiedy Romanow machał białą stroną kartonu, po lewej stronie czerwony karton podnosił Jakub Stojanowski. Razem tworzyli na stadionie "biało-czerwoną flagę". - To był gorący wrzesień, słońce dosłownie smażyło. Chodziłem wtedy do pierwszej klasy II Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu. Spędzaliśmy na stadionie po 3-4 godziny. Obecność była obowiązkowa. Poza tym robiliśmy za "spontanicznie reagujący tłum". Oczywiście ze spontanicznością nie miało to nic wspólnego - robiliśmy to, co kazał nam moderator - opisuje.

Witryna sklepu spółdzielczego z okolicznościową ekspozycją towarów nawiązującą do Centralnych Dożynek
Witryna sklepu spółdzielczego z okolicznościową ekspozycją towarów nawiązującą do Centralnych Dożynek
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

- Chodziłyśmy z dziewczynami podglądać, jak ćwiczyli. Byłyśmy pod wrażeniem, że tak równo im wychodziło - mówi Danuta Nitkowska, wtedy zaczynająca naukę w liceum przy "odzieżówce". Była dumna, bo jej rodzicom udało się zdobyć wejściówki na niedzielne dożynki. - Jako jedyna z klasy, ba, z całej szkoły, szłam na tą imprezę. Do dzisiaj pamiętam te zaproszenia - zielone i składane - wspomina.

Na sobotę zaplanowano próbę generalną widowiska. - To był już taki przedsmak imprezy. Wyglądała jak próba generalna w teatrze, punkt po punkcie robiono to, co zaplanowano na niedzielę - wyjaśnia Stojanowski.

Na próbę generalną mieszkańcy mogli zdobyć wejściówki. Udało się je zdobyć także rodzicom Doroty Półchłopek. - Miałam wtedy 10 lat, ale dość świadomie oglądałam te występy. Próba była jednym ciągiem, nie było przerw. Był nawet dubler Gierka i cały obrzęd dożynkowy włącznie z przekazywaniem bochenka chleba. Wrażenie robił też orzeł, którego na murawie ułożyli tańczący. Żywo dyskutowaliśmy na trybunach, czy jego dziób jest w dobrą stronę skierowany - opowiada.

Aż wreszcie nadszedł TEN dzień.

Danuta Nitkowska: - Były ciężarówki z kiełbasą i musztardą w bułce, oranżada i piwo. Wszyscy się cieszyli.

Dorota Plura-Nożyńska: - Wszędzie stały autobusy, samochody i czarne wielkie limuzyny.

Autobusy na parkingu przed stadionem
Autobusy na parkingu przed stadionem
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Wiesław Kot: - To była fiesta. Wystawiało się ileś tam budek z towarem deficytowym, jak encyklopedia powszechna PWN, kiełbaski i wyroby cepeliowskie. Jak pamiętamy, w tamtych czasach już troszeczkę w sklepach było, ale zasadniczo to nie było niczego, więc ludzie pracy cieszyli się ogromnie, że mogli sobie przejść od budki do budki, zjeść loda i kiełbaskę za umiarkowaną cenę. W związku z tym nastrój był podniosły.

Sprzedaż przed stadionem
Sprzedaż przed stadionem
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Edward Gierek podjechał pod stadion autokarem. Wysiadł z niego i ruszył wraz z premierem Piotrem Jaroszewiczem w kierunku trybuny honorowej.

Gierek i Jaroszewicz pod stadionem
Gierek i Jaroszewicz pod stadionem
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Wybiła dziesiąta. Do okna na trybunie honorowej Stadionu im. 22 lipca w Poznaniu ktoś przystawił dużą białą kartkę. Tłum zebrany na murawie stanął na baczność. W tym samym momencie na trybunę, nad którą wisiał napis "Sojusz robotniczo-chłopski fundamentem władzy ludowej", wszedł I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, a za nim premier w towarzystwie kilkunastu innych dygnitarzy partyjnych.

Gierek i Jaroszewicz wchodzący na trybunę
Gierek i Jaroszewicz wchodzący na trybunę
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

"Ta kartka to był umówiony sygnał, oznaczało to, że zbliża się towarzysz Gierek. I sekretarza KC PZPR rozpierała duma, że wśród tysięcy osób zebranych na stadionie to na jego widok następowało poruszenie" - mówił mi Mikszo.

Piotr Jaroszewicz i Edward Gierek na trybunie honorowej
Piotr Jaroszewicz i Edward Gierek na trybunie honorowej
Źródło: Jakub Grelowski/PAP

Nad znajdującą się naprzeciwko trybuny bramą na olbrzymim rusztowaniu wisiał napis "Przewodzi partia" na czerwonym tle. Oba wyrazy rozdzielało godło z orłem bez korony. Bo bokach widownia - a wśród niej Krzysztof Romanow i Jakub Stojanowski - machała białymi i czerwonymi kartonami.

Stadion wypełniły tłumy
Stadion wypełniły tłumy
Źródło: Leszek Łożyński/PAI/PAP

Stojanowski: - Żeby wszystko wyglądało jeszcze bardziej spontanicznie, między nas poupychali żołnierzy.

Tam też z mamą siedziała Dorota Nitkowska: - Dla mnie, nastolatki, to było przeżycie, kolorowe widowisko. Centralne Dożynki, które dotychczas widziałam jako fotografie w gazetach, a od 1969 roku, gdy w domu pojawił się telewizor, na szklanym ekranie, teraz widzę na żywo. To było jak święto 22 lipca. Byłam dumna, że Poznań jest ich gospodarzem.

Wóz transmisyjny przed Stadionem im. 22 lipca
Wóz transmisyjny przed Stadionem im. 22 lipca
Źródło: Stanisław Wiktor | CYRYL

Po odegraniu przez orkiestrę hymnu i rewolucyjnej pieśni chłopskiej "Gdy naród do boju" przyszedł czas na powitania gości. Po nich rozbrzmiały fanfary grane na ludowych instrumentach. Obchody wielkiego święta plonów ruszyły.

Centralne dożynki w Poznaniu w 1974 r.
Centralne dożynki w Poznaniu w 1974 r.
Źródło: TVN 24 Poznań, fot. CYRYL, Kronika Miasta Poznania, Kuba Ger

Na murawie młodzież ubrana w białe stroje przy dźwiękach Poloneza A-dur Fryderyka Chopina utworzyła orła z godła państwowego.

Mikszo: "Nasza grupa tworzyła głowę. Wszyscy się starali - nikt nie chciał się przewrócić i być zdeptanym, gdy wszystko kręciły kamery Polskiej Kroniki Filmowej".

Tego orła tworzył m.in. Tomasz Mikszo
Tego orła tworzył m.in. Tomasz Mikszo
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Stojanowski: - Robili jakieś figury, balet. Maszerowali rolnicy, odgrywali jakieś sceny na murawie, recytowano jakieś podniosłe wiersze. Nie byliśmy tym kompletnie zainteresowani. W mojej głowie, 15-latka, kiełkowała myśl: jak stąd uciec?

Nitkowska: - Były przemówienia, jak zwykle strasznie długie.

Pokazy artystyczne
Pokazy artystyczne
Źródło: Jakub Grelowski/PAP
Goście zagraniczni
Goście zagraniczni
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Starostowie dożynek: Zofia Cybulska ze wsi Kamionna i Bogumił Paul, dyrektor kombinatu PGR w Bieganowie, wręczyli Edwardowi Gierkowi olbrzymi bochen chleba.

Nitkowska: - Podobno upieczony był z mąki z ziaren zebranych tamtego roku - ale czy na pewno?

Centalne Dożynki odbywały się na Stadionie im. 22 Lipca
Centalne Dożynki odbywały się na Stadionie im. 22 Lipca
Źródło: Jakub Grelowski/PAP

Gierek zapewnił, że partia i władze państwowe będą dzielić ten chleb sprawiedliwie, "tak by starczyło dla wszystkich Polaków". Po nim głos zabrał premier Piotr Jaroszewicz, który docenił ponadnormatywne wykonania planu pięcioletniego i udane zbiory.

Publiczność podczas uroczystości Centralnych Dożynek
Publiczność podczas uroczystości Centralnych Dożynek
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Wybrzmiała pieśń "Budujemy polską wieś", podczas której przodownice pracy ze wszystkich województw złożyły na trybunie miniatury wojewódzkich wieńców dożynkowych. Te właściwe można było zobaczyć na wystawie przed Urzędem Wojewódzkim.

Wystawa wieńców dożynkowych przed budynkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej (obecnie Urząd Wojewódzki) przy al. Stalingradzkiej (obecnie al. Niepodległości)
Wystawa wieńców dożynkowych przed budynkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej (obecnie Urząd Wojewódzki) przy al. Stalingradzkiej (obecnie al. Niepodległości)
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL

Dorota Plura-Nożyńska: - Bywałam na dożynkach na wsi, widziałam, jak wyglądają: kapela grała, ludzie się cieszyli, były wieńce, bochenki chleba… Tutaj to wyglądało zupełnie inaczej. To była olbrzymia ogólnopolska impreza.

Imprezę transmitowano w telewizji
Imprezę transmitowano w telewizji
Źródło: Jakub Grelowski/PAP

W Poznaniu bawiono się do rana. Centralnym Dożynkom towarzyszyły imprezy w całym mieście. - Na Naramowice, gdzie funkcjonowało największe w Poznaniu gospodarstwo ogrodnicze, ściągnięto wszystkie możliwe eksportowe zwierzęta hodowlane, z kolei na Międzynarodowych Targach Poznańskich prezentowano ciągniki Ursus, kombajny Bizon czy największą dumę Wielkopolski - produkowanego na poznańskim Antoninku tarpana - kończy Kot.

Ciągniki Ursus prezentowane na wystawie na terenie MTP
Ciągniki Ursus prezentowane na wystawie na terenie MTP
Źródło: Stanisław Wiktor / CYRYL
Tuczniki ściągnięto z całej Wielkopolski
Tuczniki ściągnięto z całej Wielkopolski
Źródło: Stanisław Wiktor | CYRYL

Epilog

Pięćdziesiąt lat po tych wydarzeniach w Poznaniu, 7 września, odbywają się Dożynki Miejskie i Święto Chleba. O rozmachu z tamtych dni nie ma jednak mowy. Zaplanowano "barwny korowód", pokazy tańca ludowego, spektakle, animacje dla dzieci. Chętni będą również mogli odwiedzić Wioskę Ginących Zawodów oraz stoiska z produktami regionalnymi. Imprezę w parku Wilsona zakończy koncert Kasi Wilk.

Program dożynek
Program dożynek
Źródło: Miasto Poznań

Stadion im. 22 Lipca dawno przemianowano na Edwarda Szyca. Od dawna też nie jest stadionem. Ostatnie mecze rozegrano na nim pod koniec lat 90. Tonący w długach klub postanowił go jednak sprzedać. Nowy właściciel liczył, że uda się tu postawić osiedle, ale na to nie pozwalał plan zagospodarowania. Stadion przestał pełnić swoją funkcję i z roku na rok stawał się coraz większą ruiną, która przyciągała jedynie bezdomnych. W 2018 roku właścicielem terenu zostało miasto. Pod koniec 2023 roku wybrana została koncepcja zagospodarowania tego terenu. Zakłada powstanie tam Parku Wilda ze strefą ciszy, zbiornikiem wodnym, strefami sportu i rekreacji i punktami widokowymi. Na razie nie wiadomo jednak, czy i kiedy zostanie zrealizowana.

Zwycięska koncepcja Studia Fikus
Zwycięska koncepcja Studia Fikus
Źródło: Studio Fikus
Zwycięska koncepcja Studia Fikus
Zwycięska koncepcja Studia Fikus
Źródło: Studio Fikus
Czytaj także: