Mówił, że gra w piłkę była dla dzieciaków jak wychodzenie z koszmaru. Dla tych, którzy na wojnie stracili bliskich, "jeden z nich stał niedaleko swojego taty, kiedy nadleciał granat i zabił go na jego oczach". Byłemu piłkarzowi też dawała siłę. Wychodził na boisko z piwnicy, gdzie z rodziną chronił się przed pociskami - jego młodsza córka pod ziemią nauczyła się chodzić. Wtedy treningi i mecze z najmłodszymi go niosły. Gdy myśli o tym z perspektywy lat, przyznaje, że jest przerażony.