Premium

Chce ulżyć uczniom czy ukryć braki kadrowe? Mniej religii czy biologii? Czarnek będzie ciął po wyborach

Przystąpiliśmy energicznie do prac zmierzających do odchudzenia podstawy programowej - oznajmił minister edukacji Przemysław Czarnek. I obiecał uczniom od trzech do nawet pięciu lekcji tygodniowo mniej. Którym, od kiedy i czy to w ogóle możliwe?

Skąd to nagłe zainteresowanie ministra edukacji podstawami programowymi? Kilka dni temu w wywiadzie dla Radiowej Jedynki Przemysław Czarnek poinformował, że ministerstwo otrzymywało skargi o tym, iż "siatka godzin lekcyjnych jest zbyt obszerna".

Kto i kiedy się skarżył? Nie wiadomo.

Możemy się jednak domyślać, bo słowo "przeładowana" było bodaj najczęściej używanym do opisywania podstawy programowej, która weszła w życie w 2017 roku, czyli wraz z likwidacją gimnazjów.

Minister edukacji Anna Zalewska zatrudniła wówczas szereg ekspertów, zapłaciła im ponad 800 tys. złotych, a oni na jej zlecenie ustalili, czego i kiedy powinny uczyć się polskie dzieci. O powstałych w ekspresowym tempie zaledwie kilku miesięcy podstawach sama mówiła, że są "nowoczesne i praktyczne".

Od września nowe podstawy programowe
Od września 2017 roku nowe podstawy programowe14.02 | Od 1 września 2017 r. w szkole podstawowej wprowadzana będzie nowa podstawa programowa. Minister edukacji Anna Zalewska podpisała we wtorek rozporządzenie w tej sprawie. Podkreśliła, że - według niej - nowa podstawa jest nowoczesna, choć szanuje przeszłość i historię.tvn24

Tamte dokumenty (kilkaset stron szczegółowych zapisów dla każdego przedmiotu) krytykowały związki zawodowe, organizacje pozarządowe, ówczesny Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Wśród oceniających je sceptycznie organizacji były też m.in. Zespół Edukacji Elementarnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN, Polskie Towarzystwo Matematyczne czy Komitet Nauk o Literaturze PAN.

Ale minister Zalewska oraz jej następcy: Dariusz Piontkowski i - aż do teraz - Przemysław Czarnek, pozostawali głusi na tę krytykę. Nawet wtedy, gdy nastała pandemia COVID-19 i podstawa programowa, trudna w normalnych warunkach, wprost przygniotła dzieci i młodzież uczące się zdalnie.

Ich nauczyciele od marca 2020 roku przez wiele tygodni apelowali do premiera Mateusza Morawieckiego o okrojenie podstaw programowych. Ten dopiero w październiku uznał, że warto to zrobić. I nawet zapowiedział na konferencji prasowej, że minister Czarnek się tym zajmie. 

Premier Morawiecki mówił wówczas: - Minister edukacji będzie prezentował dane i informacje dotyczące lżejszego programu nauczania, żeby oddać sprawiedliwość tym, którzy starają się rzetelnie uczyć, ale wiedzą doskonale, że przez internet nauka jest dużo trudniejsza i mniej efektywna. Te tygodnie będą trudne, ale postaramy się zmienić podstawy programowe, żeby mniej wymagać w związku z tym, że nauka jest inna.

Politycy nie dotrzymali wtedy słowa. Owszem okroili - ale wymagania egzaminacyjne - i to dopiero w grudniu. Zmienili to, co na egzaminie ósmoklasisty i maturze ma być sprawdzane. Ale w teorii i praktyce dzieci musiały się uczyć jak dotąd. 

Przemysław Czarnek o zmianach w podstawach programowych
Przemysław Czarnek o zmianach w podstawach programowych

Bo uczniowie w podstawówce mogli być zwolnieni z jakiegoś materiału na egzaminie, ale nie zmieniało to faktu, że potem w liceum czy technikum musieli go jednak znać. Edukacja to naczynia połączone.

Teraz minister Czarnek spojrzał na podstawy inaczej. W czasie wywiadu radiowego zapewnił nawet, że zmiany są potrzebne, by "było więcej czasu na wspólnotę, więcej czasu na kontakty między uczniami i mniejsze obciążenia dla uczniów". Lekcji mogłoby być jego zdaniem mniej o "trzy, cztery, może pięć godzin tygodniowo".

Tylko że to prosto brzmi, a do zrobienia nie jest tak łatwe. Te kilka lekcji mniej może bowiem oznaczać konieczność zmiany podstaw programowych, ramowych planów nauczania i wymagań egzaminacyjnych. W przypadku niektórych przedmiotów może pociągnąć za sobą również konieczność zmiany podręczników. A nauczyciele obawiają się, że również przełoży się to na zwolnienia, w końcu minister Czarnek zapowiadał je w niedługiej perspektywie. Wcześniej - według wyliczeń związkowców - prognozy ministra się nie spinały, ale nie wiadomo na razie, jak będzie, jeśli lekcji będzie mniej.

100 TYSIĘCY NAUCZYCIELI DO ZWOLNIENIA? >>>

Jak to możliwe, że trzy lekcje mniej w szkolnym planie oznaczają aż tyle zachodu?

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam