Joachim Czerniak z Mosiny k. Poznania, przemierza rowerem Australię. Dla niego to forma rehabilitacji po wygranej walce z rakiem mózgu. Kilkumiesięczna podróż ma pozwolić mu normalnie chodzić. W środę 22-latek wjechał na najwyższy szczyt w krainie kangurów.
W wyprawie poza Joachimem bierze udział jego ojciec Robert, rehabilitantka Ewelina oraz wolontariusz Bartek. Jak podkreślają jej uczestnicy, wjazd na Górę Kościuszki nie jest łatwy - to prawie 35 kilometrów jazdy pod górkę.
- Dojazd do miejsca, gdzie należy zostawić rowery przed szczytem zajął nam około 6 godzin, wliczając w to przerwy na odpoczynek i na robienie zdjęć. A okazji do zdjęć było sporo, piękne widoki pojawiały się za każdym zakrętem, za każdym wzniesieniem - pisze Joachim.
Wnieśli koła na szczyt
Do Charlotte Pass czteroosobowa ekipa dotarła drogą asfaltową. Dalej przez kilka kilometrów jechali kamienistym szlakiem, do Rawson Pass (2100 m.n.p.m.), gdzie mieli zostawić rowery.
- Zgodnie z informacjami, jakie otrzymaliśmy w kierownictwie parku, nie wolno rowerów nawet wprowadzić na szczyt. Ale nikt nie powiedział, że nie można zabrać tam fragmentów rowerów. Więc zabraliśmy ze sobą dwa koła, siodełko, bidony, kask, torby rowerowe i lampki. Po ponad półtorakilometrowym spacerze dotarliśmy na wysokość 2 228 metrów nad poziomem morza i zdobyliśmy Górę Kościuszki - informuje Joachim.
Pokonał 7 tys. km
Wyprawa odbywająca się pod hasłem "Joachim zostawia raka w tyle. 10000 kilometrów w pogoni za zdrowiem" rozpoczęła się na początku października. Uczestnicy wyprawy przejechali już blisko 7000 kilometrów.
Jazda na rowerze to jedna z trzech form rehabilitacji, jaką mógł przejść Joachim. Podczas operacji wycięcia guza w mózgu, u 22-latka doszło do porażenia rdzenia kręgowego. Lekarze stwierdzili wtedy, że już nigdy nie będzie mógł chodzić. Dzięki rehabilitacji udało się mu jednak przywrócić czucie w nogach. Jednym z 12 powikłań pooperacyjnych okazała się spastyczność kończyn dolnych. To stan nadmiernego napięcia mięśni, związany z ich nieprawidłową reakcją na bodźce - w przypadku Joachima doszło do częściowego zaniku mięśni i gwałtownych skurczy. Przez to, kiedy na dłuższą chwilę siadał, nie mógł już wstać, a towarzyszył temu potworny ból. W pozbyciu się tej dolegliwości pomaga m.in. długotrwała jazda na rowerze.
Autor: FC//kv/k / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: All for Planet