Podali się za policjantów i w białych rękawiczkach (dosłownie), z katalogiem w rękach wkroczyli do domu poznańskiego kolekcjonera. "Zarekwirowali" mu 87 dzieł sztuki, które ich zdaniem miały pochodzić z kolekcji Goebbelsa. Teraz usłyszeli wyroki. Czterech oskarżonych poznański sąd skazał na kary więzienia, kolejnych czterech uniewinnił. Mieli nie wiedzieć, że uczestniczą w przestępstwie.
W czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok w głośnej sprawie kradzieży obrazów na poznańskich Naramowicach. Złodzieje byli przekonani, że kradną obrazy z tak zwanej kolekcji Goebbelsa. Byli jednak w błędzie.
Czterej skazani
Wyroki bezwzględnego więzienia usłyszeli oskarżeni, którzy - według prokuratury - stali za skokiem. Mózg akcji - Marek K. - został skazany na 3 lata więzienia, a jego kompan Grzegorz L. na 2 lata więzienia.
Sąd uznał za winnych także Marka W. i Pawła G. Wobec obu - ze względu na dobrą opinię oraz wcześniejszą niekaralność - orzekł kary roku więzienia w zawieszeniu na rok.
Czterej uniewinnieni
Pozostali czterej mężczyźni, którzy zasiadali na ławie oskarżonych - w tym brat bliźniak Pawła G. - zostali uniewinnieni.
- W ocenie sądu materiał dowodowy nie pozwala na ustalenie, że oskarżeni Jakub D., Piotr G., Andrzej Sz. i Wojciech O. działali wspólnie i w porozumieniu w popełnieniu przestępstwa. Oskarżeni ci działali w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że pomagają funkcjonariuszom szeroko pojętych służb specjalnych w odzyskaniu dzieł sztuki - uzasadniał sędzia Tomasz Borowczak.
Miały być warte miliony
Do kradzieży doszło w połowie lipca 2016 r. Poznańska policja otrzymała zawiadomienie od kolekcjonera, że bliżej nieznane osoby ukradły mu 87 dzieł sztuki. Z jego relacji wynikało, że muszą one zabezpieczyć do badań część jego kolekcji. Mieli wmówić mu, że na jego posesji znajdują się obrazy pochodzące z innego domu, gdzie doszło do zabójstwa.
Według oskarżonych zaś Jan C. rzekomo posiadał tak zwaną kolekcję Goebbelsa - zbiór kilkudziesięciu dzieł artystów takich jak Munch, Dali, Malczewski, które miały być zrabowane z muzeów i prywatnych kolekcji w czasie II wojny światowej. Łączna wartość? Dziesiątki, a nawet setki milionów złotych.
Zbierał je 30 lat
Sprawą zajęli się policjanci z komendy wojewódzkiej w Poznaniu.
- Policjanci ustalili, że grupa osób zainspirowała się informacjami o "złotym pociągu". Przy okazji dowiedzieli się o tak zwanej kolekcji Goebbelsa - zbiorze dzieł sztuki, które miały być przejęte w ramach działań wojennych. Z niewiadomych przyczyn stwierdzili, że mają się one znajdować właśnie w prywatnym domu kolekcjonera - tłumaczył Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Poznaniak, któremu skradziono dzieła sztuki, zbierał je od około 30 lat. Wartość miały, ale z historyczną kolekcją Goebbelsa nie miały nic wspólnego.
Wybrali dzieła i wynieśli je. W folii i białych rękawiczkach
O tym złodzieje mieli nie wiedzieć.
Michał K. z kolegami zapukał do kolekcjonera pierwszy raz 19 lipca 2016 roku na rekonesans. Dwa dni później wrócili już w większym gronie.
72-letni były taksówkarz otworzył drzwi i wpuścił "ekipę". Chodzili po domu w rękawiczkach i z katalogiem w rękach. Wybierali dzieła sztuki, zabezpieczali je folią.
Nie wydali żadnego pokwitowania odbioru dzieł.
Jan C. nabrał podejrzeń, gdy zauważył, że w jego zastawie brakuje kilku kieliszków. Gości w białych rękawiczkach poczęstował wcześniej winem. Zabrali szkło najpewniej po to, by nie zostawić śladów mogących ich zidentyfikować.
Wpadli przed Muzeum Narodowym
Jako pierwsi wpadli Marek W. – szef firmy ochroniarskiej - i jego współpracownik. Policja zatrzymała ich przed Muzeum Narodowym w Warszawie w busie wypakowanym obrazami. Jedna z hipotez śledczych mówiła, że przyjechali do muzeum, bo chcieli wycenić wartość zrabowanych dzieł.
Wkrótce zatrzymano sześć kolejnych osób.
Za nieudolny skok całej ósemce groziło nawet 10 lat więzienia.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań / TVN 24 Poznań