Po godzinie trzeciej nad ranem z impetem wjechał w ogrodzenie. Godzinę później samochód zabrała laweta. Wszystko nagrały kamery. Policjanci ustalili dane kierowcy, który zdewastował rozdzielnię elektryczną i uziemił na kilka godzin Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Zielonogórscy policjanci ustalili sprawcę kolizji na lotnisku sportowym w Przylepie (woj. lubuskie). Na nagraniu z monitoringu z 23 maja widać, jak o godz. 3.23 kierowca rozpędzonego samochodu osobowego traci panowanie na zakręcie drogi, wpada w poślizg i wbija się w płot bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W wyniku zdarzenia awarii uległy między innymi zasilanie elektryczne, kontrola dostępu (niezbędna do obsługi sejfów) oraz wiele sprzętów i urządzeń. W związku z tym LPR było zmuszone do czasowego zawieszenia dyżuru.
Na filmie widać moment uderzenia. Kolejne ujęcie pokazuje, że godzinę później na miejsce podjeżdża inny samochód osobowy, a 14 minut po nim laweta. Laweta pomogła kierowcy, ale policjantom też.
- Ustalenie danych kierowcy nie było proste, bo nagranie udostępnione nam z lotniska było dosyć słabej jakości. Policjanci skorzystali z niezawodnego, jak zawsze w takich przypadkach, monitoringu miejskiego. Wspólnie z operatorami centrum monitoringu wytypowali odpowiednie kamery i dzięki temu ustalili, jaka laweta odwoziła ten samochód i do którego warsztatu trafił. Po nitce do kłębka dotarliśmy do właściciela - poinformowała Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Kiedy policjanci byli w drodze do kierowcy, zauważyli go, jak przejeżdża ulicą. Od razu zatrzymali mężczyznę. 28-latek był zaskoczony i tłumaczył, że właśnie jechał do komendy, by wszystko wyjaśnić.
O tym, jaką karę poniesie kierowca, zdecyduje sąd. Na pewno LPR będzie domagało się pokrycia kosztów usunięcia szkód.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: LPR