Nagi Mickiewicz w pióropuszu, Kopernik prężący tors, Piłsudski, zamiast dosiadać Kasztanki, sam zostaje zamieniony w konia. No i Mussolini. Z twarzy nawet podobny, ale łazi na czworakach. Witajcie w świecie ekscentrycznego rzeźbiarza Stanisława Szukalskiego.
Ledwo stanęło otworem, a już dzieli - jak większość spraw i wydarzeń w Polsce. Z jednej strony nie milką zachwyty, zarówno nad bryłą nowego obiektu, jak i eksponatami wewnątrz. Z drugiej - obraza, ohyda, okropieństwo, i to architektoniczne, i to wystawowe. Frakcja pierwsza to szeroko pojęta progresywna lewica, frakcja druga jest zdecydowanie prawicowa. Bo to się znów dzieli politycznie, wszak w kraju nad Wisłą raczej mniejszość zna się na sztuce. I podczas gdy oczy całego kraju zwrócone są na otwarte w Warszawie pod koniec października Muzeum Sztuki Nowoczesnej, to w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, bez tak wielkiego rozgłosu, zaczęła się wystawa rzeźb Stanisława Szukalskiego.
Gnieźnieńskie muzeum jest instytucją o profilu archeologicznym, więc podejście kuratorów też było archeologiczne. Wiele rzeźb Szukalskiego uległo zniszczeniu w czasie działań wojennych lub zostało po prostu przetopionych, jednak dzięki pieczołowitej analizie ocalałych źródeł udało się co nieco odtworzyć.
Rzeźby zaklęte w hologramach
- Posługiwaliśmy się zachowanymi modelami, zdjęciami i rysunkami - opowiada kurator wystawy Sławomir Uta. - Na ich podstawie cyfrowi artyści wykreowali modele i hologramy oryginalnych dzieł. Po raz pierwszy od 80 lat można spojrzeć w trójwymiarze na utracone dziedzictwo Szukalskiego.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam